Kiedy 29 stycznia 2013 roku na
Innej Perspektywie pojawiła się opinia o książce Pan Wołodyjowski myślałam,
że pomimo moich szczerych chęci, ten blog nie przetrwa dłużej niż rok. Do tamtej pory prowadziłam różne swoje
projekty na innych platformach, ale entuzjazmu starczało mi na ok. 9 miesięcy.
Pisanie stało dla mnie formą ucieczki od dość trudnej rzeczywistości. Nie
chciałam jednak prowadzić modnego w tamtym czasie internetowego pamiętnika. Z
założenia Inna Perspektywa miała być miejscem łączącym wszystkie moje pasje i
ważne dla mnie tematy. Choć książki już wówczas były dla mnie niezwykle ważne,
to przynajmniej początkowo myślałam, iż nieco więcej będę pisać o sporcie,
grafice komputerowej czy mojej niepełnosprawności. Ostatecznie wygrały rzędy
równiutko poukładanych literek zamieszczonych w powieściach i tomikach wierszy.
Mimo wszystko nigdy nie zdecydowałam, że Inna Perspektywa będzie miejscem
wyłącznie o literaturze, bo nie lubię ograniczeń. Z czasem okazało się, że
uwielbiam szukać w moich lekturach nawiązań do filmu, muzyki oraz historii. Nie
mogę, więc nazwać siebie recenzentką literacką, bo w moim przypadku to
określenie nie do końca oddaje charakter tego, co robię.
Jedną z rzeczy, które najbardziej
mnie zaskoczyły, jeśli chodzi o moją obecność w sieci, był fakt w jakim kierunku rozwinął się mój blog. Zwykle na początku tworzenia własnego miejsca w sieci
myślimy, że po kilku latach będziemy – przynajmniej w pewnym stosunkowo wąskim gronie
– rozpoznawalni. Cóż, pewnie podświadomie również o tym marzyłam. Niemniej po
pewnym czasie okazało się, że o ile Inna Perspektywa nie ma zbyt wielu
wyświetleń, to jednak wpływa na ludzi, z którymi obcuję na co dzień. Nie oszukujmy się – kiedy postanowiłam pisać
nie tylko o nowościach wydawniczych, sama skazałam się na internetowy niebyt. Specjaliści
od marketingu powiedzą również, że moje teksty są stanowczo za długie. Ale czy
to ważne? Inna Perspektywa od początku nie miała być miejscem w pełni
komercyjnym, głównie ze względu na fakt, że mam zwyczaj przepadać w lekturze
jednej powieści nawet na miesiąc, by ostatecznie w tekście nadmiernie
roztrząsać każdy szczegół. Przez tę
słabość bywam koszmarnie nieregularna, jeśli chodzi o publikację wpisów, za co
w tym miejscu Was przepraszam.
Pisanie o książkach bardzo łatwo
może zamienić się z pasji w smutną rutynę. W związku z tym, wciąż szukam nowych
dróg dzielenia się moją miłością do książek. Współpraca z lokalną biblioteką
dała mi bardzo dużo. Nie tylko mogłam poznać innych czytelników, ale także znaleźć
mnóstwo inspiracji do nowych tekstów. Miałam okazję uczestniczyć w kilku
spotkaniach autorskich. Co ciekawe, z perspektywy czasu najważniejsze okazało
się pierwsze z nich, o którym nigdy nie napisałam na blogu. Gościem czytelni
była wówczas pani Barbara Kosmowska, która opowiadała o swojej drodze
literackiej. Pamiętam jak wówczas autorka mówiła o momencie, kiedy uświadomiła
sobie, że tylko pisanie w zgodzie ze sobą i we własnym tempie daje twórcy
satysfakcję. Od tamtej pory staram się postępować wedle tej zasady, choć jestem
tylko człowiekiem i czasem zdarza mi się nieco zazdrościć innym popularności i
ogromnej ilości książek na półkach. Niemniej
z perspektywy czasu nie żałuję, że zdecydowałam się sięgać po nieco mniej
znane, bądź nieco zakurzone pozycje. Maile, które czasem od Was dostaję oraz
statystyki bloga, świadczą o tym, że szukacie u mnie przede wszystkim tego,
czego nie znajdziecie na bardziej popularnych blogach. Czyżbym znalazła swoją
niszę?
Dla mnie blog to jednak przede
wszystkim ludzie, którzy czytają teksty i wspierają moje działania. W tym
miejscu bardzo dziękuję wszystkim, którzy czytają oraz komentują moje teksty na
blogu oraz Facebooku. Wielkie słowa wdzięczności ślę w kierunku kilkorga
najbliższych mi blogerów, którzy codziennie dodają mi pozytywnej energii oraz
udowadniają, że przestrzeń Internetu to nie tylko hejt, ale również
konstruktywne dyskusje. Oczywiście podobnie jak w prawdziwym życiu, znalezienie
w sieci prawdziwych przyjaciół jest raczej prezentem od losu niż codziennością.
Nie każdemu należy ufać, ale z drugiej strony nie warto też się zamykać na
innych. Blogosfera – nawet książkowa – nie jest środowiskiem jednorodnym, więc
niezależnie od tego, ile czytacie i jakie gatunki literackie lubicie, nie
dajcie sobie wmówić, że jesteście gorsi niż inni fani książek. Czytajcie to, co
sprawia Wam przyjemność lub skłania do przemyśleń, niezależnie od tego czy współpracujecie
z wydawnictwami, czy też nie. Ważne, by pisząc bloga być po prostu sobą, bo tylko
wtedy można w pełni zarazić innych swoją pasją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.