Ads 468x60px

czwartek, 27 lutego 2014

Stephan Talty - Ucieczka z krainy wiecznego śniegu

Autor:  Stephan Talty
Tytuł: „ Ucieczka z krainy wiecznego śniegu"
Tytuł oryginału:
Escape from the Land of Snows The Young Dalai Lama's Harrowing Flight to Freedom and the Making of a Spiritual Hero
Tłumaczenie: 
Aleksandra Machura, Mirko Kuflewicz
Wydawnictwo:
SQN
ISBN:
978-83-63248-33-8
Data wydania: 17 października 2012
Liczba stron: 351
Jak dotąd dość mało wiedziałam o Tybecie. Orientowałam się, co prawda, w położeniu tej krainy pod względem geograficznym, jak również słyszałam o jej trudnych relacjach z Chinami, ale moje informacje były dosyć mgliste.  Podświadomie widziałam mnichów i przedstawianą, gdzieś na łamach mediów, postać Dalajlamy, który był dla mnie raczej kimś w rodzaju przewodnika duchowego buddystów, niż władcy. Wybierając „Ucieczkę z krainy wiecznego śniegu” nie miałam pojęcia, że książka będzie tak ciekawą podróżą w przeszłość, z jednej strony bajkową, ale równocześnie przesiąkniętą bólem oraz odwagą ludzi, chcących ochronić swój kraj.

wtorek, 25 lutego 2014

Stefan Themerson - Tom Harris


Autor:  Stefan Themerson
Tytuł: „ Tom Harris" 
Tytuł oryginału:
Tom Harris
Tłumaczenie: 
Ewa Krasińska
Wydawnictwo:
Iskry
ISBN:
978-83-
244-0354-7
Data wydania: 14 listopada 2013
Liczba stron: 368
Kryminały skandynawskie święcą trumfy, bo nie od dziś wiadomo, że poza fascynującą zagadką liczy się również odkrycie tajemnicy sposobu myślenia sprawcy. Może właśnie z tej przyczyny, niezwykle zaintrygował mnie opis pozycji Stefana Themersona. Trudno wszak przejść obojętnie obok słów „filozoficzna opowieść o wątku kryminalnym”. 
Otwierając książkę, liczyłam jednak na coś zbliżonego do klasycznej powieści w stylu Agathy Christie. Czytając pierwsze kartki przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz. Dwójka policjantów i narrator śledzą tajemniczego Toma Harrisa. Przyczyną tego zainteresowania jest zbrodnia, której nie uda się rozwikłać przez niemal ćwierć wieku.
Dla naszego przewodnika wir dziwnych zdarzeń zaczyna w pociągu do Mediolanu wiosną 1963 roku, kiedy widzi dość dwuznaczne „ostateczne rozstanie”. Sarkastyczna scena odbija piętno na zmuszonym do ignorowania całej sytuacji mężczyźnie. Ostatecznie pasażer nie jest w stanie dojść do siebie i zaraz po wyjściu z pociągu, wpada pod pierwszy przejeżdżający tramwaj. Tak splatają się losy pacjenta i pielęgniarki, która dobrotliwie proponuje pomoc, w czasie rekonwalescencji nieszczęśnika. Pewnego dnia do drzwi maleńkiego mieszkanka dziewczyny puka dziwny człowiek. Po chwili okazuje się, iż jest to podstarzały narzeczony jej siostry. Po chwili nasz przewodnik zostaje powiernikiem tajemniczej koperty. Właściciel wcale nie ukrywa przed nieznajomym jej zawartości. Wewnątrz jest wyjątkowy prezent ślubny dla syna. To nie, jak mogłoby się wydawać, pieniądze czy kartka, a artykuł prasowy. Według seniora jego pierworodny to przecież totalna życiowa niedojda, która, pomimo, że jest dziennikarzem, to nic nie potrafi. Dowodem jest jego ostatni wspaniały tekst, który dostał w… „prezencie zaręczynowym”. W zasadzie ciężko zrozumieć rozgoryczonemu Brunowi, jak można nie interesować się tym, iż w pewnej przesyłce z Malajów nie znajduje się dwieście rowerów, tylko dwadzieścia skrzyń z bronią. Odtąd narrator będzie miał kontakt z wieloma dziwnymi ludzi, wśród których nie zabraknie wynalazcy mechanicznego, czującego motyla, czy sarkastycznej starszej damy, która widzi dzięki futurystycznemu kaskowi na głowie. Staruszka, w krótkim czasie, niespodziewanie umiera na oczach gości, na sam dźwięk nazwiska Harris…

