Katarzyna Węglicka jest
mieszkanką Warszawy. Studiowała filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim i
historię sztuki na Uniwersytecie Kard. S. Wyszyńskiego. Jest doktorantką w
Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, zajmując się sztuką Wielkiego
Księstwa Litewskiego. Zawodowo wykonuje też tłumaczenia z języków:
angielskiego, rosyjskiego i francuskiego. Od wielu lat przemierza ziemie
kresowe, dziś zapomniane i mało znane, w poszukiwaniu pamiątek przeszłości i
pięknych krajobrazów, a zwłaszcza ciekawych ludzi kultywujących tradycje
polskości. Urodę Kresów utrwala obiektywem aparatu fotograficznego i piórem.
Jej książki pozwalają w niezwykły sposób odkryć historię i literaturę
tamtejszych terenów.
ZKWK:
Bardzo się cieszę, że mamy przyjemność porozmawiać o Pani książkach. Na
początek chciałabym zapytać, jak narodziła się Pani miłość do Kresów. W 2004
roku ukazały się Opowieści kresowe. Litwa. Co sprawiło, że akurat kraj naszego
wschodniego sąsiada wybrała Pani ma temat swojej pierwszej publikacji?
Katarzyna
Węglicka: W latach 90. XX w.
pojechałam na stypendium z Uniwersytetu Warszawskiego na Litwę, do Wilna. To
było moje pierwsze zetknięcie się z Kresami. Oprócz zajęć uniwersyteckich
pokazano nam wówczas kilka ciekawych miejsc na Litwie i na Białorusi, jako że
był to jeszcze jeden Związek Sowiecki, nie było granic. Pojechaliśmy do
Nowogródka, nad Świteź, w okolice Kowna. Potem zaczęłam jeździć już sama, ze
znajomymi, a jeszcze wcześniej trochę z wycieczkami, żeby poznać kraj.
ZKWK:
Nie sposób nie zapytać o Pani pasję do fotografii. Podejrzewam, że ma Pani
bardzo bogate archiwum ze zdjęciami z licznych podróży. Które z odwiedzanych
miejsc wywarło na Pani niezatarte wrażenie?
Katarzyna
Węglicka: Przez te ponad
dwadzieścia lat nagromadziło się dużo zdjęć. Mam, tych kresowych, około 40
tysięcy. Czasem są to zdjęcia miejsc, których już nie ma. Za każdym pobytem
staram się uwieczniać okiem aparatu miejsca, ludzi na Kresach. Potem wykorzystuje
własne fotografie do swoich książek, nieraz pokazuję na wystawach zdjęć
kresowych.
Niewiaża w Świętobrości na Żmudzi |
ZKWK:
Czytając książkę Polacy z Kresów. Znani i nieznani, którą nasza redakcja
objęła patronatem, bardzo zaskakuje nie tylko ilość zdjęć, ale również
wyjątkowa narracja, która przypomina nieco przewodnik po ciekawych i zwykle
zapomnianych dworkach oraz malowniczych miejscowościach, wzbogaconych polską
obecnością. Nasuwa się pytanie, co było pierwotną inspiracją do opisania
niezwykłych życiorysów sławnych i nieznanych Polaków. To sam unikalny bohater
czy raczej miejsce, które jest z nim związane?
Katarzyna
Węglicka: I bohater i miejsca
z nim związane, ale przede wszystkim literatura, której ślady, czasami bardzo
czytelne, można odnaleźć nie tylko w bibliotekach, archiwach, ale i na Kresach.
Czasem odnajduję pierwowzorów bohaterów, czasem tylko ich ślady. Ale w wielu
przypadkach można dostrzec ich ślad tam na miejscu. Poza tym warto przypominać
postacie mniej znane, które również zapisały się w naszej historii. Nieraz
dokonali oni znacznie więcej niż to jest zapisanew podręcznikach, wielokrotnie
są to historie nieznane. Często dzisiaj młodzi ludzie zniechęceni są
koniecznością przeczytania jakiejś lektury, np. związanej z ziemiami wschodniej
RP, ale za opisami literackimi kryje się prawdziwa ziemia, możliwość poznania
jej, spotkania ciekawych ludzi, przeżycia wielu przygód. Warto jeździć na
Zachód, czy dalej w świat, ale również nasze dawne wschodnie tereny potrafią
przyciągnąć wspaniałą przyrodą, możliwością spotkania interesujących ludzi.
