Autor: Kazimierz Grochmalski
Tytuł: „Traktat o marionetkach"
Wydawnictwo: NAUMOV CEE
ISBN: 978-83-94999-50-6
Data wydania: 10 sierpnia 2018
Liczba stron: 91
|
„A jednak nienawiść wygrywa, bezwzględna, bez wybaczania, bez filozoficznej jąkaniny
(fragment
utworu Nienawiść i miłość)
Mieszkamy na terenie kraju, w którym czasem trudno odnaleźć coś pozytywnego.
Patrzymy na realia życia naszych zachodnich i (w mniejszym stopniu)
południowych sąsiadów i często zastanawiamy się, gdzie jako naród popełniliśmy
błąd. Wszak gdzieś musi być przyczyna, że inni zarabiają więcej, są bardziej
szanowani i szczęśliwsi niż my. Z drugiej strony jako Polacy z natury jesteśmy
raczej malkontentami, którzy widzą świat w czarnych barwach. Czy w związku z
tym, powinniśmy ukrywać to, co nas boli? Niekoniecznie, bowiem uświadomienie
sobie istnienia konkretnego problemu jest pierwszym krokiem do jego rozwiązania.
Być może właśnie z tego założenia wyszedł Kazimierz Grochmalski, oddając w ręce
swoich czytelników Traktat o marionetkach.
Rozpoczynanie przygody z nowym autorem od jego traktatu filozoficzno-politycznego
jest dość odważnym posunięciem. Zupełnie
nie spodziewałam się, że do moich rąk trafi utwór, będący niejako manifestem części
pokolenia dzisiejszych pięćdziesięcio-sześćdziesięciolatków o prawicowych, a
czasem ultraprawicowych poglądach. W związku z powyższym już po kilku utworach
zbioru wiedziałam, że jako osoba nieznająca z autopsji czasów komunizmu, nie
będę umiała do końca utożsamić się z ogromnym poczuciem frustracji, które wyziera
niemal z każdego wiersza autora.
W przypadku Grochmalskiego trudno, bowiem oprzeć się wrażeniu, że gorzkie
spojrzenie poety na współczesne problemy wynika z olbrzymiego rozczarowania tym,
co nastąpiło w naszym kraju w okresie przemiany ustrojowej. Poniekąd trudno
dziwić się pesymizmowi wynikającemu ze zderzenia marzeń z rzeczywistością. Wszak,
gdy walczono o demokrację w latach osiemdziesiątych, mało kto zastanawiał się,
jak nasze społeczeństwo upora się z czasami transformacji. Lata dziewięćdziesiąte
okazały się ogromnym poligonem doświadczalnym. Z jednej strony otworzyły się przed
nami nowe możliwości, którymi się zachłysnęliśmy, ale równocześnie nagle zdaliśmy
sobie sprawę z uchybień, które do tej pory były zamiatane pod dywan.
Fotografia autorstwa Macieja Hadrycha ze spektaklu Historia piękna Teatru Maya |
Autor skupia się m.in. na znanych nam wszystkim zjawiskach takich jak
konformizm, konsumpcjonizm i spłaszczenie relacji międzyludzkich. Twórca nie oszczędza nikogo. Winni są
wszyscy: księża, urzędnicy, feministki, Niemcy, homoseksualiści, Rosjanie, Żydzi,
a w końcu zwykli, szarzy ludzie, którym jest w zasadzie wszystko jedno. Trudno
się jednak temu dziwić, gdyż Traktat o marionetkach przedstawia świat bez nadziei.
Czy zatem istnieje jakieś rozwiązanie? Odpowiedź wynikająca z tego tomiku nie
jest jednoznaczna. Metafizyczna puenta zbioru - przynajmniej dla mnie - nie jest
satysfakcjonująca.