poniedziałek, 24 lutego 2014

Bogdan Loebl - Piekło weszło do raju


Auror: Bogdan Loebl 
Tytuł: „Piekło weszło do raju”
Wydawnictwo: Grupa M-D-M
ISBN: 978-83-935-3275-9
Rok wydania: 2013
Liczba stron:140
Po niezwykłej lekturze „Złotej trąbki” niemal natychmiast zdecydowałam, iż muszę sięgnąć po kolejną pozycję Bogdana Loebla. Całkiem nieświadomie znów znalazłam się w Jasieniu, by przeżywać losy małego Józia i jego rodziny. Od ukończenia akcji poprzedniej części minęło kilka miesięcy. 17 września 1939 roku, niespodziewanie Armia Czerwona wkroczyła na teren Polski, która już od kilkunastu dni walczyła z III Rzeszą. Ta trudna sytuacja była wynikiem tajnego porozumienia między Sowietami i Niemcami znanego pod nazwą Ribbentrop – Mołotow, który równocześnie oznaczało zerwanie paktu o nieagresji, który Związek Radziecki zawarł z rządem siedem lat wcześniej. W praktyce dla Polaków mieszkających na Kresach Wschodnich oznaczało to podwójne zagrożenie. Od zakończenia wojny bolszewickiej między narodem znad Wisły, a Ukraińcami istniał ukryty konflikt, wynikający m.in. z niesatysfakcjonującego dla żadnej ze stron kształtu granicy, ale również złych relacji ogólnospołecznych, przesączonych skrytą niechęcią. ZSRR postanowiło wykorzystać zaistniałą sytuację, by wykorzenić wszelkie przejawy polskości.

sobota, 22 lutego 2014

Mała przypominajka i zachęta do pomocy




Moi drodzy może pamiętacie mój post z grudnia, kiedy pisałam o Ogólnopolskiej Zbiórce Darów Kulturalnych. Przyznam że to akcja bardzo bliska mojemu sercu. Dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli o tej akcji jej krótka charakterystyka.

Jaki jest cel Ogólnopolskiej Zbiórki Darów Kulturalnych?
  W naszym otoczeniu występuje mnóstwo miejsc, w których brakuje książek, jakie mogą wywołać uśmiech na niejednej twarzy. To właśnie w tych miejscach literaccy bohaterowie mają szansę odżyć na nowo, zyskując serca kolejnych czytelników, dla których przeczytanie ciekawego utworu jest jedną z nielicznych rozrywek. Biblioteki środowiskowe posiadają znacznie ograniczony księgozbiór bądź nie posiadają go wcale, przez co wiedza i szczęście, mieszczące się w niepozornym utworze literackim, nie dociera do tych, dla których przeczytanie książki jest drogą do chociażby krótkotrwałego szczęścia. Naszą misją jest zapełnienie tych miejsc pozycjami, które przyniosą radość zarówno dorosłym, jak i dzieciom, często będących znacznie skrzywdzonym przez los.

