|
Autor: Jan Karon
Tytuł: „Blisko i bezpiecznie"
Tytuł oryginału: Somewere Safe with Somebody Good
Tłumaczenie: Mira Czarnecka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 978-83-77858-68-4
Data wydania: 18 marca 2016
Liczba stron: 564
Cykl: W moim Mitword t. 11
|
Muszę przyznać, że bardzo rzadko
wybieram książki, w których dużą rolę odgrywa sielankowa atmosfera małego
miasteczka. Może wynika to z faktu, iż sama mieszkam na prowincji, a
„cukierkowość” niektórych powieści po prostu mnie odstrasza. Jednak w opisie Blisko
i bezpiecznie było coś, co zmusiło mnie, by tym razem zaryzykować i udać się w
literacką podróż do Mitford. Niestety już kilka minut po zamówieniu egzemplarza
recenzenckiego okazało się, że będę miała okazję czytać jedenasty tom serii,
którą wydawnictwo Zysk i S-ka sukcesywnie wydaje od 2008 roku. Czy więc
warto zaczynać tę klimatyczną historię od środka? Zanim odpowiem na to
pytanie, przybliżę nieco fabułę najnowszej odsłony cyklu stworzonego przez Jan
Karon.
Ojciec
Tim Kavanaugh wraz z żoną wraca z wakacji w Irlandii, gdzie przeżył trudne
chwile, odkrywając mroczne tajemnice swojej rodziny. Wszystko, czego teraz
pragnie to odzyskać spokój ducha i nacieszyć się emeryturą, na którą przeszedł
kilka lat wcześniej. Sęk w tym, iż były pastor nie potrafi przejść w stan
spoczynku, zwłaszcza że po zakończeniu posługi kapłańskiej, wbrew przyjętym
zasadom, pozostał wśród swoich byłych parafian, często służąc im radą i
modlitwą. Po miesiącach nieobecności mężczyzna odkrywa wiele z pozoru mało
istotnych różnic, które zmieniają oblicze Mitford, a to dopiero początek
problemów. W niedługim czasie okazuje się, że aktualny duszpasterz Lord’s
Chapel niezbyt dobrze radził sobie z integracją ze specyficzną społecznością, a
do tego zdradzał żonę, z którą właśnie zamierza się rozwieść. Kongregacja
próbuje nakłonić ojca Tima, by przez kilka miesięcy kierował swoją byłą
parafią, ale ten się waha, zważywszy, że również inni potrzebują jego wsparcia,
przeżywając swoje małe i wielkie dramaty.