Analizując każdy utwór wspomnianego zbioru oddzielnie oraz szukając
ogólnego przesłania można podążyć przynajmniej dwoma ścieżkami
interpretacyjnymi. Pierwsza z nich może nieco mniej widoczna jest związana z porównaniem
ilustracji tomiku z mrocznym przekazem. Na początku na rysunkach dominuje
czerń, by wraz z kolejnymi grafikami nabierać kolorów. Ta iskra optymizmu jednak
coraz bardziej kontrastuje z sytuacją podmiotu lirycznego, który nie widzi
wyjścia z sytuacji, co zmusza czytelnika do samodzielnego szukania odpowiedzi
na zadawane przez poetę pytania. W tej koncepcji, fundamentalny może okazać się
wiersz Na mostku, który wzywa do całkowitej zmiany aktualnego porządku. Równocześnie,
patrząc ma ten sam utwór można odkryć w nim sarkazm, który może świadczyć o
zupełnie innym przekazie.
Praca Anny Lenartowicz do tomiku Traktat o marionetkach |
Sama, żyjąc w dość konserwatywnym środowisku, wielokrotnie słyszałam
argumenty, na które powołuje się Kazimierz Grochmalski. W trakcie lektury
tomiku, zdałam sobie sprawę, że w niektórych kwestiach stoimy z panem profesorem
po przeciwnych stronach barykady. Nie mogę podzielić stanowiska podmiotu
lirycznego, który stanowczo wyklucza niektóre punkty widzenia. Bardzo daleka jest mi również ciągła analiza
współczesnych problemów przez pryzmat niewykorzystanych szans. Oczywiście, o historii
powinniśmy pamiętać, ale czy to oznacza, że głównym celem powrotów do
przeszłości jest ciągłe rozdrapywanie ran oraz budowanie murów między ludźmi?
Odpowiedzcie sobie sami!
W Traktacie o marionetkach dostrzegłam dużo nietolerancji i agresji słownej, co skłoniło mnie do zestawienia
tego zbioru z tzw. ,,językiem nienawiści”. Publikacja jest nasycona bardzo
sugestywnym i ostrym językiem narracji, który niemal nie daje szansy na konstruktywny
dialog pomiędzy osobami o odmiennych poglądach. Może nieco naiwnie wierzę w to,
że niezależnie od tego, w jakie wartości wierzymy, możemy przynajmniej
spróbować zrozumieć racje drugiej strony. Problem jednak w tym, że dużo prościej
jest odgradzać się od oponentów niż użyć mądrych argumentów, aby ich przekonać do
swoich racji. Doskonale widać to, obserwując poziom polskich debat politycznych.
Łatwo, bowiem zauważyć, że parlamentarzyści z dużą łatwością znajdują problemy,
którymi obarczają członków innych frakcji. Bardzo rzadko jednak dochodzi do opracowania
wspólnych rozwiązań, umożliwiających uniknięcie podobnych sytuacji w przyszłości.
Z publikacji Kazimierza Grochmalskiego można wysnuć smutny wniosek, że wiele
lat komunizmu ukształtowało w nas opresyjny styl komunikacji, którego nie da
się zmienić z dnia na dzień.
Praca Anny Lenartowicz do tomiku Traktat o marionetkach |
Trudno jednoznacznie polecić lub odradzić lekturę Traktatu o marionetkach z racji silnego nacechowania politycznego. Niewątpliwie w tym dopracowanym stylistycznie
tomiku widać punkt widzenia pewnej części naszego społeczeństwa, które ma pełne
prawo do prezentacji swoich poglądów. Autor kontrastując swój ból z plastycznymi
opisami przyrody oraz sytuacjami z życia codziennego na pewno skłania czytelnika
do przemyśleń. Odbiorcy o skrajnie prawicowych poglądach będą ten tomik kochać.
Ich oponenci pewnie nie raz rzucą książką o ścianę. Znajdą się też tacy, dla
których Traktat o marionetkach będzie miernikiem, dzięki któremu sami odkryją,
jakie są ich preferencje polityczne. Trzeba
jednak liczyć się z tym, że omawiana publikacja ma mocną – niekoniecznie pozytywną
- siłę oddziaływania i warto mieć to na uwadze przed rozpoczęciem lektury.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.