piątek, 21 lutego 2014

Szewach Weiss - Ludzie i miejsca


Auror: Szewach Weiss
Tytuł: „Ludzie i miejsca” 
Wydawnictwo: M
ISBN: 978-83-759-5612-2
Data wydania: 25 czerwca 2013
Liczba stron: 232
Podobno ludzie, których spotykamy i miejsca, gdzie się znajdujemy kształtują nas w dużo większym stopniu, niż przypuszczamy. Chyba jest w tym sporo racji, gdyż różne regiony mają unikalne tradycje i historię. Jeśli chodzi o dzieje Galicji, to łączą one w sobie losy Polaków, Żydów i Ukraińców. Mieszanka kulturowa często skłania do tolerancji. Trochę przez ten pryzmat oceniam książkę niezwykłego człowieka, który stał się swoistym pomostem między Polską a Izraelem oraz chrześcijaństwem i judaizmem.
Profesor Szewach Weiss, bo o nim mowa, urodził się w Borysławiu w obwodzie lwowskim 5 lipca 1935 roku. Był synem właściciela sklepu, który odznaczał niebywałym sprytem, co tak naprawdę uratowało życie bliskim, gdy po wybuchu II wojny światowej, nastąpiła konieczność ukrywania się m.in. w małej klitce między pawilonem, a magazynem. Rodzina także mogła liczyć na pomoc wyjątkowych osób takich, jak pani Lasotowa, która ryzykowała życiem, chroniąc Żydów. Po niedługim czasie okazało się, iż jedynym wyjściem jest ucieczka z getta. Losy Waissów zawiodły ich do Palestyny. Tam chłopiec uczył się i w rezultacie został traktorzystą, ale to nie był zawód, o którym marzył. Decydującym momentem była Deklamacja Niepodległości Izraela ogłoszona 14 maja 1948 roku ogłoszona przez Davida Ben Gouriona. Wtedy to nastolatek, chyba pierwszy raz zdał sobie sprawę, że jego przeznaczeniem jest działanie dla dobra narodu. Oczywistym był wybór nauk politycznych na Uniwersytecie Hebrajskim. Tą wiedzę pan profesor bardzo dobrze wykorzystał w swojej książce. Mamy tu wszak opis pewnej części historii Izraela, przedstawiona oczami jednego z jej uczestników. To szczególnie ważne, gdy czytelnik zda sobie sprawę, że sytuacja na Bliskim Wschodzie do teraz jest bardzo napięta i odnalezienie nawet subiektywnej rzeczowej relacji, często stanowi problem. Zawarty w publikacji obraz konfliktów i analiza zaistniałych zdarzeń, stanowi pewien punkt wyjścia nawet dla laika, który nie jest świadom przyczyn trudnych relacji izraelsko-palestyńskich. Dla mnie szczególnie interesująca w tym aspekcie okazała się ocena działań, dotyczących udanego zamachu na Icchaka Rabina. Autor analizuje w niezwykle drobiazgowy sposób ostatnie chwile życia polityka i skutki tragicznych wydarzeń z 4 listopada 1995 roku. Oczywiście, nie można powiedzieć. Iż książka jest zbyt ostra w swoim wydźwięku, choć znakomicie przedstawia odczucia i osądy byłego ambasadora Izraela w Polsce. Zastosowana tutaj zasada „złotego środka” naprawdę mnie zaskoczyła. Myślę, iż umiejętność odnajdywania kompromisów, przy równoczesnym zachowaniu własnego zdania, to coś wyjątkowego.

wtorek, 11 lutego 2014

Teresa Oleś-Owczarkowa - Mrówki w płonącym ognisku

Auror: Teresa Oleś-Owczarkowa
Tytuł: „Mrówki w płonącym ognisku” 
Wydawnictwo: M
ISBN: 978-83-759-5617-7
Data wydania: 19 siepnia 2013
Liczba stron: 252
Wieś nie jest już taka, jak kiedyś. Z jednej strony, we współczesnych czasach, gdy jesteśmy niewolnikami globalizacji, prowincja wydaje się oazą wytchnienia. Z innej perspektywy, wielu postrzega ludność wiejską, jako zacofaną, bo pozbawioną jakiegokolwiek dostępu do kultury. Jak bardzo mylne jest to przekonanie, odkrywamy na każdym kroku, choć dalej bardziej jesteśmy skłonni jeździć na wakacje za miasto, niż otwarcie przyznać się, że pochodzimy z małego miasteczka, którego nie można znaleźć na mapie. Skąd, więc ten dysonans? A może „prawdziwej” wsi już nie ma, stąd dyskusja jest bezprzedmiotowa? Takie właśnie pytania targają czytelnikiem, kiedy ma przed sobą pozycję, na okładce, której dumnie przechadza się kogut.
Blanowice to dziś dzielnica Zawiercia. Miejsce usytuowane jest niemal w samym środku Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. To centralny punkt swoistej podróży sentymentalnej, w jaką zabiera czytelnika Teresa Oleś-Owczarkowa. Jako już dorosła, ukształtowana osoba, wspomina lata dzieciństwa, gdy pod czujnym okiem swojej babci, poznawała ludzi i uczyła się systemu wartości.  Oczami małej, rezolutnej dziewczynki, mamy okazję odkryć świat, którego już nie ma. Wyobraźmy, więc sobie dolinę, gdzie ludzie starają się żyć skromnie i w zgodzie z rytmem natury. Każdy zna tu swoje miejsce i obowiązki. Kwitną tu też tradycje. Gospodynie pieką chleb i często śpiewają ludowe piosenki. Organizowane są potańcówki, często kończone pijackimi bójkami. Nie można tego świata oceniać jednostronnie, bo przecież nawet religia zdaje się współgrać z pradawnymi zabobonami. Zresztą ta miejscowość ma w sobie historię sprzed wieków.

