Autor: Frania Maj
Tytuł: „Niania. pamiętnik Frani Maj" Wydawnictwo: Wab ISBN: 9788374147132
Data wydania: październik 2009
Liczba stron: 240
|
Adaptacje filmowe literatury to dzisiaj coraz częstsze
zjawisko. Nikogo już dziwi, że wszystko, co najlepsze (czy też najbardziej
promowane, co chyba byłoby bliższe prawdy) prędzej czy później ląduje na
ekranie. Dużo ciekawsze zjawisko następuje, gdy schemat się odwraca. Rodzi się,
więc pytanie, co jest powodem takiego stanu rzeczy. Rozwój i moda na
czytelnictwo, a może odkrycie nowej niszy reklamowej? Jedno jest pewne - by
powstała publikacja na podstawie serialu czy filmu, musiała wzbudzić zachwyt,
czy też inną mocną reakcję (niekoniecznie pozytywną) wśród widzów. W przypadku
książki „Niania. pamiętnik Frani Maj” twórcy poszli dużo dalej oddając w ręce
czytelników jak najbardziej realną pozycję wydawniczą, napisaną przez postać fikcyjną,
(o której powstaniu pisałam tutaj). Z góry była też znana grupa docelowa
odbiorców. Któż wszakże mógłby sięgnąć
po tę książeczkę jak nie wierny fan serialu?
Dość znana historia miłosna w formie dzienniczka głównej
bohaterki, wydaje się doskonałym pomysłem. Oprawa graficzna również wywołuje
pozytywne uczucia. Wydawnictwo WAB, dołożyło wszelkich starań, by całość
wyglądała, jak sekretny pamiętnik nastolatki (bo przecież Frania ma młodą duszę
odporną na starzenie). Pisze ten tekst w zasadzie każdy, kto jest ważny dla
autorki. Niestety, nie widać, by te stylizowane na kartki samoprzylepne wpisy bliskich były tworzone przez kogoś innego. Jednym z elementów serialu jest ukazanie kontrastu kulturowego również przez zróżnicowanie sposobu wysławiania się, a tu tego nie znalazłam.
Podświadomie miałam nadzieję, że uda przenieść się na papier wszystko, za co pokochałam serial. Niestety, stało się to tylko w częściowo. Jest tu, co prawda skrócony zapis całej fabuły, ale wywołuje on wrażenie niedosytu. Ten zabieg miałby swoje uzasadnienie, gdyby książka była skierowana do osób, które jeszcze nie zetknęły się z tą opowieścią, jednak rwana akcja świadczy o tym, że czytelnik powinien znać pewne treści fabuły, by całkowicie zrozumieć tekst. Sama chyba pokusiłabym się o nieco inny wybór wątków poruszanych w pozycji. Pamiętnik wędruje z Franią wszędzie, stąd mój uśmiech na twarzy, kiedy zeszyt znajduje się w kieszeni kobiety (wraz z ołówkiem!) nawet na bezludnej wyspie. W tekście jest sporo gaf i przekręconych powiedzonek, co w pewnym stopniu, oddaje klimat książki
Urozmaicenie stanowi z pewnością kolorowa wkładka ze zdjęciami z planu serialu i zamieszczone wewnątrz przepisy na parę smakołyków. Nie są to potrawy trudne w wykonaniu, ale czasem warto być uważnym i przeczytać parę zdań pod przepisem, by nie pomylić ilości składników, Samą książkę można porównać do ciasta bananowego, którego receptura znajduje się w środku. Jest ładna, aromatyczna, ale przydałby się nieco bogatszy środek.
Moja ocena: 4/10 (książka nieco poniżej średniej)
Powiązane wpisy
Podświadomie miałam nadzieję, że uda przenieść się na papier wszystko, za co pokochałam serial. Niestety, stało się to tylko w częściowo. Jest tu, co prawda skrócony zapis całej fabuły, ale wywołuje on wrażenie niedosytu. Ten zabieg miałby swoje uzasadnienie, gdyby książka była skierowana do osób, które jeszcze nie zetknęły się z tą opowieścią, jednak rwana akcja świadczy o tym, że czytelnik powinien znać pewne treści fabuły, by całkowicie zrozumieć tekst. Sama chyba pokusiłabym się o nieco inny wybór wątków poruszanych w pozycji. Pamiętnik wędruje z Franią wszędzie, stąd mój uśmiech na twarzy, kiedy zeszyt znajduje się w kieszeni kobiety (wraz z ołówkiem!) nawet na bezludnej wyspie. W tekście jest sporo gaf i przekręconych powiedzonek, co w pewnym stopniu, oddaje klimat książki
Urozmaicenie stanowi z pewnością kolorowa wkładka ze zdjęciami z planu serialu i zamieszczone wewnątrz przepisy na parę smakołyków. Nie są to potrawy trudne w wykonaniu, ale czasem warto być uważnym i przeczytać parę zdań pod przepisem, by nie pomylić ilości składników, Samą książkę można porównać do ciasta bananowego, którego receptura znajduje się w środku. Jest ładna, aromatyczna, ale przydałby się nieco bogatszy środek.
