Tytuł „Portret Doriana Graya "
Tytuł oryginału: The Picture of Dorian Gray
Reżyseria: Dave Rosenbaum
Scenariusz: Dave Rosenbaum
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 1999
Długość filmu: 1 godz. 30 min.
|
Za jedną z najbardziej
komentowanych adaptacji Portretu Doriana Graya uważana jest produkcja
z 2005 roku, w reżyserii Davida Rosenbauma. Tak
naprawdę nie jest pewne kiedy dokładnie powstał wspomniany film.
Część amerykańskich widzów twierdzi, że to bardzbo osobliwy zlepek kilku
wcześniejszych wersji. Najbardziej zdziwiła mnie informacja, iż był to debiut
reżyserski. Trzeba być niezwykle odważnym, by zacząć swoje działania na nowym
polu sztuki filmowej od ekranizacji klasycznej powieści.
To kolejny przykład uwspółcześnienia tej
historii. Już na początku seansu pojawiają się pewne wątpliwości co do
czasu akcji. Jednym ze wstępnych kadrów filmu jest wspomnienie tego, jak
dziadek głównego bohatera zabija na oczach chłopca jego matkę. Przy tej okazji
widz dowiaduje się, iż morderca był współtwórcą bomby atomowej. Kłóci się to z
sekwencją obrazu, który stara się nawiązywać do XIX wieku. Dalej zdajemy się
otrzymywać odpowiedź na te wątpliwości, gdyż kluczowe sceny rozgrywają się w
latach siedemdziesiątych XX wieku.
Największy szok wywołała zmiana płci jednej z
kluczowych postaci powieści. Basil Ward jest tutaj kobietą, co dało możliwość
pokazania aspektu erotycznego między Dorianem a artystką. Można powiedzieć, iż
jest to nawet w pewien sposób ciekawe, biorąc pod uwagę, że postać Bazylego u
Wilde’a jest tworzona na zasadzie opozycji do lorda Wottona. Rosenbaum idzie w
swojej koncepcji dużo dalej. Łączy tych dwoje bohaterów ślubem, w pewnym sensie
zabierając kontrowersyjność i wyrazistość tej opowieści, która od lat jest
posądzana o ukryty aspekt homoseksualny.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne adaptacji, to
należy zwrócić uwagę na zapierające dech w piersiach plenery. Złośliwcy
twierdzą, że większość budżetu została przeznaczona na aspekt wizualny tego
filmu. Wobec słabej obsady aktorskiej trudno się dziwić takim opiniom, niemniej
należy pamiętać, że początkujący reżyser i scenarzysta, nawet jako Amerykanin,
nie mógł pozwolić sobie na zatrudnienie gwiazd światowego formatu.
Pierwotnie tekst ukazał się na portalu Z kamerą wśród książek.
Polecam również inne notki z tej serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.