Ads 468x60px

sobota, 23 sierpnia 2014

Jadwiga Rochnowska - Aż do skończenia świata

Autor: Jadwiga Rochnowska
Tytuł: „Aż do skończenia świata"   
Wydawnictwo: Wydawnictwo Internetowe Ebookowo
ISBN: 978-83-78591-44-3
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 312
Strona Jakuba : http://www.jakub-bartol.org/
Czy słyszeliście kiedyś o tym, że książki potrafią pomagać? Znane są przykłady bajek terapeutycznych, które pokazują maluchom w szpitalach, jak pogodzić się z trudną sytuacją, która je spotkała. Powstają publikacje, mówiące o ważnych problemach społecznych, służące podniesieniu świadomości. Dziś jednak kilka słów o pozycji, która powstała z potrzeby wsparcia kogoś, kto toczy najważniejszą walkę w życiu. O „Aż do skończenia świata” usłyszałam całkiem przypadkowo. Kilka miesięcy temu, w czasie rutynowego przeglądania stron na jednym z popularnych serwisów społecznościowych, zwróciła moją uwagę dość prozaiczna okładka. Weszłam na stronę wydawcy i muszę przyznać, iż doznałam szoku, gdy przeczytałam, o tym, jaka jest geneza ebooka, którego miałam stać się posiadaczką. W lutym 2013 roku, dwudziestopięcioletni Jakub przeszedł operację wycięcia guza mózgu. Niestety, zrozpaczona rodzina chłopaka dowiedziała się wówczas, iż w Polsce skończyły się już możliwości skutecznej terapii, w związku z czym trzeba szukać pomocy za granicą. Pojawiła się szansa wyjazdu do Niemiec, lecz zaporą okazała się kwota 50000 euro, niezbędna, by wszystko doszło do skutku. Wtedy jedna ze znajomych rodziny, Jadwiga Rochnowska, postanowiła napisać książkę, której cały dochód zostałby przekazany na ratowanie życia Kuby. W tym miejscu zaczęli pojawiać się ludzie o dobrych sercach. Ktoś dokonał darmowej korekty, a pewna modelka zgodziła się pozować do zdjęcia na okładkę nie pobierając wynagrodzenia. Efektem finalnym projektu, jest bardzo ciekawa powieść, która w pewnym sensie mówi, że anioły są wśród nas.  
Historia zaczyna się niemal, jak w bajce o Śpiącej Królewnie, z tym, że przeniesionej do współczesności. W pewnym szpitalu położniczym kobieta, która od bardzo dawna czekała na swoje kolejne dziecko, rodzi właśnie córeczkę. Z niewiadomych względów nie ma przy niej nikogo, kto monitorowałby poród. Mogłoby się to skończyć tragedią, gdyby nie zaskakujące wsparcie zesłane wprost z nieba. Kilkanaście lat później, młodziutka Stella studiuje właśnie geografię. Niestety, by się uczyć, dziewczyna musi radzić sobie sama, gdyż jej rodziców nie stać, by zapewnić jej środki na utrzymanie się poza domem. Sytuacja zmienia się na nieco lepszą, kiedy utalentowanej studentce zostaje przyznane stypendium naukowe. Brak pieniędzy nie powoduje bynajmniej rozgoryczenia naszej bohaterki. Cały swój wolny czas poświęca ona na pracę, jako wolontariuszka w domu opieki prowadzonym przez siostry zakonne. W placówce wychowują się dziewczynki pokrzywdzone ze względu na swój stan zdrowia oraz bliskich, którzy nie spodziewali dziecka np. z zespołem Downa. Wszyscy pracownicy ośrodka dokładają wszelkich starań, by ich podopieczne zaznały, choć w małym stopniu, szczęśliwego dzieciństwa.
Ustabilizowane życie Stelli zaczyna się zmieniać w momencie, gdy w drzwiach pokoju staje jej osobisty Anioł Stróż, który od tej pory będzie jej wiernym kompanem. Rafael to istota nietypowa, jak na boskiego posłańca. Brak mu puchowych skrzydeł i aureoli, za to posiada rude włosy i okulary, które zdarza mu się gubić. Nowi znajomi czują się początkowo nieco nieswojo w swoim towarzystwie, ale gdy obydwoje poznają się lepiej, zaczynają traktować się, jak starzy przyjaciele. Oczywiście, w tej relacji nie brakuje od czasu do czasu spięć, niemniej nikt przecież nie jest idealny, nawet opiekun dusz. W niedługim czasie, młoda kobieta ma okazję spełnić jedno ze swoich najskrytszych marzeń i wyjechać wraz z zakonnicami do Szwecji. Dla Stelli to jedyna okazja, by w miłych okolicznościach przyrody, skończyć pracę dyplomową o florze tamtejszego terenu. Jednak, gdy tylko stopa dziewczyny staje na skandynawskiej ziemi, zaczyna dziać się z nią coś dziwnego. Stella podupada na zdrowiu, a w snach prześladuje ją obraz tajemniczego mężczyzny. Okazuje się, iż to początek niezwykłej misji, która pozwoli naszej bohaterce odkryć, taką część siebie, o której nie miała wcześniej pojęcia.