czwartek, 6 lutego 2014

Libster Blog Award odsłona kolejna

No i kolejny raz zostałam wkręcona w zabawę Libster Blog Award.  Dla niewtajemniczonych przypominam, że akcja polega na poznawaniu siebie nawzajem. Każda osoba biorąca w  wyzwaniu odpowiada na pytania i sama wymyśla własne wyznaczając blogerów do odpytania. Ja jak zwykle lekko zmodyfikuję formułę, ale o tym później. Osobą, która dziś zechciała czegoś się o mnie dowiedzieć jest Natalia, czyli autorka bloga Mój Portret. Trzeba przyznać, że jest to niezwykłe miejsce w sieci, gdzie można nie tylko poczytać o świetnych książkach i dobrych kosmetykach, ale również zmotywować się do działania. Warto wspomnieć iż blogerka mówi również o rzeczach trudnych w niesamowicie lekki sposób, a jako wolontariuszka jest dla mnie osobiście wzorem do naśladowania, która ponadto wpadła na genialny pomysł wpuszczenia na łamy bloga swojej drugiej połówki w związku z czym często mamy dwa punkty widzenia w jednym miejscu. Przyznam iż tym razem pytana były trudne i skłoniły mnie do kilku głębszych przemyśleń...

poniedziałek, 3 lutego 2014

Grzegorz Chojnowski - Alain Bernard. Polski rozdział



Autor: Grzegorz Chojnowski
Tytuł: „Alain Bernard. Polski rozdział"
Wydawnictwo: Iskry
ISBN:
978-83-244-0146-8 
Data wydania: styczeń 2010
Liczba stron: 176
Strona autora: http://chojnowski.blogspot.com/
Taniec od pewnego czasu przeżywa w Polsce prawdziwy rozkwit. Tańczą wszyscy i wszędzie. W ostatnich miesiącach bardzo popularne stały się entuzjastyczne choreografie mieszkańców Krakowa, Wrocławia, Poznania czy Warszawy do utworu „Happy” Pharrella Williamsa. Patrząc na te klipy, można dojść do wniosku, że ruch nie musi być narzucony przez sztywne ramy jakiegokolwiek układu scenicznego.  Wydaje się być to, w pewien sposób, opinia myląca. Nie od dziś wszak wiadomo, że w tak trudnej sztuce, jaką jest balet, nie ma mowy o żadnej przypadkowości gestu. Każde widowisko jest poprzedzone godzinami treningów i prób z choreografem. Zwykle niewprawiony widz nie zastanawia się, kto stoi za konkretnymi układami, które obserwuje z widowni. Można przypuszczać, że tylko osoby będące pasjonatami tańca, potrafią wymienić więcej niż dwóch słynnych przedstawicieli tworzących inscenizacje taneczne. Co ciekawe, do naszego kraju często przybywali mistrzowie, którzy nie tylko pragnęli szkolić polskich utalentowanych tancerzy, ale również decydowali się zostać na dużej nad Wisłą, by właśnie tutaj tworzyć swoje niepowtarzalne spektakle. Właśnie o kimś tak wyjątkowym, postanowił opowiedzieć wrocławski dziennikarz.