|
Tym
razem zabieram Was do wyjątkowego świata Oscara Wilde’a. Od momentu
wydania Portretu Doriana Graya w 1890 roku, powstała niezliczona ilość
rysunków, filmów, książek i innych projektów inspirowanych tym niezwykłym
dziełem. Samo oko kamery widziało tę klasyczną powieść w kilku całkiem
różnych aspektach. Jestem przekonana, iż ci wszyscy, którzy mieli kontakt ze
wspomnianą wyżej pozycją wydawniczą z pewną dozą ciekawości wybiorą się ze mną
śladem nie tylko Doriana Greya, ale również rozwoju sztuki filmowej na
przestrzeni kilkudziesięciu lat.
Jedna z pierwszych adaptacji książki, nie dała na
siebie długo czekać. Już w 1945 roku jej własną wizję przedstawił Albert Lewin.
Osobiście, miałam nadzieję na, choć częściowe odwzorowanie rzeczywistości
przełomu XIX i XX wieku. Moje oczekiwania zostały zaspokojone tylko w pewnym
stopniu. Stroje męskie zostały dość szczegółowo wykonane. Niestety, o sukniach
pań nie można tego powiedzieć. Gdzieś w tle widać modę rodem z lat
czterdziestych. Czy to wada, czy zaleta oceńcie sami.
Gra aktorska jest bardzo zróżnicowana. Są tu zarówno
dobrze nakreślone, jak również nieco przyblakłe osobowości. Szczególną uwagę
warto zwrócić na dwie kreacje. Angela Lansbury świetnie potrafiła przedstawić
dość delikatną psychikę Sybil Vane, za co zresztą została nagrodzona statuetką
Oscara. To doskonały przykład aktorki czasów powojennych – pięknej, wyrazistej
i umiejącej dość dobrze śpiewać. Znakomicie poradził sobie również George
Sanders wcielający się Lorda Wottona. Aktor potrafi zahipnotyzować widza, co
powoduje, iż przyćmił sylwetkę głównego bohatera.
Realizacja produkcji jest wzorcowa. Mamy tu nawet kolorową wersję
portretu Doriana. To ogromna niespodzianka, zważywszy na fakt, że cały film
jest stworzony w technologii czarno-białej. Dopieszczone zostały niektóre
sceny. Szczególnie zapada w pamięci moment, kiedy Henry na oczach Doriana,
pozbawia życia niewinnego motyla. Ta scena w pewien sposób ukazuje metaforyczną
zmianę wewnętrzną tytułowego, młodego mężczyzny. Sama myśl przewodnia jest
ukryta właśnie w takich małych sekwencjach. To nie psychika Doriana
wysuwa się na pierwszy plan, a raczej ujęcie go, jako amanta. Nie radzę więc
postrzegać tej produkcji przez pryzmat książki. To poniekąd dziwne, patrząc na
odwzorowanie fabuły i pojawienie się w scenariuszu tekstu z pierwowzoru
literackiego.
Pierwotnie tekst ukazał się na portalu Z kamerą wśród książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.