Ads 468x60px

czwartek, 28 grudnia 2017

O tym. że czasem warto wejść dwa razy do tej samej rzeki, czyli moje drugie spotkanie autorskie z Magdaleną Zimny-Louis

„Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny”.

(fragment wiersza Nic dwa razy Wisławy Szymborskiej)

Na jednym z ostatnich spotkań Dyskusyjnego Klubu Książki padło pytanie, czy często wracamy do raz przeczytanych książek. Chyba zdziwiłam wszystkich, gdy stwierdziłam, że sporadycznie wracam do czegoś, co już znam. Gdy wypowiedziałam te słowa, usłyszałam od osoby, która zna mnie od czasów szkolnych, iż to chyba kwestia mojego młodego wieku. Nie wykluczam takiej ewentualności, chociaż podejrzewam, iż takie postępowanie wynika też z nieco bardziej praktycznych względów. Czytając zwykle 1-2 pozycje w miesiącu, mam wrażenie, iż ponowna lektura czegoś, co już poznałam jest stratą czasu, który mogłabym poświęcić na poznanie Ksiąg Jakubowych Olgi Tokarczuk, Pretendenta do ręki Vikram Seth lub innej opasłej pozycji, która wciąż na mnie czeka. Z drugiej strony silne jest we mnie przekonanie, że wchodzenie dwa razy do tej samej rzeki jest dość ryzykowne. Dlaczego o tym wspominam?

niedziela, 24 grudnia 2017

Muzyka między kartkami #9

Znów nastał grudzień i zbliża się Boże Narodzenie, stąd dziś czas na odrobinkę świątecznego klimatu. Będzie to też ostatni post inspirowany bezpośrednio „Kolejami losu” Judy Blume. Muszę przyznać, że sięgając po tę powieść na początku tego roku, nie spodziewałam się, że dzięki niej odnajdę tak dużo materiału do serii Muzyka między kartkami. Kiedyś jednak musi nastąpić moment pożegnania, a chyba nie ma lepszego sposobu, aby to zrobić niż zasypać was kilkoma znanymi świątecznymi utworami. Tym razem pozwoliłam sobie na lekkie odstępstwo od reguły. Zwykle staram się odwoływać do pierwotnych wersji piosenek, których tytuły odnajduję w książkach. W przypadku kolęd i piosenek promowanych w okresie przedświątecznym sytuacja jest o tyle ciekawa, że co roku powstaje wiele nowych wersji tych samych utworów. Tym razem nie mogłam powstrzymać się jednak przed wpleceniem do tego tekstu kilku nowszych aranżacji. A na koniec powrócę na moment powrócę na moment do świątecznego klimatu z ,,Ballady o ciotce Matyldzie" Magdaleny Witkiewicz,





W „Kolejach losu” Judy Blume przedstawia Boże Narodzenie w bardzo ciekawy sposób. Ma ono wymiar wieloreligijny. Miri Ammerman pochodzi z tradycyjnej, żydowskiej rodziny, lecz mimo to znakomicie odnajduje się wielokulturowej mozaice mieszkańców Elizabeth. Choć nastolatka, z racji swojej wiary, nie powinna obchodzić Gwiazdki to jednak i do niej przychodzi specjalny, żydowski Święty Mikołaj w niebieskim kubraczku ozdobionym gwiazdą Dawida. Dziewczyna bierze też czynny udział w szkolnych jasełkach, czemu nieco sprzeciwia się jej babcia Irene. Blume w swojej fabule nie porusza jednak otwarcie tematu nietolerancji. Widzimy tę sferę jedynie powierzchownie, lecz możemy  domyślać się, że niektóre postacie byłyby skłonne do przejawów jawnej niechęci.





Opuśćmy jednak Stany Zjednoczone i przenieśmy się w realia naszego kraju. Joanka, czyli główna bohaterka „Ballady o ciotce Matyldzie” planuje spędzić święta w niemal w całkowitej samotności. To trudny dla niej okres, gdyż właśnie rozpadło się całe jej dotychczasowe życie. Siedzi z córeczką, nie wiedząc jeszcze, że przyjaciele nie pozwolą jej na zamartwianie się. Na razie pewne ukojenie przynosi jej słuchanie kolędy w wykonani Natalii Kukulskiej.


Jako, że już za kilka godzin zasiądziemy do wigilijnego stołu, nadszedł czas na świąteczne życzenia. Zawsze przy tej okazji mam niemałą zagwozdkę. Chciałabym, by moje dobre myśli dotarły zarówno do osób wierzących, jak również ateistów, więc niezależnie od tego, do której grupy należycie, wyciągnijcie z poniższych zdań to, co dla was najważniejsze. Z okazji Bożego Narodzenia, życzę wam zdrowych, spokojnych, radosnych Świąt. Niech przełamywanie się opłatkiem będzie dla nas czasem, choć chwilowego, prawdziwego pojednania i uświadomienia sobie, czym tak naprawdę jest dla nas tych kilka grudniowych dni. Cieszmy się wszystkim, co jest dla nas ważne: rodzinnym ciepłem, kolędami i pysznym jedzeniem. Niech Święty Mikołaj, Gwiazdor albo Aniołek przyniesie wam wyłącznie trafione, wymarzone prezenty i całe stosy książek, a nadchodzący Nowy Rok będzie znacznie lepszy od tego, który właśnie mija.

