Autor: Martyna Bunda
Tytuł: ,,Nieczułość"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN:978-83-08064-27-6
Data wydania: 26 października 2017
Liczba stron: 348 |
Dziewcza Góra to mała miejscowość
na Kaszubach, gdzie mieszka młoda wdowa wraz z trzema córkami. Kiedy je
poznajemy, wydają się żyć lekko na uboczu swojej społeczności. Wynika to po
części z faktu, że Rozela została swego czasu wyklęta przez rodzinę. Z biegiem
lat kobieta zaznała odrobiny szczęścia, które przerwała nagła i tragiczna
śmierć męża. Akcja Nieczułości toczy się na przestrzeni kilkudziesięciu lat i
opowiada o losach kobiet, które pomimo tego, że często się kłócą i podążają
własną drogą, zawsze mogą na siebie liczyć. Ich relacje będą ewoluować, czemu
trudno się dziwić zważywszy na fakt, że ich charaktery diametralnie się od
siebie różnią. Najbardziej podobna do swojej mamy jest Gerta. Dziewczyna czułaby
się najlepiej, żyjąc w zgodzie z rytmem pór roku, który dałby jej poczucie
przydatności i stabilizacji, a równocześnie nieograniczonego kontaktu z naturą.
Niestety, wraz z biegiem lat kobieta przekona się, że jej życie będzie oparte na
niepewności i przekonaniu, że nie jest w miejscu, gdzie być powinna. Średnia z
sióstr, czyli Truda, posiada charakter pełen sprzeczności. Uwięziona na wsi,
marzy by na stałe przenieść się do miasta, gdzie mogłaby spełniać swoje aspiracje.
Dziewczyna czuje, że wiele lat temu bezpowrotnie utraciła szansę na lepszy los.
I w końcu Ilda – według matki zakała rodziny. To właśnie ona poświęci najwięcej,
aby choć przez chwilę poczuć się naprawdę szczęśliwą.
Martyna Bunda postanowiła pójść
stosunkowo rzadko eksploatowaną ścieżką. Fabuła powieści rozgrywa się w większości
już po wygaśnięciu II wojny światowej. Mimo to gdzieś w tle czają się wspomnienia,
których nie da się wymazać. Tym, co wyróżnia spośród innych powieści
podejmujących temat traum bohaterek, jest fakt, że autorka nie skupia się
wyłącznie na historiach osadzonych bezpośrednio na pierwszej linii frontu. Wyjątkiem
od tej reguły są przeżycia Rozeli, będącej ofiarą nazistowskich żołnierzy. Kobieta
po wojnie postanawia sama zmagać się z traumą, która wpłynęła na całe jej życie.
Skrywane uczucie nieprzepracowanego bólu i wszechogarniającego strachu sprawia,
że dom Rozeli jest specyficznym miejscem. Gospodyni rządzi w nim twardą ręką.
Chociaż w życiu dorastających dzieci nie brakowało szczęśliwych chwil, to bywały momenty, kiedy matka przypominała nieczułą
despotkę. Dziewczynki, które na naszych oczach dojrzewają, a później mierzą się
z dorosłymi problemami, przez wiele lat nie będą wiedziały, co było źródłem
zachowania ich matki. Nie zmienia to jednak faktu, że również one będą zmagać
się ze społecznymi skutkami wojny, które zmieniły nie tylko kształt granic
państw, ale także ludzką mentalność. I tak to, co w latach dwudziestych
uchodziło za normę, po dwóch kolejnych dekadach nie było już tak oczywiste.
Przekonała się o tym przede wszystkim Gerta, która musiała pogodzić się ze sprzeciwem
matki względem jej związku z pewnym przystojnym młodzieńcem.
