Autor: Renata Klamerus
Tytuł:
„Tami z krainy pięknych koni"
Wydawnictwo: Novae Res
ISBN:
9788377221679
Rok
wydania: 2011
Liczba
stron: 232
Cykl: Tami
z krainy pięknych koni: tom 1
|
Każda pozycja w życiu
małego odkrywcy może być tą, która sprawi, że stanie się on w przyszłości
miłośnikiem książek. Sama pamiętam moją ulubioną bajkę, jaką wielokrotnie
słuchałam i uwielbiałam przeglądać o kaczce Matyldzie i jej kaczątkach, które robiły
wszystko, by nie pójść nad staw nauczyć się pływać. Z perspektywy czasu jestem
niezwykle wdzięczna moim bliskim, że bardzo rzetelnie dobierali dla mnie
książeczki, łączące w sobie dydaktyczny przekaz oraz piękne wydania. Sądzę, że
trudno jest tworzyć historię ciekawą dla dziecka, jak również satysfakcjonującą
dla rodzica. Na szczęście, w naszym kraju są autorzy umiejący korzystać z
najlepszych wzorców. Do tych osób z pewnością należy Renata Klamerus.
Tami to inteligentna kilkulatka mieszkająca w dalekim kraju,
gdzie ludzie potrafią racjonalnie korzystać z dobrodziejstw natury. Dzieci w
tej krainie pomagają swoim bliskim w opiece nad zwierzętami gospodarskimi, a
czas zdaje się płynąć wolniej. W czasie wakacji, gdy nie trzeba chodzić do
szkoły, nasza główna bohaterka opiekuje się swoim młodszym braciszkiem Borim.
Pewnego dnia ciekawski malec, korzystając z chwili nieuwagi siostry, wydłubuje
dziurę w ścianie. Dziewczynka chce, jak najszybciej zatkać ubytek, lecz ku
swemu zdziwieniu stwierdza, że luka ukazuje nowe pomieszczenie o istnieniu,
którego nie miała wcześniej pojęcia. Tami postanawia, iż sprawdzi wraz z dwójką
swoich kolegów, co znajduje się w tajemniczym pokoju.
(Wyk. Renata Klamerus) |
„Tami z krainy pięknych koni” to pierwsza pozycja dla
dzieci, którą przeczytałam, jako osoba dorosła. Muszę przyznać, iż odkąd w
mojej rodzinie pojawiła się maleńka istotka, nieco łaskawszym okiem zaczęłam
spoglądać na literaturę dziecięcą, jednak nie spodziewałam się, iż już pierwsza
książka, którą będzie mi dane przeczytać okaże się tak pozytywnym zaskoczeniem.
To, z czym zderzamy się po otwarciu tej pozycji, jest czymś na kształt
klasycznej historii w nowoczesnej oprawie. Autorka nie boi się czerpać z dobrze
znanych wzorców, wydobywając z nich elementy, będące znakomitym budulcem
ciekawej fabuły o przyjaźni, współpracy i odpowiedzialności. Myślę, że ta baśń,
sprawdzi się idealnie, jeśli chcemy wprowadzić młodego czytelnika w świat
kanonu literatury dziecięcej. Jest tu wiele bardziej lub mniej widocznych
odniesień m.in. do „Alicji w krainie czarów” Carolla czy „Opowieści z Narnii”
Staples Lewisa. Swoje szczególne miejsce ma też choćby historia o czterdziestu rozbójnikach
i ich skarbie, którą Pani Teresa wykorzystuje idealnie, by pokazać swoim odbiorcom
prawdziwe znaczenie słów, iż bogatym nie jest ten, kto posiada, lecz ten, kto
daje. Autorka zabiera dzieci w podróż do Krakowa, a także Wieliczki, gdzie
bohaterowie poznają legendę o królowej Kindze i soli. W związku z powyższym
książka przeznaczona jest przede wszystkim dla uczniów szkół podstawowych, choć
rodzice mogą wprowadzić ją wcześniej, jeśli nie boją się dociekliwych pytań swoich
pociech.
Wydanie ma stosunkowo niewiele ilustracji. Jak dowiadujemy
się ze wstępu ma to na celu pobudzenie wyobraźni dziecka. Same obrazki jednak
mają w sobie sporo pomysłowości. Metoda kolażu pozwala starszym przypomnieć
sobie erę pocztówek i to jak można je wykorzystać, bawiąc się wspólnie z młodym
artystą. Mnie mania kartkowa ominęła, ale mogłabym przysiąc, że na niektórych
zdjęciach odnalazłam fragmenty, przypominające pocztówki, które sama dostawałam,
jako dziecko. „Tami z krainy pięknych koni” to pozycja, która mówi o
uniwersalnych wartościach, stąd cieszę się, że niedawno pojawił się nowy tom przygód
Tami i jej przyjaciół, bo sama jestem ciekawa, czy autorka sprostała wysoko
postawionej poprzeczce, jaką postawiła sobie udanym debiutem.
Przeczytaj również:
***
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorce i wydawnictwu Novae Res
Opinia bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi
Od czasu do czasu sama lubię sięgnąć po opowieść dla dzieci. Ta wydaje się być bardzo interesująca, zwłaszcza że można w niej odnaleźć odniesienia do jednych z moich ulubionych bajek: Alicji z Krainy Czarów oraz Narnii;)
OdpowiedzUsuńIm lepiej zna się klasykę bajek, tym więcej można odnaleźć literackich smaczków w tej pozycji. To naprawdę ciekawe rozwiązanie.
UsuńNa okładce motywy krajobrazowe Kapadocji... Przyznaję, że gdy zobaczyłam te formy sama miałam ochotę napisać baśń:)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada niezwykłą przygodę, zapamiętam tytuł:)
Trafiłaś w samo sedno Olu. Autorka umieszcza akcję tej powieści niejako w tej krainie o czym świadczy tytuł drugiego tomu: ,,Tami z Kapadoclandii"
UsuńCzęsto sięgam po książeczki dla dzieci, bo mają one swój niepowtarzalny urok :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, ale dla mnie po latach, było to wielkim zaskoczeniem :)
UsuńJa jeszcze nie jestem na tym etapie, ale ogólnie sporo bajek czytałam z dużo młodszym rodzeństwem! Jestem jak najbardziej za!
OdpowiedzUsuńJa również dużo czytałam młodszemu rodzeństwu. To przyjemne zajęcie, choć trochę szkoda, że nie udało mi się do końca zaszczepić w nich miłości do książek.
UsuńKażdy z nas ma w sobie coś z dziecka :). Nie przepadam za literaturą i filmami fantyazy. Jednak widzę, że ta książeczka byłaby bliska meczu literackiemu światu :). A Ty Aneczko czego się nie dotkniesz zamieniasz w poemat!
OdpowiedzUsuńBuziaki !
Oj przeceniasz mnie przyjacielu. A co do książki, znając Ciebie, myślę, że ta pozycja mogłaby Ci się spodobać.
Usuń