niedziela, 10 grudnia 2017

Zofia Tarajło-Lipowska - Śmierć dziekana

Autor: Zofia Tarajło-Lipowska
Tytuł: „Śmierć dziekana"   
Wydawnictwo: Lech i Czech
ISBN: 978-83-93926-90-9
Data wydania: grudzień 2014
Liczba stron: 268
Śmierci dziekana Zofii Tarajło-Lipowskiej dowiedziałam się około dwa lata temu dzięki recenzji autorstwa Aleksandry Urbańczyk dla czasopisma Forum akademickie. Bardzo sobie cenię teksty Oli ze względu na ich merytoryczność i obiektywizm. Zwykle po przeczytaniu konkretnego omówienia doskonale wiem, czy dana książka ma szansę przypaść mi do gustu. W przypadku Śmierci dziekana było jednak inaczej. Po poznaniu opinii byłam totalnie zdezorientowana. Z jednej strony sam pomysł na umieszczenie zbrodni w środowisku uniwersyteckim, wydał mi się bardzo oryginalny, ale równocześnie, jako że nigdy nie byłam studentką, bałam się, że nie odnajdę się w ukazanej rzeczywistości. Miałam także wrażenie, że będę obcowała z książką wychodzącą poza schematy, do których zdążyłam się przyzwyczaić. Na tamten moment nie byłam na to gotowa. Kiedy kilka miesięcy temu pojawiła się możliwość przeczytania wspomnianej powieści, nie pamiętałam już o swoich wątpliwościach. Przypomniałam sobie o nich dopiero, kiedy zaczęłam lekturę.

piątek, 1 grudnia 2017

Akcja adwentowa ,,CHLEB POWSZEDNI NA WAGĘ ZŁOTA" [ZAKOŃCZONE]


Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, a na moim blogu to coroczny czas, gdy zachęcam was do pomocy innym - tym razem wspólnie z Fundacją Malak i ojcem Adamem Szustakiem.  W listopadzie przeżywaliśmy I Światowy Dzień Ubogich. Jego obchody trwały cały tydzień. Nie chcemy zatrzymać się na jednorazowym wydarzeniu, ale pójść o krok dalej.

poniedziałek, 27 listopada 2017

CzaroMarownik 2018 - znajdź swój magiczny kalendarz

Tytuł: „CzaroMarownik 2018. Magiczny kalendarz"   
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 9788365601766
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 428
Format15.0x19.6 cm
Kiedy kilka tygodni temu Marta z OkiemMK zwróciła się do mnie z pytaniem, czy mogłaby mnie polecić wydawcy nowego kalendarza na 2018 rok, sama nie wiedziałam, co z tym fantem zrobić. Z jednej strony to miłe, że w ramach akcji „bloger poleca blogera” wymyślonej przez Wydawnictwo Kobiece, ktoś pomyślał właśnie o mnie. W zasadzie od dawna chciałam posiadać swój własny książkowy kalendarz, ale zawsze na planach się kończyło. Do CzaroMarownika 2018 podeszłam ze sporą dozą sceptycyzmu głównie ze względu na jego podtytuł. Po co bowiem mi – kobiecie, która nie wierzy w horoskopy i wróżby – magiczny kalendarz? Ostatecznie doszłam do wniosku, że nie liczą się dla mnie dodatkowe porady, lecz aspekt praktyczny tej publikacji. Kiedy otworzyłam zamówioną paczkę wiedziałam już, że podjęłam świetną decyzję.

sobota, 11 listopada 2017

Stephen King - Prosektorium numer cztery

Autor: Stephen King
Tytuł opowiadania: ,,Prosektorium numer cztery"
Utwór znajdziesz w zbiorze ,,Wszystko jest względne.  14 mrocznych opowieści"
Tłumaczenie: Paweł Praski
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-76480-73-2
Data wydania: 18 października 2007
Był późny wieczór. Cały mój dom był już pogrążony w mroku. Jedynym dźwiękiem, który zakłócał ciszę, było miarowe tykanie zegara. Uznałam, że jest to znakomity moment, aby sięgnąć po opowiadanie Stephena Kinga.  Zakopałam się pod kołdrą, wyciągnęłam moją komórkę, która od pewnego czasu pełni u mnie rolę drugiego czytnika i udałam się w literacką wycieczkę do prosektorium  numer cztery, gdzie zabieram teraz również was. Żeby jednak mogło to nastąpić, wyobraźcie sobie sytuację, w której znalazł się niejaki Howard Cottrell. Na naszym bohaterze ma być dokonana sekcja zwłok. Jest tylko jeden problem – ON ŻYJE… z tym, że nikt o tym nie wie. A może nasz narrator jednak zmarł, bo jak wytłumaczyć fakt, że jego serce nie bije, a płuca nie pracują? Howard ma jednak świadomość, że już za kilka minut ktoś wbije skalpel w jego ciało, a on zginie naprawdę. Czyż to nie okropne?!

środa, 1 listopada 2017

Konrad Sikora - Dolina Śmierci

Autor: Konrad Sikora
Tytuł: „Dolina Śmierci"   
Wydawnictwo: Ruthenus
ISBN: 978-83-75302-86-8
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 327
W czasie II wojny światowej miało miejsce wiele mniej lub bardziej znaczących bitew. Jedne z nich na stałe weszły do podręczników do nauki historii, a inne niemal całkowicie przykrył kurz niepamięci. Właśnie do tej drugiej grupy możemy zaliczyć operację karpacko – dukielską znaną też pod nazwą operacji dukielsko-preszowskiej. Dla niektórych zaskakujący może być fakt, iż to właśnie w okolicach Dukli rozegrały się wydarzenia, na skutek, których nazwano ten rejon Beskidu Niskiego „doliną śmierci”. A dlaczego akurat przełęcz dukielska była tak ważna w walkach ZSRR z a III Rzeszą? Kluczem okazało się strategiczne położenie tego miejsca. Teren okolic Dukli stał się, bowiem częścią Linii Arpada, mającej chronić Królestwo Węgier przed atakiem Armii Czerwonej. Formalnie przełęcz dukielska sąsiadowała z niepodległą Słowacją, lecz w praktyce nacjonalistyczny rząd księdza Józefa Tiso, był w pełni zależny od władz w Berlinie. Niemniej po stronie ludności naszych południowych sąsiadów nie było pełnej zgody na taką sytuację, stąd w sierpniu 1944 wybuchło słowackie powstanie narodowe. Wówczas wojska radzieckie 38 Armii pod dowództwem generała Kiryła Moskalenki postanowiły wykorzystać zaistniały konflikt wewnętrzny do zadania ciosu III Rzeszy.  Przy wsparciu 25 Korpusu Pancernego, l Armii Gwardii oraz 1 Czechosłowackiego Korpusu Armijnego dowództwo postanowiło przekroczyć Karpaty, przejęć kontrolę nad Przełęczą Dukielską, a następnie przekroczyć linię graniczną.