Miłośnicy gór, jezior, spływów, wędrówek, historii znajdą tam mnóstwo ciekawych
miejsc, nieraz zupełnie nieznanych w Europie. O zabytkach nie wspominając.
Smolany, ruiny kościoła dominikańskiego |
ZKWK:
W Pani książce znajdziemy wiele biografii osób, które są pomijane w innych
opracowaniach. Moją szczególną uwagę przykuła postać Anny Krepsztul – malarki,
która przez swoją chorobę niemal nie opuszczała swojego domu. Z kolei opis
poczynań Mikołaja Skrzetuskiego wprawił mnie w ogromne zdumienie. Jaki był
klucz w doborze postaci, jakie opisała Pani w książce i skąd czerpała Pani
unikatowe materiały na ich temat?
Katarzyna
Węglicka: Panią Anię
Krepsztul poznałam osobiście, kilkakrotnie spędzałam wiele godzin w jej
taboryskim domu. Zaprowadziła mnie tam pierwszy raz moja jaszuńska
Przyjaciółka. Często zdarzało się i zdarza, że ludzie mówią mi o wielu
miejscach, postaciach. Pytania, w rodzaju – byłaś tu czy tam, a wiedziałaś o
tym – naprowadzają na kolejne kresowe ścieżki. Poza tym wieloletnie grzebanie w
archiwach, czytanie setek książek powoduje, że poznaje się coraz nowe miejsca,
biografie i te wiadomości chce się potem weryfikować na miejscu. Nie było
żadnego klucza w dobieraniu postaci. Zawsze pisze o osobach czy miejscach,
zdarzeniach, o których chce przekazać coś nietresującego. Jedyne kryterium,
jakie jest stosowane to zachowanie pewnego porządku w książce – tak, aby
Czytelnik nie pogubił się, czytając opowieść.
ZKWK:
Czy był jakiś bohater, który Panią zaskoczył, bądź z pewnych przyczyn jego
życiorys szczególnie zapadł w Pani pamięci?
Katarzyna
Węglicka: Nie tyle
bohaterowie literaccy ile osoby, które spotykałam w moich wędrówkach
zaskakiwały czasem. Pani Gienia ze Źmerynki i jej opowieść, która przeplotła
się z literaturą, pani Anna Krepsztul. Spotkanie z Szymonem Wiesenthalem,
uczniem Bruno Schulza, było dużym przeżyciem. Ale też zaskakiwały mnie miejsca.
Wielokrotnie opisy nie zgadzały się w jakiś sposób z rzeczywistością,
przerastały ją, bądź moje wyobrażenia mijały się z tym, co widziałam.
Brześć, fragment Twierdzy |
ZKWK:
Trzeba przyznać, że publikacja może zaskoczyć ze względu na brak dużej ilości
dat i suchych opisów, jakich spodziewamy się po encyklopediach i leksykonach.
Zamiast tego otrzymujemy łatwą do przyswojenia wiedzę gdzieniegdzie wzbogaconą
wzmiankami m.in. z zakresu literatury i historii sztuki. Dlaczego zdecydowała
się Pani akurat na taką formę przekazu?
Katarzyna
Węglicka: Moja książka to nie
encyklopedia ani leksykon. Taki trudno byłoby lekko czytać. Książka ma za
zadanie dotrzeć do Czytelnika, możliwie najszerszego, ale przede wszystkim
zachęcić, szczególnie młodych, do wybrania się w tamte strony. Ogólnie panują
stereotypy, jakoby na Ukrainę czy Białoruś nie warto jechać, jest tam
niebezpiecznie, trudno się poruszać, a często młodzi ludzie maja wyobrażenie o
tych krajach jak o dalekim Wschodzie. Nic bardziej mylnego. Są to bardzo
przyjazne kraje, podróż nie taka skomplikowana, A na pewno nie bardziej niż do
wielu krajów świata. Wiza na Białoruś nie jest bardzo droga, podroż też
stosunkowo łatwo można sobie zorganizować.
