Chyba każdy z nas ma takie wspomnienia, które chciałby
zachować na zawsze. U większości prawdopodobnie będą to chwile związane z
beztroskim dzieciństwem, kiedy można było się zająć tak ważnymi sprawami, jak
wspinanie się po drzewach, ganianie za piłką czy skakanie na skakance. Wielu
dopiero po latach stwierdza, że tęsknią za tymi chwilami, gdy nie musieli
podejmować niezwykle trudnych decyzji, które mogły zaważyć na ich przyszłym
losie. Nie wszystkim jednak jest dane, doświadczyć szczęśliwego dorastania, bo
w ich życiu zdarza coś, co bezpowrotnie odbiera im poczucie sielankowej
radości. Często ten moment, jest zalążkiem ogromnego bólu, który zostaje z nami
przez długi czas, a niekiedy nawet do końca naszych dni. Pewnym pocieszeniem
może być fakt, iż ludzki umysł ma fenomenalną zdolność, do zacierania niektórych
zdarzeń, które są dla nas trudne czy bolesne, niemniej nie dzieje się tak
zawsze. Można niczym wojownik próbować mierzyć się z demonami przeszłości, bądź
zepchnąć je w najdalsze zakamarki podświadomości mając nadzieję, że nikt nigdy nie
rozdrapie nie do końca zagojonej rany tkwiącej gdzieś głęboko w naszej
psychice.
Julie jest poczytną autorką kryminałów. Grono jej wiernych czytelników z utęsknieniem czeka na kolejną część przygód babci Fran, która potrafi rozwiązać nawet najbardziej zagmatwaną zagadkę. Dla samej pisarki kolejna fabuła to tylko sposób, by, choć na chwilę oderwać się od prozy życia, które po rozwodzie staje się coraz bardziej uciążliwe zwłaszcza, iż kobiecie coraz trudniej jest porozumieć się z córką, która ma do niej pewien żal. Dużo prościej jest siąść przed klawiaturą i zacząć pisać. Ten stan budowania iluzorycznej równowagi, sypie się jednak w jednej chwili przez niepozorną kartkę papieru, która zmieni wszystko i ponownie każe wrócić do bolesnej przeszłości.
(fot. Idoysterbay) |
Lato 1962. Na wakacje, jak co roku do malowniczego
miasteczka nad zatoką przybywają dwie rodziny. Bauerowie to bardzo
konserwatywni mają żelazne zasady. Ich sąsiadami są Chapmanowie, którzy cieszą
się splendorem ze względu na to, iż Ross zajmuje stanowisko sędziego Sądu
Najwyższego stanu New Jersey. Panowie, mówiąc oględnie, nie pałają do siebie
sympatią zwłaszcza, że różnią się zasadniczo nie tylko w kwestiach
ideologicznych. Niewidoczna linia demarkacyjna między dwoma podwórkami nie jest
żadną przeszkodą dla młodszego pokolenia, które w pełni korzysta z uroków tych
wakacji. Na początku nikt nie przeczuwa, iż ten beztroski czas przerwie ogromna
tragedia, która na zawsze odciśnie niezmywalne piętno na każdym jej uczestniku.
(Fot. Kaz) |
Fabuła ma trzy narratorki. Maria jest osobą, która wydaje
się, przynajmniej pozornie, pogodzona z tym, co wydarzyło się ponad
czterdzieści lat temu. Faktem jest, że jej córki starają się jak tylko mogą
omijać wszystko, co wiąże się z Isabel, ale to powoduje tylko schowanie
problemów pod dywan. Sama seniorka rodu teraz skupia się na pomaganiu
potrzebującym, pieleniu ogródka i pracy w znanym, firmowym barze szybkiej
obsługi. Kobieta wyciągnęła wnioski i nie jest już tak zasadnicza, jak kiedyś.
Lucy miała pięć lat, gdy cały świat jej rodziny się zawalił. Sama pamięta
niewiele, stąd jest znakomitą łączniczką między Julie, a jej rozgniewaną córką.
Dla najmłodszej z rodu Bauerów wbrew pozorom to, co się stało, pomogło uwolnić
się od poczucia obezwładniającego strachu.
Przyszła pisarka miała wówczas trzynaście lat. Udając się na
rodzinne wakacje, nastolatka nie wie, jak druzgocące skutki w jej psychice
przyniosą najbliższe tygodnie. Początkowo dziewczynka bardzo się nudzi, a
jedyną jej rozrywką staje się łowienie ryb oraz czytanie porywających przygód
Nancy Drew. Któregoś dnia jednak wszystko się zmienia, kiedy Julie odkrywa, iż
po drugiej stronie kanału bawią się osoby w jej wieku. Niestety, ojciec
zdecydowanie sprzeciwia się wyprawie, Jules na drugi brzeg w celu poznania nowych
czarnoskórych znajomych.
Diane Chamberlain w „Zatoce o północy” oddaje w ręce
czytelnika niezwykle rozbudowaną powieść, gdzie zagadka kryminalna stanowi tak naprawdę
jedynie powód do poruszania skrytych problemów rodzinnych i społecznych.