wtorek, 10 października 2017

Zbigniew Więcek - Krosno w czasie okupacji hitlerowskiej

Autor: Zbigniew Więcek
Tytuł: „Krosno w czasie okupacji hitlerowskiej"   
Wydawnictwo: Apla
ISBN: 837450059X
Rok wydania2008
Liczba stron: 114
Muszę się wam przyznać, że mam pewną słabość do archiwalnych fotografii. Miałam nawet w szkole średniej taki moment, kiedy chciałam zająć się zawodowo grafiką, a dokładniej renowacją i koloryzacją starych fotografii. Choć ostatecznie z tych planów nic nie wyszło, to do dziś uwielbiam patrzeć na dobrze wykonane zdjęcia, zwłaszcza te, które dokumentują ważne wydarzenia, bądź wyjątkowe zjawiska przyrodnicze. Nieco w sprzeczności z tym stoi fakt, że po albumy sięgam relatywnie rzadko. Niedawno jednak udało mi się ten stan rzeczy zmienić i to przez totalny przypadek. W trakcie szukania materiałów dotyczących bitew o Przełęcz Dukielską, natrafiłam na niezwykle ciekawie zapowiadającą się publikację. Kierując się tylko i wyłącznie tytułem, wypożyczyłam książkę Krosno w czasie okupacji hitlerowskiej, mając nadzieję, że znajdę w niej zapis choć części interesujących mnie walk, wchodzących w skład operacji dukielsko-preszowskiej. Możecie wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy dopiero po powrocie do domu zorientowałam się, że wcale nie mam w dłoniach opracowania historycznego, lecz przepięknie wydany album, dokumentujący ponad cztery lata okupacji podkarpackiego miasta nad Wisłokiem przez nazistów.

sobota, 7 października 2017

Zbuduj dzieciom mleczną drogę z książek! [ZAKOŃCZONE]

Dzisiaj pragnę zachęcam was do oddania głosu na Bibliotekę Publiczną we Frystaku, która bierze udział w konkursie Mlecznej Kanapki Kinder Przerwa na wspólne czytanie. Nagrody główne dla 20 zwycięskich bibliotek to zestawy 250 książek z kolekcji Mlecznej Kanapki Kinder oraz 2 pufy do wspólnego czytania. Kolejnych 100 bibliotek otrzyma zestawy 50 książek z kolekcji Mlecznej Kanapki Kinder.  



piątek, 6 października 2017

Krótka relacja z frysztackiej odsłony XXVII Międzynarodowej Jesieni Literackiej

We wtorek 3 października 2017 roku w Bibliotece Publicznej we Frysztaku miało miejsce spotkanie w ramach XXVII Międzynarodowej Galicyjskiej Jesieni Literackiej. Przypomnijmy, że to wydarzenie, którego celem jest odkrywanie tego, co w literaturze, muzyce i sztuce Galicji najpiękniejsze W tym roku na terenie Ukrainy oraz Polski z inicjatywy poety Andrzeja Grabowskiego odbywają się spotkania autorskie i widowiska artystyczne. Festiwal łączący poetów, muzyków, malarzy oraz wielbicieli słowa z wielu krajów świata miał swoje uroczyste rozpoczęcie we Lwowie 26 września. Ponowie z tej okazji Biblioteka Publiczna we Frysztaku mogła gościć w swoich progach dwoje wyjątkowych gości.  Tym razem młodzież miejscowej szkoły podstawowej miała okazję nie tylko poznać historie z podróży poetki i dziennikarki Krystyny Koneckiej, ale także posłuchać kilku kompozycji niezwykle popularnej na Ukrainie wokalistki Tamary Łucenko, działającej pod pseudonimem Lumara Urban.

niedziela, 1 października 2017

Konrad Sikora - To tylko woda

Autor: Konrad Sikora
Tytuł: „To tylko woda"   
Wydawnictwo: Ruthenus
ISBN: 978-83-75305-09-8
Data wydania: wrzesień 2017
Liczba stron: 92
Książka pod patromatem bloga Inna Perspektywa
Zadziwiający jest fakt, że pod względem chemicznym w głównej mierze składamy się z wody. Jako ludzie jednak nie postrzegamy siebie, jako substancji ciekłych. Mamy przecież mięśnie, kości, a w końcu marzenia, dążenia i plany, których żaden płyn nie posiada. Odkąd Terencjusz powiedział „Jestem człowiekiem; nic, co ludzkie, nie jest mi obce” wiemy już, że nasze życie nie ma wytyczonej tylko jednej ścieżki od poczęcia aż do śmierci. Codziennie dokonujemy wyborów, które w krótszej bądź dłuższej perspektywie, determinują nasz los. Z tej przyczyny nieco przewrotny wydaje się tytuł najnowszego tomiku Konrada Sikory. „To tylko woda” ujawnia, bowiem człowieka w bardzo humanistycznym ujęciu, któremu bardzo daleko do zimnych, naukowych analiz.
„Wśród wersów jednak jest coraz
Mniej człowieka, a więcej rzeczy.
Biegniemy, nie bardzo wiedząc dokąd".
(fragment wiersza „Do poezji”)

