Ads 468x60px

sobota, 7 czerwca 2014

Robert Zadura - Saga rodu Bocheńskich

Autor:  Robert Zadura
Tytuł: „Saga rodu Bocheńskich"
Wydawnictwo: Salwador 
ISBN: 
978-83-75803-72-3
Data wydania: 10 grudnia 2013
Liczba stron: 192
Wielu z nas nie docenia historii własnych przodków. Niemniej losy wielu rodzin mogłyby posłużyć, jako materiał źródłowy do niejednej sagi. Prawdopodobnie z tego założenia wyszedł Robert Zadura, przybliżając bardzo bogatą historię Bocheńskich. Jest to pewnego rodzaju ukłon w stronę czytelników, mających już wcześniej okazję, do zapoznania się z „Listami do ojca”  o. Józefa Innocentego Marii Bocheńskiego, które nakładem wydawnictwa Salwador, ukazały się w 2008 roku. Autor postanowił spojrzeć szerzej na wszystko to, co sprawiło, że w małej miejscowości Czuszów w Małopolsce, przyszło na świat kilkoro znakomitości.  
Ziemianie herbu Rawicz byli znani, jako ludzie o silnych korzeniach patriotycznych. Sam symbol niedźwiedzia i panny z rozczesanymi włosami sięga swoim rodowodem już XIV wieku. Jednak opis, który obejmuje pozycja, to jedynie skrawek, będący wspomnieniami czterech pokoleń. Wszystko rozpoczyna się od spotkania czwórki dzieci, czyli Adzia (Adolfa Marii), Runia (Józefa Franciszka), Olusi
(Olgi) oraz Olo (Aleksandra) Bocheńskich z wujem Tadeuszem Łosiem w majątku Ponikwa. Budowanie rodzinnych relacji i tożsamości narodowej na początku XX stulecia było nieodzownym elementem wychowania, stąd te wizyty były prawdopodobnie niezwykle cenne dla czwórki rodzeństwa. Zastosowanie takiej możliwości historycznej relacji, jest dla czytelnika powyższej pozycji stosunkowo lekkostrawne i daje autorowi możliwość stylizacji opisywanych wydarzeń na rzadko wykorzystywaną gawędę szlachecką.

Bitwa nad Berezyną, obraz pędzla Petera von Hessa
Pradziadek głównych bohaterów Tadeusz uczestniczył już w kampanii napoleońskiej, gdzie wsławił się bohaterską postawą w bitwie pod Berezyną. W dniach 25-29 listopada 1812 roku, cofająca się armia, napotkała Rosjan. 28 listopada odbyła się zacięta bitwa o zachowanie przeprawy po obu stronach rzeki. W obronie prawego brzegu brało udział 9 tysięcy polskich żołnierzy pod dowództwem gen. Henryka Dąbrowskiego, gen. Józefa Zajączka oraz gen. Karola Ottona Kniaziewicza. Udało się utrzymać pozycję, tracąc jedną trzecią walczących. Bocheński został zapamiętany również przez ludność swojego majątku, gdyż nie wymagał od nich opłaty pańszczyźnianej.
Następne pokolenie niestety nie mogło w pełni się cieszyć dobrobytem. Syn Tadeusza, co prawda również został dostrzeżony poprzez zasługi na rzecz rolnictwa, czemu dał wyraz tworząc Towarzystwo Rolnicze, ale za udział w powstaniu styczniowym ukarano go zesłaniem na cztery lata do Presnej. Adolf Bocheński bardzo starał się zaszczepić w swoich dzieciach miłość do ojczyzny i chętnie zgadzał się na ich spotkania z wujem. Oczywiście, nie wiemy czy tak było naprawdę, czy to tylko sprytny zabieg. Jak dowiadujemy się z książki, właściciel Ponikwy darzył wielkim szacunkiem swoją ziemię. Jako ekonom polityczny i prezes Związku Ziemian powiatu brodzkiego, musiał doskonale zdawać sobie sprawę ze wzrostu napięcia politycznego. W mężczyźnie pozostał duch patriotyzmu odziedziczonego po przodkach, który sprawił, iż ziemianin brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. W tym czasie jego żona Małgorzata z Dunin-Borkowskich zajmowała się szerzeniem edukacji. Jako założycielka Towarzystwa Szkoły Ludowej w powiecie brodzkim, była również głęboko związana z ideą tercjarzy. Napisała chociażby „Żywoty świętych Zakonu Karmelitańskiego”.
Skrótowo śledząc losy rodu, łatwo dostrzec jak ważna dla młodego pokolenia stała się znajomość swojej biografii. Opowieści musiały zrobić ogromne wrażenie na rodzeństwie, bo w ich późniejszych poczynaniach można znaleźć inspirację życiem rodziców czy dziadków. Najstarszy z występujących w publikacji słuchaczy, Józef Franciszek Emmanuel stał się jednym z najbardziej cenionych, ale i swego czasu kontrowersyjnych dominikanów. Zajmował się głównie historią filozofii współczesnej. Wykładał również Na uniwersytecie we Fryburgu. W czasie II wojny światowej był ponadto kapelanem Wojska Polskiego w 80 pułku piechoty w czasie kampanii wrześniowej oraz brał udział w bitwach m.in pod Kockiem i Monte Casino.
Adolf "Adzio" Bocheński
Młodszy brat duchownego Adolf Maria postanowił całkowicie poświęcić się ojczyźnie. Powszechnie uznany został za jednego z najlepszych pisarzy lat trzydziestych XX wieku. Jego teksty, dotyczące również sytuacji politycznej, publikowane były na łamach „Polityki” i „Buntu Młodych”. Samo wylewanie emocji na papier, jednak nie wystarczało. „Adzio” pragnął walczyć za ojczyznę. Po wielu wysiłkach udało mu się dostać do Plutonu Zapasowego 22 pułku Ułanów Podkarpackich, gdzie dostrzeżono jego waleczność. Brał udział m.in. w bitwie o Narwik, po której został odznaczony Krzyżem Walecznych (jednym z, trzech, jakie otrzymał). Jego czyny uhonorowano Srebrnym Orderem Virtuti Militari, lecz wszystko ma swoją cenę. Mężczyzna lekceważył śmierć, ale każdy współtowarzysz broni wiedział, że może liczyć na pomoc kolegi w każdej sytuacji. Adolf zginął rozbrajając minę w bitwie pod Ankoną, o czym w swojej książce „Zupa na gwoździu” pisał Melchior Wańkowicz.
Jedyna z czwórki rodzeństwa kobieta, słuchająca wuja Tadeusza – Olga również zapisała się w historii. Była to kobieta, która podobnie jak jej matka, chciała pomagać potrzebującym. Dzięki jej staraniom ocalone zostały trzy Żydówki z getta we Lwowie. Jednej z kobiet udało się odnaleźć wybawicielkę po półwieczu, dzięki czemu Polka została nagrodzona przez Instytut Vashem medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Ponadto papież Jan Paweł II docenił jej wkład w katechizację. 19 lutego 2008 roku otrzymała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Zmarła w rocznice śmierci swojego brata Adolfa.
Jeśli chodzi o zdjęcia zamieszczone w „Sadze rodu Bocheńskich” to jest ich dość sporo, aczkolwiek, nie wszystkie są dobrej jakości. Wydaje mi się, że sfera graficzna nie jest jednak tutaj najważniejsza. Tak naprawdę warto rozpatrywać tą pozycję głównie przez wartość czysto historyczną, a nie chociażby fabularną, gdyż Robert Zadura, pomimo ciekawej formy, przedstawił fragment dziejów, które miały zasadniczy wpływ na rozwój wspomnianych wyżej Olgi, Adolfa i Józefa Franciszka Emmanuela Bocheńskich.  Warto czasem zwracać uwagę na takie rodzinne opisy patriotyzmu.