(fot. Lowdown, Dom w Posadzie Jaćmierskiej, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Old_white_wooden_house_in_Posada_Jaćmierska_1.jpg CC BY-SA 4.0) |
Na kartach Nieczułości miłość w
czasach PRL-u łączy się z bezdusznymi realiami. Wydaje się jednak, iż bohaterki
są na tyle silne, że nie potrzebują stałej obecności mężczyzn. Mimo to każda z
nich na pewnym etapie życia jest w mniej lub bardziej udanym związku. Nie do
końca zgadzam się jednak ze stwierdzeniem, że panowie pojawiają się w fabule tylko
jako nic nieznaczący element tła. Faktem jednak jest, że akcję obserwujemy
głównie oczami kobiet, którym nie są obce różnorodne trudne sytuacje.
Mam pewien problem z ukazaniem przełomowych
chwil w życiu każdej z bohaterek. To te momenty stanowią zawsze punkt wyjścia do
dalszej historii. W pierwszych rozdziałach poznajemy te wydarzenia wędrując
pomiędzy teraźniejszością, a nagłymi retrospekcjami, co może wywołać poczucie
lekkiej dezorientacji u niektórych czytelników. Być może to właśnie splecenie
dwóch osi czasowych sprawiło, że początkowo Nieczułość bardziej przypominała
mi formą zbiór opowiadań, aniżeli pełnoprawną powieść. Nie jest to jednak moim
największym zarzutem względem tego tytułu.
Jak wcześniej wspomniałam, książka
Martyny Bundy opowiada o znaczeniu traum wyniesionych z przeszłości. Specyficzna
trzecioosobowa narracja jest prowadzona z perspektywy konkretnych bohaterek,
które naprzemiennie ukazują nam swoje spojrzenie na sytuacje, z jakimi muszą
się mierzyć. Jednak o pierwotnych źródłach podejmowanych przez nie decyzji
dowiadujemy się w większości śledząc spostrzeżenia osób postronnych. I tak działań
Ildy nie zrozumiemy w pełni bez fragmentów wspomnień Rozeli, mówiących o
własnym, nagłym wdowieństwie. Taki sposób opowieści nieco łagodzi główny przekaz
książki, który ginie gdzieś pomiędzy mocno poruszającymi czytelnika aspektami
teraźniejszości kobiet. Choć Nieczułość robi bardzo dobre wrażenie pod względem
przekazu emocji w trakcie czytania, to sama opowieść szybko zaciera się w
pamięci odbiorcy. Pozostają w nas uczucia, ale już niekoniecznie wydarzenia,
które je spowodowały. Czy to źle? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta.
Debiut literacki Martyny Bundy jest
utworem idealnym, jeśli analizujemy go jako całość. Problem zaczyna się, gdy
rozpatrujemy każdy występujący motyw fabuły oddzielnie. Wtedy dostrzegamy, ile
w tej książce niewykorzystanego potencjału. Poruszana problematyka utworu jest
wszak na tyle bogata, iż zasługiwałaby na szersze omówienie. Jest co najmniej
kilka drażliwych kwestii, które autorka porusza mimochodem tylko w kilku akapitach,
by nigdy do nich nie powrócić. Poniekąd rozumiem taką decyzję. Gdyby poszerzyć
fabułę chociażby o aspekty związane z pedofilią
w polskim Kościele, powstałaby powieść, o dużo głębszym wydźwięku, ale prawdopodobnie
mniejszej popularności. „Nieczułość” mogłaby być kanwą dla co najmniej kilku interesujących
książek o ważnych zagadnieniach społecznych.
Nadmiar krótkich, lecz emocjonalnych
scen sprawił, że po kilku tygodniach od lektury książki, pamiętałam z niej
bardzo nieliczne fragmenty. W trakcie przypominania sobie kolejnych detali
powieści, odkrywałam jednak drobiazgi, których wcześniej nie widziałam. Równocześnie
czułam coraz większy niedosyt. W moim przekonaniu Nieczułość jest książką dobrą,
która mogła być powieścią wybitną, gdyby Martyna Bunda podkreśliła kilka
drobiazgów, które są mało widoczne podczas pierwszego czytania.
***
Tekst powstał w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki realizowanego przez Gminną Bibliotekę Publiczną we Frysztaku.
Opinia bierze udział w Wielkobukowym Wyzwaniu 2018 oraz wyzwaniu bibliotecznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.