piątek, 29 września 2017

Inna Perspektywa obejmuje patronatem książkę ,,To tylko woda" Konrada Sikory


„To tylko woda” to naprawdę bardzo ciekawy tomik. Konrad Sikora umiejętnie czerpie w nim  z historii i mitów, z mądrości poetów i filozofów. Zaskakuje świeże spojrzenie na codzienne problemy i niepokoje człowieka żyjącego w XXI wieku. Poeta pisze o miłości, marzeniach, sensie życia, o przemijaniu, powracających wspomnieniach, o sekrecie istnienia, o prawdzie, która bywa gorzka, ale także z jednej strony o lęku i upadku autorytetów, a z drugiej - o nadziei i uśmiechu. To prawda, że współcześnie żyjący człowiek zapomina o wartościach. Nie dostrzega tego, co ważne, ponieważ zatrzymuje się nad banałami. Żyje w biegu i ciągle gdzieś się spieszy. Poezja Konrada Sikory pokazuje, że warto się zatrzymać, by dostrzec kroplę, która drąży skałę i nie czekać na to, aż lepsze czasy same do nas przyjdą, ale wyjść im naprzeciw. Pozwala się zatrzymać i po raz kolejny zamyślić się nad tym, co w życiu naprawdę ważne. Co zrobić, by nie pędzić za apatycznym tłumem? Czy można stać się radosnym i rozśpiewanym, jak ptaki po burzy? Jak odnaleźć prawdziwe szczęście, nie krzywdząc przy tym innych i będąc człowiekiem nadziei? To tylko niektóre kwestie podejmowane przez autora w najnowszym zbiorze.  

*

sobota, 16 września 2017

Magdalena Zimny-Louis - Zaginione

Autor: Magdalena Zimny-Louis
Tytuł: „Zaginione"   
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-80315-46-4
Data wydania: 2 czerwca 2016
Liczba stron: 382
Do niedawna niewiele mówiło się o burzliwej i trudnej historii Armenii. W ostatnich latach coraz częściej jednak wraca się chociażby do tematu ludobójstwa Ormian, które miało miejsce w latach 1915-1917. We wspomnianym okresie na skutek rozporządzenia rządu tureckiego zmarło 1.5 miliona osób narodowości ormiańskiej i asyryjskiej, która na skutek przymusowej deportacji, była de facto skazana na śmierć na skutek głodu, rozstrzelań i cicho wspieranych przez władze tureckie ataków Kurdów[1]. Te traumatyczne wydarzenia nie są jedynymi smutnymi kartami w dziejach maleńkiego kraju rozciągającego się współcześnie w północno-wschodniej części Wyżyny Armeńskiej.  Po zwycięstwie Rewolucji Październikowej, Armenia w dn. 29 listopada 1920 weszła, bowiem w skład ZSRR, co ujawniło, istniejące już wcześniej, problemy wewnętrzne zaostrzone tylko przez nieprzemyślane wytyczenie granic nowych republik przez Związek Radziecki.

Punktem spornym był przede wszystkim obszar Nachiczewanu i Karabachu, które jeszcze w latach dwudziestych XX wieku były w czterdziestu procentach zamieszkiwane przez ludność pochodzenia ormiańskiego. Wspomniane obszary zostały włączone do terytorium Azerbejdżanu, co spowodowało masowe migracje osób, które w obawie przed rzezią ze strony Azerów, musiały na zawsze opuścić swoje domy. Nie obyło się też bez działań, które dążyły do ponownego przyłączenia spornych terenów do Armenii. Każdy przejaw uniezależnienia się spotykał się jednak z ostrą, a czasami wręcz brutalną reakcją władz w Baku. Przykładem może być sytuacja, kiedy w zemście za żądanie mieszkańców jednej z miejscowości Górskiego Karabachu, aby przewodniczącym lokalnego kołchozu został Ormianin, odpowiedziano nagłym pogromem wioski. Mimo to wielu miejscach regionu odbyły się zebrania kolektywów, których wynikiem było przyjęcie przez Rady Delegatów Górskiego Karabachu rezolucji, mającej na celu przyłączenie obwodu do granic republiki armeńskiej. Dodatkowo w ramach poparcia wiele osób brało udział w manifestacjach ulicznych.

sobota, 5 sierpnia 2017

Janusz Roszko - Ostatni rycerz Europy

Autor:   Janusz Roszko
Tytuł: „Ostatni rycerz Europy"
Wydawnictwo: Polski Związek Niewidomych
ISBN: 98321603521
Rok wydania: 1985
Długość ścieżki: 21 godz. 46 min.
Lektor: Henryk Dygalski
Na książkę „Ostatni rycerz Europy” Janusza Roszki natrafiłam przy okazji szukania materiałów do tekstu o Kazimierzu Pułaskim, nad którym pracuję od jakiegoś czasu. Szczerze mówiąc, od początku podeszłam do tej pozycji dosyć sceptycznie ze względu na fakt, iż powstała ona w czasie cenzury rynku wydawniczego. Niemniej wychodzę z założenia, że nie warto już na początku skreślać konkretnego tytułu tylko, dlatego, iż powstał w takim, a nie innym momencie zawirowań dziejowych. W chwili czytania skrótowego życiorysu autora zapaliła mi się kolejna lampka ostrzegawcza. Wyłania się z niej obraz twórcy nieoczywistego – a może wręcz kontrowersyjnego. Roszko, był ponoć dość buntowniczym członkiem PZPR[1], który z jednej strony był posłuszny swojej partii, a z drugiej, jako niepokorny pasjonat archeologii, szukał materiałów, pozwalających zatkać białe plamy ówczesnej historii, co nie zawsze było dla władz wygodne. Jak więc obiektywnie ocenić dokonania uznanego dziennikarza, który wziął sobie za cel przybliżanie czytelnikom, postaci jednego z najbardziej rozpoznawalnych polsko-amerykańskich bohaterów?