***
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Portalowi Sztukater.pl

  http://sztukater.pl/

Opinia bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi

http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/10/wyzwanie-polacy-nie-gesi-edycja-druga.html

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się, że takiej książki nie można oceniać pod względem fabularnym, lecz historycznym. Co do zdjęć, to trochę szkoda, że nie są zbyt dobrej jakości - ale tak jak napisałaś - nie to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że stosunek dobrych zdjęć do tych słabszych to mniej więcej pół na pół, więc nie jest tak źle, choć oczywiście wolałabym, by wszystkie były idealne.

      Usuń
  2. Kiedy byłam młodsza mój dziadek powiedział mi, że nasze nazwisko wywodzi się od jakiegoś szlacheckiego rodu. Byłam tym tak zafascynowana, że zaczełam szperać po rozmaitych źródłach historycznych w poszukiwaniu jakiejś - choćby tylko drobnej - informacji na ten temat. Myślałam sobie, że może znajdę jakiś zamek/dwór, który kiedyś do nas należał i będę próbować go nabyć. Niestety, nic takiego nie znalazłam. Natomiast dopiero po śmierci mojej prababci, która żyła 96 lat, zdałam sobie sprawę, jaki błąd zrobiłam, nie spisując jej wspomnień. Takie sagi są bezcenne. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasi bliscy rzeczywiście są często najlepszym źródłem informacji. Być może to też Twój dziadek zaszczepił w Tobie miłość do historii. Moja prababcia żyła dokładnie 100 lat i tydzień. Również swego czasu pytałam ją o wspomnienia, ale były to raczej smutne wspomnienia z czasów powojennych. Pamiętam, że największe wrażenie zrobiło na mnie to, gdy mówiła, że przeżyła dwie wojny światowe. Do dziś się zastanawiam czy to jest możliwe, że jako sześciolatka słyszała odgłosy walki na miecze z odległości trzech kilometrów.

      Usuń
  3. Uwielbiam sagi rodzinne, więc myślę, że ta książka trafiłaby w mój gust, o ile jest napisana plastycznym, powieściowym językiem. Suche fakty strasznie mnie nudzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko taka drobna stylizacja na plastyczny język. To bardziej mini kronika historyczna.

      Usuń
    2. to jeśli to mini kronika historyczna to kurcze znowu nie moja tematyka i to bardzo nie moja ;/

      Usuń
    3. Postaram się niedługo napisać o czymś dla Ciebie, bo pokusiłam się sięgnąć po pewną książkę fantastyczną i właśnie kończę czytać.

      Usuń

Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.