Z Ukrainą jest jeszcze prościej, tym bardziej
że wystarczy jedynie paszport. Na pewno przydaje się znajomość języków, ale
podobnie dzieje się przecież i w przypadku innych podróży. Nie chodzi tu o
zwykłą komunikację, tzw. dogadanie się, to nie jest skomplikowane, ale języki
warto znać, żeby zwyczajnie, siedząc np. przy herbacie, porozmawiać z ludźmi,
posłuchać ich opowieści, relacji, wersji zdarzeń, czy zwyczajnie pośmiać się
albo pożalić. A wracając do sedna pytania, od którego trochę odbiegłam – jestem
po trosze literaturoznawcą i pracuję jako historyk sztuki. To jest moja
dziedzina nauki, która się zajmuję zawodowo, na niej się znam i chce się tą
wiedzą dzielić. A myślę, że wzbogacanie opowieści o miejscach i ludziach
cytatami z literatury wzbogaca opowieść, czyni ją nie tylko ciekawszą, ale i
bardziej zachęca do sięgnięcia nie tylko po moje książki, ale i po te, z
których czerpałam inspiracje.
ZKWK:
O historii Kresów Wschodnich mówi się coraz więcej m.in. przez pryzmat losów
„Żołnierzy Wyklętych”. Dokąd w pierwszej kolejności powinien udać miłośnik
zainteresowany ich dziejami?
Katarzyna
Węglicka: O historii Kresów
mówi się sporo, rzeczywiście, ale bardzo często i w wielu publikacjach jest to
wiedza bardzo powierzchowna, często powtarzająca informacje z kolejnych
publikacji. Niewiele jest nowych spojrzeń na tę ziemię.
Ktoś zainteresowany
historią, losami naszych żołnierzy powinien najpierw sporo poczytać: wspomnień,
opracowań, pogrzebać może w archiwach, poszukać ludzi, którzy jeszcze pamiętają
tamte czasy. A po wyborze konkretnej postaci czy bohaterów udać się ich
szlakiem, czy to będzie Puszcza Nalibocka, słynna Puszcza Wojskiego z Pana
Tadeusza, w której rozegrała się wielka epopeja Armii Krajowej, czy
nad jezioro Narocz, gdzie polscy żołnierze walczyli jeszcze długo po zakończeniu
II wojny światowej.
Klejdany |
ZKWK:
Wiele osób postrzega Kresy przez pryzmat nie tylko historii, ale również
wyjątkowej mentalności ludzi, którzy tam mieszkają. Czytając Pani książkę Polacy z Kresów. Znani i nieznani odniosłam wrażenie, iż pamięć o naszych
rodakach powoli jest zacierana przez czas. Jakie są Pani przemyślenia na ten
temat?
Katarzyna
Węglicka: To od nas zależy,
żeby pamięć trwała, żeby przypominać o tamtych kresowych zdarzeniach, aby
pamiętać i uczyć się historii. Dotyczy to nie tylko Kresów, zresztą. Zajmując
się też Warmią i Mazurami dostrzegam pewne podobieństwo w nieznajomości tych
terenów i ich historii, jak w przypadku Kresów. Dzisiaj dla wielu młodych ludzi
Kresy to często po prostu „ruskie”. Bliżej nieokreślony teren leżący gdzieś na
Wschodzie, o którym niewiele wiadomo, nie mówiąc już o braku znajomości
historii tych terenów.
Zatrocze pałac Tyszkiewiczów |
ZKWK:
Jakie są Pani najbliższe plany wydawnicze?
Katarzyna
Węglicka: Kolejne pozycje o
Kresach, ale nie tylko. Zajmuję się też śladami Polaków w różnych zakątkach
Europy (Szwajcarii, Francji, Włoszech, Rosji), także zabytkami Warmii i
Mazur oraz sztuką rosyjską.
***
Wywiad powstał w ramach współpracy z portalem Z kamerą wśród książek, w związku z czym pozwoliłam sobie zachować skrót portalu zamiast własnego imienia i nazwiska.
Wszystkie zamieszczone w tym artykule zdjęcia pochodzą z
prywatnego archiwum pani Katarzyny Węglickiej.
Powiązane posty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.