środa, 12 lipca 2017

Magdalena Witkiewicz - Ballada o ciotce Matyldzie

Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: „Ballada o ciotce Matyldzie"   
Wydawnictwo: Filia
ISBN: 978-83-80750-85-2
Data wydania9 marca 2016
Liczba stron: 320
Strona autorki : http://www.magdalenawitkiewicz.pl
Przyjęło się uważać, że lato to znakomity czas, aby sięgnąć po literaturę nieco mniej ambitną, która pozwoli odprężyć się po ciężkim dniu w pracy czy choć przez chwilę zapomnieć o problemach dnia codziennego. Do tego nurtu z pewnością zalicza się „Ballada o ciotce Matyldzie” Magdaleny Witkiewicz, którą przeczytałam w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki realizowanego przez Gminną Bibliotekę Publiczną we Frysztaku. Nie ukrywam, że zwykle sięgam po prozę obyczajową, która raczej nie zawiera w sobie bardzo jasnego, pozytywnego przekazu, stąd byłam bardzo ciekawa jak zareaguję na powieść, która znajduje się lekko poza moim gustem czytelniczym. Zaintrygował mnie również fakt, iż spotkałam się z bardzo kontrastowymi opiniami dotyczącymi twórczości Magdaleny Witkiewicz. Czytelnicy generalnie albo bezkrytycznie ubóstwiają jej prozę albo bezwzględnie ją krytykują. Do mniejszości należą głosy, które zauważają zarówno zalety jak również mankamenty tych książek. Byłam bardzo ciekawa, do której grupy będę zaliczać się po zakończeniu lektury. Postanowiłam potraktować „Balladę o ciotce Matyldzie” jak słodką pigułkę na poprawę nastroju i czytać ją po jednym rozdziale dziennie. Tak powolne poznawanie treści pozwoliło mi odkryć, że niniejszą książkę można interpretować z dwóch krańcowo różnych perspektyw. Można by nawet rzec, że ta powieść przypomina słodką tabletkę, która ma ledwie wyczuwalną gorzką nutkę. Nim jednak zagłębię się w ten temat przyjrzyjmy się nieco fabule powieści.

wtorek, 4 lipca 2017

Muzyka między kartkami #8

(fot. Mike Mozart)
Piosenki patriotyczne zawsze pełniły ważną rolę. To one motywowały żołnierzy i śpiewane grupowo dawały poczucie wspólnoty i siły w dążeniu do wspólnego celu. Jednak, gdy padał ostatni strzał, po którym w końcu nastawał upragniony pokój, poniekąd znikały ze świadomości społeczeństwa. Nie każdy myślał wówczas, by uczyć tych melodii własne dzieci czy wnuki. Prawdopodobnie działo się tak dlatego, iż nie chciano wracać do traumatycznych wspomnień z przeszłości.  Z drugiej strony część tekstów i tak pozostaje w pamięci potomnych. Czemu o tym wspominam? Dziś Amerykanie obchodzą Dzień Niepodległości, co skłoniło mnie do przedstawienia wam kilku utworów patriotycznych, które odkryłam w „Kolejach losu” Judy Blume. Równocześnie to trochę smutne, że polscy autorzy bardzo rzadko odwołują się w swoich książkach do pieśni patriotycznych. Jestem pewna, że nie jeden śpiewnik skrywa w sobie równie piękne (jak nie piękniejsze) utwory jak te, które chcę wam dzisiaj przedstawić.

niedziela, 18 czerwca 2017

Wspomnieniowo-liryczny stosik Innej Perspektywy

Witajcie w drugim stosiku na moim blogu. Wiem, że nie powinnam podkreślać, iż tak rzadko dzielę z wami widokiem moich zdobyczy, ale jeśli znacie mnie trochę dłużej, to doskonale wiecie, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Jak na blogerkę w głównej mierze książkową, mam dość specyficzne podejście do kupowania i kolekcjonowania książek. Jako, że swego czasu zdecydowałam, że nie będę usilnie zabiegać o współpracę z wydawnictwami, to nie napływają do mnie falami nowe tytuły. Wcale się tym nie martwię, choć zdarza mi się czuć zazdrość, gdy widzę na jakimś zaprzyjaźnionym blogu, książkę, którą chciałabym przeczytać. Z drugiej strony uważam, że na domowej półce powinny być te publikacje, które są dla nas wyjątkowe i wcale nie musi być ich dużo.

sobota, 10 czerwca 2017

Barbara Gawryluk - Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia

Autor: Barbara Gawryluk
Tytuł: „Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia"
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788365586339
Data wydania: 14 września 2016
Liczba stron: 336
Pani Wandy Chotomskiej chyba nie trzeba większości czytelników specjalnie przedstawiać. To w końcu spod jej pióra wyfruwały swego czasu najpopularniejsze wiersze dla dzieci. Można wręcz uznać, że to właśnie ta autorka obok Jana Brzechwy i Juliana Tuwima stworzyła polski kanon literatury dziecięcej. Nim zerknęłam na pierwszą stronę jej biografii napisanej przez Barbarę Gawryluk, dopadła mnie myśl, że z całej wspomnianej wcześniej trójki, to o pani Wandzie mówi się jakoś najmniej, choć przecież autorka nadal jest aktywna twórczo pomimo tego, że przez kłopoty ze zdrowiem, musiała zrezygnować ze spotkań z małymi czytelnikami. Na szczęście, sięgając po książkę „Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia” można przenieść się w czasy, kiedy nazwisko Chotomska znał praktycznie każdy.

