II wojna światowa to zdecydowanie jedna z najkrwawszych kart
w historii ludzkości. Nie da się ukryć, iż w tym czasie nastąpił niesamowity
postęp naukowy, który w znaczący sposób wpłynął na działania militarne zarówno
w Europie jak i na świecie. Jeden z jego najbardziej przerażających symboli jest
wynalazek, który rozpoczął nową erę w dziejach. Dla polityki zagranicznej
Stanów Zjednoczonych jednym z ważniejszych momentów był atak Japonii na Perl
Harbor 7 grudnia 1941 roku. Nikt pewnie
nie spodziewał się wtedy, że to wydarzenie będzie tak brzemienne w skutki i
sprawi, iż prezydent Franklin Delano Roosevelt podejmie decyzję o realizacji
projektu starannie ukrytego pomiędzy wysokimi szczytami Appalachów.
Celię, Toni, Jane, Kattie, Virginię, Colleen, Dorothy, Helen
i Rosemary różniło niemal wszystko. Każda z nich jednak podjęła decyzję, która
miała zmienić całe ich dotychczasowe życie. Gdy niespodziewanie dla nich samych
pojawiła się szansa dobrze płatnej pracy, mającej zakończyć krwawą wojnę i
poprawić ich finansowy byt, nie wahały się i wyruszyły do miejsca, które
wówczas nawet nie istniało na mapie. Gdy tam przybyły, przywitała ich duża ilość
błota, które było widać wszędzie. Ale było za późno, by się wycofać. Żołnierze
potrzebowali pomocy, a jak głosiły propagandowe, rządowe plakaty, tylko praca
nad „tajemniczym Gadżetem” mogła rozstrzygnąć losy konfliktu. W mgnieniu oka rozrastało się tajemnicze
cementowo-azbestowe miasto, które miało stać się wyjątkowo wielką fabryką.
Denise Kiernan podjęła się karkołomnej próby opisania
początków Projektu Manhattan oczami pracownic. Przez siedem lat udało jej się
zebrać ogromną ilość materiału, opisującego niemal każdy aspekt życia w
tajemniczym mieście. Oak Ridge to specyficzne miejsce obejmujące ponad 13000
kilometrów kwadratowych. W szczytowym okresie w kompleksie kilku fabryk
pracowało ponad 75000 pracowników. Generalnie władze w sierpniu 1943 roku zebrały
rzeszę młodych ludzi podporządkowując ich działania jednemu celowi – wzbogaceniu
uranu i plutonu. Projekt osobiście nadzorował generał Groves. Autorka nie boi
się ukazywać nieetycznego działania władz, jak choćby niebezpieczne
eksperymenty medyczne na ludziach.
Ta książka to historia kobiet, które musiały sobie radzić w
niezwykle trudnych warunkach. Aspekt swoistej niewoli przypomina w pewnej
mierze „Archipelag Gułag” Sołżenicyna, ukazując niemal te same mechanizmy
inwigilacji i psychicznego zniewolenia, choć w nieco łagodniejszej wersji. Nie
zabrakło również wrócenia uwagi czytelnika na takie zagadnienia jak segregacja
rasowa, nierówność w zarobkach czy prohibicja. Tym, co szczególnie zadziwia to szczególna
umiejętność pomysłodawców „Gadżetu”, by zachować sekret produkcji nawet wśród
pracowników.
„Dziewczyny atomowe” to wyjątkowe połączenie historii
ludzkich przeciwności i rzetelnych informacji. To sprawia, że książka zadowoli
zarówno zwolenników prawdziwych opowieści, jak i tych, którzy pragną szerokiego
opisu naukowo-politycznego spektrum konfliktu nuklearnego. Czy warto potępiać
przedstawione kobiety, przez to, że przyczyniły się do budowy bomby atomowej?
Publikacja nie odpowie na to pytanie, ale na pewno pozwoli na poznanie
szerszego kontekstu i ugruntowanie własnego zdania na ten temat.
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Otwarte
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu Otwarte
To rzeczywiście dylemat, potępiać czy nie. Książka na pewno godna uznania.