Moja ocena: 4/10 (książka nieco poniżej średniej)
Powiązane wpisy
Niania, która... |
Nie miałam pojęcia, że jest książka o Frani Maj. Myślę, że dla reklaksu w sam raz :-) Na pewno nie pogradzę, jak gdzieś ją spotkam :-) Miłego weekendu! :-)
OdpowiedzUsuńCóż, ja miałam nieco większe oczekiwania, ale jako wierna fanka serialu musiałam mieć tę książkę. Miłego weekendu :)
UsuńO ile serial w oryginale lubię to na książkę raczej się już nie skuszę.
OdpowiedzUsuńCałkiem Cię rozumiem. Wolę, gdy czytasz np. Kinga. Pozdrawiam cieplutko i serdecznie :)
UsuńSerial wspominam jak najlepiej, był to jeden z lepszych polskich sitcomów. Niestety, na takie publikacje na podstawie serialu telewizyjnego jestem wyczulona, ponieważ miałam okazję przeczytać pamiętnik Brzyduli i raczej mi się nie podobał, nie oddawał klimatu serialu...
OdpowiedzUsuńMoże gdybym miała okazję przeczytać ten dzienniczek Frani Maj, kiedy jeszcze emitowano ten sitcom na bieżąco, to byłabym zainteresowana, ale teraz, kiedy Niania powoli odchodzi w zapomnienie, chyba nie skuszę się na tę książkę.
U mnie książka przeleżała parę lat i sięgnęłam po nią dopiero, gdy chwilowo nie miałam innych lektur. "Pamiętnik Brzyduli" gdzieś mam, ale jakoś mnie do niego nie ciągnie.
UsuńTo chyba bolączka wszystkich książek opatrzonych nazwiskiem postaci z telewizyjnych produkcji. Są tak płytkie, że nasuwa się chyba uzasadnione podejrzenie, że są jedynie przedłużeniem maszynki do robienia pieniędzy. Wiem, że mało kto pisze jedynie dla Literatury, ale tutaj Literatury bym się nie spodziewała;)
OdpowiedzUsuńNiestety, masz rację. Nie spodziewałam książki wybitnej, ale przynajmniej klimatycznej. Trochę się zawiodłam pod tym względem.
UsuńJaacie, ja też nie wiedziałam, że jest taka książka. Ale szkoda, że jest kiepska :( Bo pewnie bym po nią sięgnęła, gdyż serial bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńPomimo tego, iż tak ostro oceniłam tę książkę, to chyba gdybym pisała o niej w momencie, kiedy ją kupiłam, ocena byłaby inna. Zmieniłam się od tego czasu pod względem czytelniczym (m.in dzięki czytaniu Twoich recenzji - za co dziękuję). Każdy ma swoje zdanie i zawsze na to uczulam, bo są gusta i guściki. Pozdrawiam :)
Usuń
OdpowiedzUsuńSerial wspominam bardzo ciepło. Również nie wiedziałam, że jest książka
o perypetiach Frani Maj:)
Swoją drogą to zastanawiające. W momencie, gdy kupiłam książkę było o niej tak głośno, że wydawało się, że nie starczy egzemplarzy, a teraz mało kto pamięta o tej pozycji. To chyba dowód, że prawdziwa literatura zawsze się obroni,a cała reszta pozostanie prędzej czy później zapomniana.
Usuńeeee szkoda czasu :) a szkoda bo serial był fajny :)
OdpowiedzUsuńMi też jest przykro, bo serial był dobry, a książki dają wiekszą możliość opisu emocji.
OdpowiedzUsuńOj, czego się nie robi dla pieniędzy :) jak serial był śmieszny, tak boje się pomyśleć jak spaprali go klasycznie książką :) Rzadko się to zdarza, bo zwykle jest na odwrót :)
OdpowiedzUsuńNiestety, pieniądz rządzi również światem czytelniczym.
UsuńRaczej ta książka nie trafi w moje ręce, ale przyznaję - serial był bardzo przyjemny:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, serial był bardzo sympatyczny :)
OdpowiedzUsuń