czwartek, 1 czerwca 2017

Muzyka między kartkami #7

Czy, bez względu na wiek, potrafimy odnaleźć w sobie cząstkę dziecka? W literaturze dla dorosłych odbiorców bardzo rzadko można obserwować odniesienia do tej części kultury, która adresowana jest bezpośrednio do maluchów. A przecież był taki okres w naszym życiu, kiedy nie słuchaliśmy ostrej muzyki i nie oglądaliśmy ambitnych filmów, a Kubuś Puchatek, Smerfy czy Jacek i Agatka budowali nasz świat.  Z czasem nieunikniony jest moment, kiedy do tych wspomnień wrócimy wraz z młodszym rodzeństwem, dziećmi czy wnukami. Dziś z okazji Dnia Dziecka mam dla was garść dziecięcych inspiracji, wyjętych wprost z Kolei losu” Judy Blume.

niedziela, 21 maja 2017

Muzyka między kartkami #6

Jestem czytelniczką, która uparcie twierdzi, że polscy pisarze nie umieją wykorzystać ogromnego potencjału, jaki kryje się w pieśniach patriotycznych oraz muzyce uznawanej za popularną. Oczywiście nie mam tu na myśli książek ściśle związanych z kształceniem bądź działalnością osób estrady. Chodzi mi głównie o stosowanie znanych motywów do budowania atmosfery bądź oddania realizmu opisywanych wydarzeń. To, że takie działania mogą przynieść bardzo dobre efekty, udowodniła Małgorzata Gutowska-Adamczyk, tworząc wątek historyczny w powieści „Fortuna i namiętności. Klątwa”. Tym razem pozwolę sobie oddać głos fabule. Przekonajcie się sami jak obrazowo można ukazać realia XVIII wieku, nie pomijając przy tym pieśni łacińskich.

czwartek, 18 maja 2017

Małgorzata Gutowska-Adamczyk - Fortuna i namiętności. Klątwa

Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: „Fortuna i namiętności. Klątwa"
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10126-16-0
Data wydania: 25 lutego 2015
Liczba stron: 464
Cykl: Fortuna i namiętności t.1
Po śmierci króla Augusta II Mocnego 1 lutego 1733 roku sytuacja Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie była łatwa. U progu bezkrólewia wydawało się, że szlachta była świadoma powagi zaistniałej sytuacji. Aby uniezależnić się od wpływów Rosji i Austrii na sejmie konwokacyjnym w dniach od 27 kwietnia do 23 maja, uznano, iż władzę nad naszym krajem powinien sprawować Polak. W związku z powyższym, 13,5 tysiąca osób zdecydowało się zagłosować na Stanisława Leszczyńskiego, który 12 września 1733 roku został królem Polski. Jak nietrudno się domyślić, ten wybór nie spodobał się władcom krajów ościennych, które dotąd miały duży wpływ na politykę w naszym kraju, ze względu na słabość kolejnych monarchów, zasiadających na polskim tronie. Równocześnie zdawano sobie sprawę, że aktualnie Rzeczpospolita nie była w stanie obronić się w przypadku próby ingerencji z zewnątrz.Austria i Rosja zdecydowały się na zawarcie sojuszu. Dzięki tym działaniom, stronnicy Wettinów pod wodzą Antoniego Ponińskiego przy udziale wojsk rosyjskich, dokonali kolejnej elekcji, powołując na tron Augusta III Sasa.  Tym sposobem doszło do kuriozalnej sytuacji, która stała się zaczątkiem wojny o sukcesję polską. Stanisław Leszczyński wraz ze wspierającymi go magnatami, szlachtą i urzędnikami był zmuszony do opuszczenia Warszawy i podążenia w kierunku Gdańska, gdzie chciał odeprzeć atak wroga. Tak w ogromnym skrócie prezentują się realia historyczne, które posłużyły Małgorzacie Gutowskiej-Adamczyk za tło pierwszego tomu cyklu Fortuna i namiętności.

niedziela, 16 kwietnia 2017

Muzyka między kartkami #5

Ludzie zwykle bardzo łatwo mogą określić siebie, jako umysły ścisłe lub humanistów. Ja nigdy tego nie potrafiłam. Już w czasie testów gimnazjalnych okazało się, iż wyniki z konkretnych egzaminów miałam niemal identyczne. Wybrałam liceum o profilu ścisłym, by na maturze zdawać nie tylko matematykę, ale również rozszerzony język polski.  To swoiste rozdwojenie zostało mi zresztą do dzisiaj. Siadając do pisania opinii, początkowo analizuję wiele szczegółów, próbuję ułożyć je w schematy, które chciałabym  jak najdokładniej przedstawić. Spojrzenie na książkę, jako całość, jednak ostatecznie wygrywa, pomimo że miejsce na parę detali zawsze się znajdzie. Dlaczego o tym piszę? Główną trudnością przy opracowaniu tego wpisu było to, iż nie zawsze da się włożyć muzykę czy literaturę w ściśle określone ramy. Stąd tym razem zapraszam na ostatnią regularną notkę inspirowaną „Kolejami losu”, w której serwuję wam prawdziwy muzyczny misz-masz. Jest to także znakomita okazja, aby zatrzymać się na moment przy różnorodności, jaką ukazuje Judy Blume w swojej powieści.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Muzyka między kartkami #4


Ella Fitzgerald
Minął tydzień, więc czas na kolejną notkę muzyczną inspirowaną „Kolejami losu”. Mam wrażenie, że dzisiejsza bohaterka powinna pojawić się w poprzednim wpisie, gdyż jedna z jej piosenek jest niejako hymnem powieści Judy Blume. Ta melodia na kartach książki przywoływana jest nie raz, lecz kilkukrotnie. Jedna z bohaterek zna wszak tekst piosenki „How High The Moon” niemalże na pamięć, powracając do niej w chwilach największego niepokoju. Zanim jednak zajmiemy się literacko-muzycznymi odwołaniami w fabule, poznajmy krótki wycinek biografii piosenkarki, która wylansowała ten przebój.