OdpowiedzUsuńNa początku byłam bardzo krytyczna i bliska potępienia, ale ta książka uświadomiła mi, że warto patrzeć na ten aspekt historii z wielu perspektyw. Książkę naprawdę szczerze polecam.
UsuńJa ostatnio bardzo zaniedbałam literaturę wojenną. Moja lista tego typu pozycji stale się wydłuża. "Dziewczyny atomowe" też do tej listy dopisałam i mam nadzieję, że w kiedyś uda mi się przeczytać. :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci tego :) Z literaturą wojenną nie jest chyba tak źle, bo przypuszczam, że "Złodziejkę książek", którą niedawno recenzowałaś, można zaliczyć do tego gatunku.
UsuńNic dodać, nic ująć Aniu. Zgadzam się z Twoją opinią tej książki. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Przyznam, że Twoja recenzja tej książki była dla mnie nie lada inspiracją, gdy pisałam ten tekst, dlatego Twój komentarz przeczytałam z uśmiechem na twarzy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, choć nic wielkiego nie napisałam. :)
UsuńJak zawsze jesteś bardzo skromna :)
UsuńLubię książki o tematyce wojennej, z chęcią bym przeczytała. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, więc serdecznie i życzę, żeby książka wpadła w Twoje ręce :)
OdpowiedzUsuńRównież ostatnio czytałam tę książkę i mam na jej temat zdanie podobne do Twojego :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem w tej kwestii osamotniona :)
OdpowiedzUsuńOj, chciałabym przeczytać tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz miała taką okazję :)
UsuńZapowiada się bardzo ciekawie, jak tylko gdzieś ją znajdę to przeczytam.
OdpowiedzUsuńFajnie było by przeczytać Twoją opinię na jej temat. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale zupełnie mnie do tej książki nie ciągnie, choć lubie litereturę tego typu...
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa i przeczucie to jest bezcenne. Doceniam Twoje odmienne stanowisko :)
OdpowiedzUsuńA mnie odrobinkę kojarzy się z "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Pewnie i "Dziewczyny..." przeczytam, tylko ta wakacyjna atmosfera odciąga mnie od powaznych lektur;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ładna pogoda nie nastraja do tego typu lektur, ale naprawdę warto przeczytać tą pozycję. "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" cały czas przede mną, ale po pozytywnych opiniach przypuszczam, że warto po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja, która zachęca mnie do tej książki. Muszę się z nią zapoznać :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że również mnie udało się zachęcić Cię do lektury :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej książki :) Odkąd tylko zaczęły się pojawiać na blogach recenzje tej pozycji zapragnęłam ją przeczytać. A Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu że jak najszybciej powinnam to zrobić :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się to uda. Wiem, że napisałabyś dużo lepszą recenzję od mojej.
OdpowiedzUsuńZwróciłaś uwagę na wszystkie ważne aspekty książki. To rzeczywiście niezła kombinacja literatury kobiecej i faktu:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Doceniam Twoją recenzję tej książki za profesjonalizm i rzzeczowość.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:)
Usuń"Gadżet" - ciekawe określenie jednej z najbardziej śmiercionośnej broni, jakiej kiedykolwiek użyła ludzkość wobec bliźniego. Sama lektura wydaje się godna uwagi.
OdpowiedzUsuńTakie nazewnictwo wynikało z zamysłu władz, by z jednej ukryć przed pracownikami prawdziwe znaczenie ich pracy, a z drugiej nie wyjawić im, że to jest bomba. Polecam tę książkę bo podkreśla zarówno znaczenie polityczne projektu, ale również problemy społeczne.
OdpowiedzUsuńKażdy zachwala tę książkę i tylko zaostrza mój apetyt na nią:))
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jeszcze nie spotkałam się z negatywną recenzją o tej książce. Mam nadzieję, że uda Ci się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej interesują aspekty społecznej tej historii. :) I dla nich z pewnością po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera, to ten wątek w tej książce interesował mnie najbardziej. Można tam znaleźć dość sporo o tym aspekcie przedsięwzięcia.
OdpowiedzUsuń