(fot. _Pek_)
Anioły od wieków pobudzały ludzką wyobraźnię. Spotykamy je zarówno w Biblii, jak również innych ważnych księgach religijnych. Są oni tam przedstawieni głównie, jako posłańcy Boga oraz jego słudzy.
Istnieje, co prawda, w tradycji pewna wizja ich przedstawiania, budująca się na przestrzeni wieków, lecz generalnie nie traktuje się jej, jako ścisły i niezmienny dogmat religijny. Jednym z najbardziej znanych pism, które są odrzucone przez Kościół jest np. księga Henocha (jedynym odłamem, który uznaje to pismo, jako natchnione jest Koptyjski Kościół Ortodoksyjny), gdzie autor opisuje swoje sny i fantazje z wędrówki po niebiosach. Niezbyt wiele uznanych za doktryny informacji sprawia, iż na przestrzeni ostatnich kilku lat wielu pisarzy na kartach swoich powieści, kreuje własny obraz istot niebieskich. Jadwiga Rochnowska zastosowała dość znaną hierarchię anielską, łącząc ją równocześnie z bardzo zabawnym wizerunkiem istot, które posiadają swoje słabości. Tutaj można dostrzec pewne punkty styczne, chociażby z opowiadaniem „Angelidae” Ewy Białołęckiej zawartym w pierwszym tomie antologii „A.D. XIII”. W obu przypadkach odnajdziemy sporą dawkę optymizmu i wiele ciepłych emocji. W „Aż do skończenia świata” da się wyczuć pewną dozę niepewności autorki, co do jej umiejętności. Kilka razy w trakcie lektury, miałam wrażenie, iż Pani Jadwiga w ostatniej chwili wycofuje się z jakiegoś ciekawego pomysłu na rozwój fabuły, co jednak w dużej mierze nie rzutuje na ostateczny odbiór książki. Ciekawy jest aspekt zastosowania infantylnego języka, który początkowo może drażnić, ale z czasem, gdy widzimy, że akcja się zaostrza, stanowi coś w rodzaju przeciwwagi, do toczących się wydarzeń.
Niezwykle dopieszczony aspekt podejścia do dzieci „specjalnej troski” i poruszane emocje sugerują, iż ten tytuł zdecydowanie bardziej trafi w gust pań oraz osób zainteresowanych lekką fantastyką typu paranormal romance. Jest to dobra propozycja dla tych, którzy poza intrygującą fabułą szukają czegoś pozytywnego, dając sobie równocześnie pretekst, by przemyśleć pewne zagadnienia i zastanowić się czy podobnie jak główna bohaterka, mieliby tyle siły, żeby walczyć o to, co najważniejsze.

Opinia bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi.

13 komentarzy:

  1. To prawda Anioły są wśród nas :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna recenzja Aniu.Bardzo Ci za nią dziękuję bo ta książka jak wiesz jest dla mnie bardzo ważna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, jesteś jednym z nich.
    Ja bardzo lubię bajki terapeutyczne. Moja ulubiona to "Bajka o zasmuconym smutku".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te słowa są bardzo miłe, aczkolwiek na pewno niezasłużone. O bajce, o której wspomniałaś nie słyszałam, ale aż jestem ciekawa, co się w niej znajduje.

      Usuń
  4. Niesamowita historia powstania książki! Są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się akcja z tą książką. Mam nadzieję, że Kubie się powiedzie. Życzę mu zdrowia z całego serca...

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mu tego życzę, a pomysł doprawdy wyjątkowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kojarzę ten e-book. Trzymam kciuki za Kubę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, iż w takich chwilach wsparcie jest czymś nieocenionym, więc życzę Kubie wszystkiego co najlepsze

      Usuń
    2. zgadzam się z Wami dziewczyny! trzymam kciuki i tak wierzę, że są książki, które mają działania terapeutyczne...ostatnio taką jedną przeczytałam i kurcze już 2 tydzień piszę recenzje...;))

      Usuń
    3. To już z niecierpliwością czekam na recenzję :)

      Usuń

Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.