Ella Jane Fitzgerald przyszła na świat 25 kwietnia 1917 roku w Newport News w stanie Wirginia (USA), Co ciekawe dziewczynka, która w przyszłości miała być nazwana „Pierwszą damą piosenki” (z ang. First Lady of Song) nie od razu widziała swoje miejsce przed mikrofonem. Jej pasją w dzieciństwie był taniec, ale zetknięcie z twórczością tak znanych sław jak Louis Armstrong, Bing Crosby czy Connee Boswell sprawiło, że Ella skierowała swoje kroki w kierunku jazzu.  Jej muzyczna droga rozpoczęła się od występów w Apollo Theater w Harlemie, gdzie dzięki wygranej w konkursie młodych talentów, zauważył ją Tiny Bradshaw. Kariera przyszłej legendy jazzu rozkwitła jednak z chwilą rozpoczęcia kariery solowej w 1942 roku. Ella znakomicie odnajdywała się, w rodzącej się właśnie, pozwalającej na eksperymenty fali swingu. Przełomem okazał się rok 1945, gdy na rynku fonograficznym ukazała się płyta „Flying Home" uznana przez New York Times za najbardziej wpływowe nagranie jazzowe ówczesnej dekady. Ella Fitzgerald współpracowała z najsłynniejszymi muzykami tamtego okresu. U jej boku występowali choćby Benny Goodman czy Louis Armstrong. Z tym ostatnim stworzyła takie hity jak „Cheek to Cheek" czy Stars Fell On Alabama".  W 1950 roku ukazał się krążek „Ella Swings Gershwin", który otworzył przed wokalistką możliwość współpracy z firmą fonograficzną Verve, dzięki której pojawiły się na rynku muzycznym krążki, które weszły w skład kanonu określanego, jako „Great American Songbook".

niedziela, 2 kwietnia 2017

Muzyka między kartkami #3

Nat King Cole
Pisząc pierwszą notkę z cyklu Muzyki między kartkami, spodziewałam się, że będzie to jedynie niewielkie dopełnienie niektórych recenzji. Tymczasem po przeczytaniu książki „Koleje losu”, której recenzję możecie przeczytać na portalu Z kamerą wśród książek, znalazłam materiały na kolejne kilka notek. To dla mnie zaskakujący fakt, bo wspomniany tytuł to przecież powieść obyczajowa, a muzyka to tylko jeden z wielu składników odmalowania klimatu lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Dzisiejszy wpis będzie jednym z odcinków, który poświęcę tylko jednemu artyście, lecz możecie spodziewać się, iż inspiracje muzyczne związane z książką Judy Blume będą jeszcze przywoływane przez najbliższe tygodnie oraz przy specjalnych okazjach. Tym razem kilka słów o wokaliście, który już pojawił się na łamach tego cyklu, ale nie wspomniałam wówczas o wszystkich jego utworach, jakie pojawiły się w ..Kolejach losu".

czwartek, 16 lutego 2017

Vlogosfera książkowa z innej perspektywy

Ostatni rok był dla mnie dość niespodziewanie czasem odkrywania większości ulubionych vlogów książkowych. Uświadomił mi to dopiero redakcyjny kolega, który jakiś czas temu przyznał, że próbował odnaleźć jakiś kanał książkowy, który sprostałby jego wymaganiom. Ostatecznie nie do końca przekonała go idea wideo-recenzji. Szczerze mówiąc, wcale się temu nie dziwię, gdyż w przypadku kanałów YouTube na widza wpływa dużo czynników, które mają wpływ na subiektywną ocenę danego miejsca w sieci.  Ten tekst będzie podzielony na dwie części. W pierwszej z nich podpowiem wam, nad czym należy się zastanowić przed poszukiwaniem ulubionego vloga, a później przedstawię subiektywną listę moich ulubionych miejsc w Internecie. Zapraszam.

czwartek, 9 lutego 2017

Konrad Sikora - Persona. Zbiór dramatów

Autor: Konrad Sikora
Tytuł: ,,Persona"
Wydawnictwo: Krośnieńska Oficyna Wydawnicza
ISBN: 83-61-08459-2
Rok wydania:  2010
Liczba stron: 270
Dramat, jako rodzaj literacki, wydaje się być czymś bardzo zamierzchłym. Dziś kojarzony niemal wyłącznie z aspektem stricte scenicznym. Wyjątkami są choćby „Wesele” Wyspiańskiego czy „Tango” Mrożka, które do dziś znajdują się w kanonie lektur szkolnych.  Trudno  więc dziwić, się że do „Persony” Konrada Sikory podeszłam ze sporym dystansem. Tych, którzy czytali moją opinię o „Napisanych na ścianach” zapewne nie zdziwi fakt, że tym razem również będziemy poruszać w kręgach literatury chrześcijańskiej. Muszę jednak już na początku podkreślić, że nie będzie to lektura dla wszystkich. Co więcej nawet wśród katolików, mogą znaleźć się osoby, które będą porażone jej dosłownością oraz ostrym, bezkompromisowym przesłaniem.
Zbiór dramatów Konrada Sikory otwiera utwór „Jak się narodził Chrystus, czyli Jasełka". Chociaż mogłoby się wydawać, że historia Bożego Narodzenia może być opowiadana tylko w jeden sposób, to dramaturg pokazuje nam nieco bardziej ludzki wydźwięk tej opowieści. Myślę, że większość z nas ma tendencję do przedstawiania przyjścia Jezusa na świat w niezwykle sielankowy sposób. Nie ma w nim więc miejsca na strach i zmęczenie pastuszków, czy wzmiankę o tym, że Maryja Panna w drodze do Betlejem doznawała niewygody, wynikającej z zaawansowanej ciąży. Konrad Sikora nie sili na wywrotowość. Opowiada te same wydarzenia, ale w mniej baśniowy sposób. U niego bohaterowie to zwykli nudzie ze swoimi wadami i zaletami, którzy nie zawsze byli pewni, czy to, co robią jest słuszne. W tych jasełkach mamy również ukazany dramat Heroda, który przez swój cynizm i egoizm traci wszystko. W tym sensie można tu zaobserwować pewne podobieństwo do szekspirowskiego „Makbeta”.

