(fot, Elevatorrailfan) |
Stany Zjednoczone od stuleci stanowiły dla Polaków coś na
kształt ziemi obiecanej. Zastanawiające jest, dlaczego właśnie tam nasi rodacy
upatrywali krainy idyllicznego szczęścia zamiast szukać szansy na lepsze życie
gdzieś bliżej, choćby w którymś z krajów na zachód od naszych granic. Faktem
jest, że amerykańska Polonia w chwili obecnej stanowi największą nację pochodzenia
słowiańskiego zamieszkującą USA. Zdziwiłby się jednak ten, kto uważa, że jest
to wynikiem wyłącznie emigracji Żydów, uciekających przed piekłem eksterminacji
II wojny światowej. Pierwsze wzmianki o przybyszach znad Wisły datowane są
bowiem już na XVII wiek.
Pojawienie się Polaków na terenie Ameryki Północnej
obserwujemy już w momencie prób kolonizacji tamtejszych terenów przez Brytyjczyków,
walczących wówczas o prymat zdobywania nowoodkrytych ziem z Portugalczykami,
Hiszpanami, Francuzami oraz kilkoma innymi europejskimi krajami. Oczywiście,
był to tylko jeden z wielu powodów założenia osady na północnym wybrzeżu
zatoki Chesapeake. Liczono przede
wszystkim na bogate złoża surowców, które miały być źródłem niewyczerpalnego
bogactwa. O tym jak wyobrażano sobie ich ilość może świadczyć fragment tekstu
przedstawienia „Eastward Hoe” autorstwa George'a Chapmana, Bena Jonsona i Johna
Marstona z 1605 roku:
„Mówię wam, złota jest tam więcej niż u nas miedzi; za każdą ilość miedzi, jaką przywiozę, mogę otrzymać trzykrotnie więcej złota. Człowieku, wszystkie ich patelnie i nocniki, są z czystego złota; a wszystkie łańcuchy, które wiszą na bramach, są z pełnego złota, zaś rubiny i diamenty zbierają w święta na wybrzeżu, a potem ozdabiają nimi płaszcze i czapki dzieci, tak powszechnie jak nasze dzieci noszą szafranowo barwione broszki lub monety z otworem"[1].
Marzenie o podbiciu nowych ziem było zbyt silne, by nie
znaleźli się śmiałkowie, chcący uczestniczyć w niebezpiecznej wyprawie. Był to
także znakomity pretekst do pozbycia się w dalszej perspektywie osób niepożądanych,
którzy opuszczając królestwo, mogliby zbudować nową zamorską, angielską kolonię.
Pierwszą udaną próbę zapoczątkowały trzy statki należące do Wirginijskiej
Kompanii Londyńskiej pod dowództwem kapitanów Bartholomew Gosnolda Christophera
Newporta, i Johna Ratcliffe’a. które Po wcześniejszej, nieudanej próbie
założenia osady Roanoke przez Johna
White’a postanowiono udać się dalej na północ wzdłuż odnalezionej rzeki, którą
nazwano James. Po siedemnastu dniach poszukiwań, odnaleziono miejsce nadające
się na osadę. Było co prawda bagnisto, ale nie było to przeszkodą, by ok.
siedemdziesięciu kilometrów od ujścia rzeki powstała osada Jamestown, nazwana
tak na cześć króla Anglii Jakuba. Zarząd nad terytorium objął John Smith. Był
to zasłużony żołnierz, któremu za odważną postawę w wojnie z Turcją przyznano
szlachectwo. Zarządca nie miał łatwego zadania, gdyż wysoko urodzeni
dżentelmeni nie chcieli uznać jego kierownictwa. Poza tym większość ekspedycji,
składającej się z nastawionych na łatwy zysk bogaczy, nie chciała lub nie
potrafiła budować nowych domów. Nieznane dotąd choroby dziesiątkowały załogę.
Smith słał rozpaczliwe listy do Londynu z prośbą o przysłanie wykwalifikowanych
osób znających się na produkcji szkła, smoły i potażu. W odpowiedzi 1 października
1608 roku przypłynął statek „Mary and
Margaret” z siedemnastoma nowymi osadnikami, wśród których byli Polacy. Tutaj
należy wspomnieć, iż według wytycznych Wirginijskiej Kompanii Londyńskiej z
1586 roku, nowoprzybyli, pochodzący z Europy Środkowo-Wschodniej, mieli być
traktowani jak niewolnicy, choć to ich praca przynosiła największe zyski.
Umiejscowienie osady Jamestown(wyk, Aude) |
Z czasem koloniści zaczęli domagać się przywilejów w tym prawa
do samodecydowania o losie osady. Za zgodą gubernatora Yeardley w 1619 powołano
dwudziestodwuosobowe zgromadzenie przedstawicieli, na którego czele stanęli
ludzie zatwierdzeni przez władzę w Londynie. Miało to załagodzić akty nieposłuszeństwa,
jakie były niemal codziennością i mogły stać niebezpieczne wobec coraz bardziej
napiętych stosunków z Indianami. Stało się to zarzewiem strajków polskich
rzemieślników, niemających wówczas prawa głosu ze względu na brak angielskiego
pochodzenia. W ramach protestu 30 lipca 1619 roku odmówili oni pracy, co zmusiło zarządców do
spełnienia ich żądań. To wydarzenie jest pierwszym przypadkiem strajku
robotniczego na terenie Ameryki Północnej.
[1]
Andrzej Bartnicki, Donald T. Critchlow „Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki.
1607-1763” str. 46, Wydawnictwo Naukowe PWN, 1995.
Powiązane wpisy
Polacy w USA: Bracia polscy
Powiązane wpisy
Polacy w USA: Bracia polscy
Pytasz dlaczego Polacy decydowali się na emigrację aż do Ameryki... Miałam okazję przyjrzeć się pewnej historii - była to słynna emigracja Ślązaków do Teksasu. Spotkałam się z informacjami na ten temat w Muzeum Śląskim, a potem przypadkowo, podczas zwiedzania okolic San Antonio - zawitałam w miejscowościach: Panna Maria, Kościuszko i Cestohova. To miejsca, w których osiedlili się legendarni Ślązacy. Oczywiście na miejscu było muzeum, gdzie usłyszałam dalsze losy naszych podróżników od polskiej przewodniczki. Zwerbował ich Leopold Moczygemba, franciszkanin, który studiował we Włoszech, został wyświęcony na księdza i skierowany do pracy w Teksasie – do opieki nad emigrantami. Tak mu się to miejsce spodobało, że postanowił ściągnąć swych braci i kilka rodzin. Okazało się, że jego gorączką zaraziło się około 96 rodzin. Podróż trwała 9 tygodni, a gdy wysiedli na brzegu okazało się, że czeka jeszcze ich 200 mil (320 km) od celu! Pieszo z bagażami, dziećmi, sprzętami odbyli swą pielgrzymkę w upalnym słońcu. Szli 3 tygodnie – a to ciągle dopiero początek ich przygód, bo kraina z dzikimi zwierzętami i towarzystwem Indian nie była tak gościnna, jak obiecywał ksiądz… Przepraszam za tę dygresję, ale wzbudziłaś wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać. Dziękuję Ci za tak cenny komentarz. Z pewnością będzie on dla mnie jeszcze cenniejszy w przyszłości. Poznałam tą historię nieco, gromadząc notatki. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli (a plany mam dalekosiężne i zobaczymy co z nich wyjdzie) to do historii Ślązaków wrócę przy okazji analizy przyczyn fali emigracji do USA.
Usuń