Znajdziemy tu chociażby odniesienie do segregacji rasowej w czasie prezydentury
Johna F. Kennedy’ego. Wybory w 1960 roku były szansą dla Partii Demokratycznej
na przejęcie władzy. Senator z Massachusetts onieśmielał swoją aparycją w
czasie publicznych wystąpień, głosząc wiarę w idealizm i równość społeczną,
lecz zręcznie unikał jasnych deklaracji, nie chcąc zrazić bardziej
konserwatywnego elektoratu. Przyniosło to pożądany efekt, ale niestety nie było
zwycięstwem, które mogło doprowadzić do wprowadzenia obiecanych ustaw. W 1962 w najlepsze trwała walka między
Kongresem a głową kraju. Nic nieznaczące rozporządzenia tylko wzmacniały
istniejące od dawna bariery. W książce widzimy te różnice na przykładzie
Charlesa zabranianego Julie kontaktu z dziećmi robotników. Nastolatka złamała
zakaz, co z jednej strony zmusiło ją do konfrontacji konserwatywnego wychowania
i swojej wiary z ogromną ciekawością. Potem ten moment wpłynie na wewnętrzny
osąd, gdy Julie będzie oceniać swój udział w wydarzeniach tamtego lata.
„Zatoka o północy” jest pozycją o relacjach rodzinnych i
tajemnicach, które skrywane mogą prowadzić do przykrych konsekwencji i
powielania błędów w przyszłości. To też unikalna relacja trzech narratorek,
które próbują ponownie zmierzyć się tym, o czym chciałyby zapomnieć. Jeśli macie ochotę na niebanalną książkę
łączącą to, co najlepsze w prozie obyczajowej oraz kryminale, to myślę, iż nie
będziecie zawiedzeni.
***
Tekst powstał w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki realizowanego przez Gminną Bibliotekę Publiczną we Frysztaku.
Opinia bierze udział w wyzwaniu bibliotecznym.
Jeśli chcielibyście przeczytać wywiad z autorką ..Zatoki o północy" serdecznie zapraszam na blog Kraina Czytania.
Oj, nowa książka autorki za pasem, a ja "Zatoki..." jeszcze nie znam... :) A widzę, że warto poznać. :)
OdpowiedzUsuńWarto, warto. Myślę, że Ty pisząc o tej książce, wydobyłabyś jej swoisty klimat.
UsuńBardzo mi się ta ksiażka podobała, podobnie jak "Kłamstwa", które czytałam niedawno. Diane pisze naprawdę rewelacyjne powieści, ale porównywanie jej do Jodi Picoult działa z krzywdą dla niej. Dziękuję, Aniu, za plecenie mojego wywiadu! :*
OdpowiedzUsuńNa mnie też ta książka zrobiła niesamowite wrażenie. Pamiętałam Twój tekst i kiedy dowiedziałam się, że mam przeczytać akurat ten tytuł bardzo się ucieszyłam. Co do porównania Diane do Jodi, to nie mam jeszcze zdania na ten temat, gdyż dotąd uciekałam przed pozycjami Picoult. Sama chyba nie lubię porównań i raczej mnie odstraszają, niż zachęcają do lektury, Wywiad jest dobry, więc cieszę się, że mogłam go polecić.
Usuńo to dobrze bo ja czytałam Jodi i niekoniecznie wszystkie przeczytane utwory mnie zainteresowały. Ogólnie jestem zainteresowana tą autorką ;)
UsuńJestem ciekawa Twoich wrażeń Marto, jeśli uda Ci się przeczytać jakąś książkę tej autorki.
UsuńOooo bardzo interesujące książki czytacie w ramach DKK. A u nas jakieś takie nijakie tytuły :)
OdpowiedzUsuńWszystko kwestia osoby prowadzącej. My mamy szczęście, bo Pani Jola jest naprawdę osobą z pewnym wyczuciem przy doborze lektur na spotkania DKK. Nie wiem czy jest coś takiego jak ,,powołanie bibliotekarskie", ale gdyby było, to ona byłaby jego znakomitym przykładem.
UsuńMuszę w końcu poznać prozę tej autorki. Poza tym podoba mi się, że występują w tej książce aż trzy narratorki.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście to ciekawe rozwiązanie, gdyż poznajemy trzy subiektywne punkty widzenia, które nawzajem coś wnoszą oraz tworzą pełną relację przeszłych wydarzeń.
UsuńMam już kilka książek tej autorki na swojej półce, ale jeszcze nie rozpoczęłam przygody z tą autorką, ciągle wybieram coś innego... ale muszę w końcu sięgnąć i przeczytać! Bardzo mnie zaciekawiłaś swoją recenzją :)
OdpowiedzUsuńW moim przekonaniu to naprawdę wyjątkowa autorka, która jest warta poznania, więc gorąco zachęcam Cię do sięgnięcia po którąś z jej książek. Całkowicie rozumiem, że czasem w gąszczu świetnych książek odkładamy niektóre tytuły na później, Będę czekać na moment, gdy przeczytam na Twoim blogu o prozie Diane Chamberlain.
Usuń