sobota, 4 lutego 2017

Muzyka między kartkami #2

Aspekty muzyczne w książkach wciąż mnie zaskakują, Czy sięgając po współczesną powieść, możemy przypuszczać, że natkniemy się  standardy? Tak właśnie stało się w przypadku ,,Szczęścia urojonego" Ewy Barańskiej.  Główna bohaterka udaje się bowiem do jednego z polskich uzdrowisk, skąd ma zabrać matkę swojej przyjaciółki. Ta podróż ma być też czasem przemyśleń dla Gabrysi, która pragnie zemścić się na swoim mężu. Aby wypocząć, siada w parku zdrojowym, gdzie raczy się niezwykłym koncertem. Czego słucha? Sami sprawdźcie.

środa, 1 lutego 2017

Ewa Barańska - Szczęście urojone

Autor: Ewa Barańska
Tytuł: „Szczęście urojone"   
Wydawnictwo: Klin
ISBN: 978-83-62136-78-0
Data wydania3 lipca 2015
Liczba stron: 240
Strona autorki : http://www.ewabaranska.eu
Gdy dostałam do rąk książkę „Szczęście urojone” Ewy Barańskiej, tak naprawdę nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Opis na okładce wskazywał, że będę zmuszona czytać dość schematyczną powieść obyczajową, lecz miałam nieodparte wrażenie, że nie jest to do końca zgodne z prawdą. Potwierdził to króciutki prolog, który może zapowiadać dobrą powieść kryminalną lub pierwszy przejaw popadania w obłęd. Zanim jednak dowiemy się, jaka jest prawda, musimy cofnąć się kilka miesięcy wstecz, by poznać źródło tej tajemniczej sytuacji.
Gabriela Eliasz-Berg wygląda na kobietę, której niczego nie brakuje. Ma satysfakcjonującą pracę, w której jest doceniana oraz męża, zapewniającego jej życie na dość wysokim poziomie materialnym. Jak nie trudno się domyślić, ten obraz sytuacji nie jest do końca kompletny. Każdy ma jakieś mniejsze lub większe problemy i Gabrysia nie jest wcale wyjątkiem. Kiedy zamykają się drzwi do mieszkania Bergów, pani profesor natychmiast zamienia się w zwykłą szarą myszkę, która boi się zawieść swojego partnera. Maks wszak codziennie mówi swojej żonie, że bez niego byłaby nikim. Nasza bohaterka, pomimo tych jawnych zniewag, uważa swojego ukochanego za prawdziwy ideał i nie przeszkadza jej nawet to, iż mężczyzna odciął ją od wszystkich znajomych. Jednak ten „książę idealny” ma dla Gabrieli jedną małą wadę – brak wyższego wykształcenia. Niemniej dobra żona napisze pracę magisterską za męża i problem zostanie rozwiązany. Ta fałszywa równowaga zostaje jednak wkrótce zderzona z rzeczywistością.

niedziela, 29 stycznia 2017

Cztery lata Innej Perspektywy

Powinnam zacząć od wyświechtanego zdania, że cztery lata temu nie spodziewałam się, iż doczekam tej chwili. To prawda, ale w tym roku towarzyszy mi jeszcze jedna myśl. Cieszę się, iż rocznica bloga przypada dwa dni po moich urodzinach. Mogę, więc spokojnie przejść obok faktu, że dwa dni temu stuknęła mi trzydziestka i skupić się na wspominaniu ostatnich 365 dni na blogu. A naprawdę jest, co wspominać. Mogłoby się wydawać, że jestem jedną z tych osób, które żyją, gdzieś na uboczu. Piszę bloga po części dla przyjemności, a po części dla realizacji pasji. Chyba mój specjalista od SEO (gdybym takiego posiadała) chodziły wiecznie niezadowolony, bo blogerka książkowa, czytająca kilkanaście pozycji rocznie? To żadna blogerka! Niemniej to, co zdarzyło się przez ostatnie dwanaście miesięcy, jeśli chodzi o moją działalność blogową, zdaje się temu wszystkiemu przeczyć. Stąd wniosek, że życie, nawet to wirtualne, za nic ma sobie statystyki.

niedziela, 1 stycznia 2017

Polacy w USA. Tadeusz Kościuszko

Tadeusz Kościuszko (1746 - 1817) 
Mogłoby się wydawać, że w historii walki o niepodległość USA brak jest śladów polskiej obecności. Tymczasem warto pamiętać, iż na kontynencie północnoamerykańskim walczyli również nasi rodacy, a niektórzy z nich mieli nawet znaczny wpływ na przebieg konkretnych potyczek. Wystarczy przypomnieć losy Tadeusza Kościuszki, który stał się bohaterem nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych. W jaki sposób? Otóż, przyszły dowódca insurekcji, w czasie swojego pobytu we Francji po fiasku konfederacji barskiej[1], dowiedział się o „historii z herbatą”, która mocno go poruszyła. Młody inżynier zapragnął przyłączyć się do walki na Nowym Kontynencie. Pierwsza próba przedostania się do Ameryki Północnej nie powiodła się, ponieważ zbyt mocno obciążony statek na skutek sztormu został zepchnięty z kursu. Mężczyzna jednak nie poddał się i niemal rok później, czyli pod koniec sierpnia 1677 roku dopłynął do wybrzeży Filadelfii. Właśnie wtedy wszyscy mieszkańcy rejonu (który wkrótce miał stać się centrum działań rewolucyjnych) cieszyli się z podpisania pierwszego, amerykańskiego dokumentu, czyli Deklaracji Niepodległości. Radość jednak nie mogła być pełna ze względu na fakt, iż wojna nadal trwała.