Czuliście kiedyś, że egzystujecie w elektronicznej niszy? Ja przez wiele lat wiedziałam, że w niej jestem, kiedy na pytanie o czytnik pokazywałam swojego PocketBooka. W oczach ciekawskich pojawiało się najpierw zdziwienie, a później niemal pewność, że po prostu nie stać mnie było na Kindle. Dziś, gdy szwajcarska firma wyrobiła już sobie renomę na polskim rynku m.in. dzięki owocnej współpracy z Legimi, a ostatnio z Empikiem, coraz więcej osób ma w swoich łapkach pockety, ale nie zawsze tak było. Obiecywałam Wam jakiś czas temu, że zrecenzuję dwa moje nowsze czytniki, których używałam. Pomyślałam, iż ciekawym doświadczeniem będzie podzielić się z Wami subiektywnymi myślami związanymi z czytaniem cyfrowym. Będzie to kilkuczęściowy cykl pisany z perspektywy użytkownika elektroniki. Jeśli chcecie poznać bardziej profesjonalne spojrzenie na sprawę, z czystym sumieniem polecam strony Świat Czytników lub Na Czytniku. Ja natomiast skupię się na tym, by opisać Wam moje czytnikowe początki, a w kolejnych tekstach spostrzeżenia z wieloletniego użytkowania czytników firmy PocketBook, na które nie ma miejsca i czasu w tradycyjnych recenzjach. Równocześnie pragnę podkreślić, że nie chcę by moje teksty były odbierane jako posty reklamowe, choć mogą się takimi wydawać. Wszak każdy czytnik powinien być dopasowany do indywidualnych preferencji użytkownika.
czwartek, 11 sierpnia 2022
Subskrybuj:
Posty (Atom)