Nie
od dziś wiadomo, że pieniądz rządzi światem. Oczywiście nie wszyscy się z tym
zgadzają, ale chyba większość przyjmuje te słowa, jako pewnik. Nie inaczej jest
w przypadku sir Jamesa Masona,
właściciela dobrze prosperującej firmy górniczej. Mężczyzna oczywiście nie
dorobił się swoich pieniędzy uczciwie, bo jak twierdzi, żeby być bogatym trzeba
się wyzbyć jakichkolwiek zasad moralnych. Takie postępowanie wydaje się
przynosić zamierzone efekty, gdyż do drzwi biznesmena zdaje się pukać nowa
okazja. W małym kraju afrykańskim, całkiem przypadkowo koncern odnajduje
pokaźne złoża platyny. Cyniczny przedsiębiorca postanawia zachować ten fakt dla
siebie, by nikt inny nie miał udziału w przyszłych zyskach. Jego przebiegłość
wykracza poza przyjęte ramy, gdyż poza interesującym fragmentem terenu
wydobywczego, chce również przejąć kontrolę nad całym Zangaro, Sama operacja ma
polegać na zdobyciu pałacu prezydenckiego, czego bezpośrednim skutkiem ma być
obalenie władzy. Wystarczy tylko znaleźć odpowiedniego najemnika, który za
pewną kwotę podejmie się wyzwania i nie będzie zadawał zbyt wielu pytań.
Ostateczny wybór pada na Cata Shannona wprawionego w bojach „żołnierza do
wynajęcia”. Powstaje studniowy plan doskonały zdobycia Kryształowej Góry. Problem
jednak tkwi w tym, że na głównego bohatera oprócz trudów operacji, czeka
jeszcze łowca nagród, którego opłacił jego największy rywal.
Pierwsze, co można zauważyć rozpatrując fabułę, to niezwykła drobiazgowość opisu. Część czytelników nawet jest przekonana, iż odwzorowanie tekstu pisarza, to przepis na zamach terrorystyczny. Jaka jest prawda, nie mnie to oceniać, ale przypuszczam, że takie wnioski mogą się rodzić przez zastosowanie reporterskiego stylu narracji. Ma to swoje odbicie w rzeczywistości, co wiąże się ze sporą warstwą krytyki, która spadła na „Psy wojny”, przede wszystkim ze strony publicystów, bo cała fabuła w znacznej części opiera się na autentycznych wydarzeniach.
W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia sytuacja
geopolityczna na Czarnym Lądzie była dość skomplikowana. W 1960 roku Nigeria
uzależniła się od Wielkiej Brytanii. Niestety sam kształt granic państwa nie
był dla nikogo satysfakcjonujący. Społeczność była bardzo podzielona, co w
dalszej perspektywie doprowadziło do wyniszczającej wojny domowej opartej na
animozjach plemiennych. W styczniu 1966 roku grupa osób z plemienia Ingbo
doprowadziła do wojskowego zamachu stanu w czasie, którego trzydziestu
polityków w tym prezydent Sir Abubakarem Tafawa
Balewa i premier części północnej, Panie Ahmadu Bello zginęli. Rok później
południowo-wschodnia część kraju zdołała się uniezależnić i stworzyć Republikę
Biafra, która przetrwała tylko kilka lat. Światowa opinia publiczna
zainteresowała się sytuacją ze względu na złoża ropy naftowej.
Jednym z publicystów, który opisywał konflikt dla BBC był
Frederick Forsyth. Po
pewnym czasie przyszły pisarz stracił renomę ze względu na podejrzenie o brak
obiektywizmu oraz przypuszczenie współpracy z jedną ze stron konfliktu. Wielu
krytyków i czytelników zastanawia się, jaka część opisu sytuacji jest prawdą, a
która fikcją. Pisarz nie skupił się jedynie na odwzorowaniu tła. Trwają spory o genealogię głównej postaci powieści. Cat Shannon
jest porównywany do dwóch słynnych najemników, którzy, odegrali niebagatelną
rolę w czasie wojny. Są to Taffy Wiliams oraz Alexander Ramsey Gay, z którym autor miał kontakt w
latach sześćdziesiątych. Jaka jest prawda wie chyba tylko sam twórca.
O
Fredericku Forsythdzie napisano już chyba wszystko. Niewielu jest pisarzy,
którzy wywołują tak kontrastowe emocje zarówno wśród krytyków, jak i
czytelników. Niemały wpływ na postrzeganie samego autora w Polsce miały lata
PRL, gdy publikacje nie pojawiały się na polskim rynku, a jeśli już to w
formie, mocno ocenzurowanej. Przyczyną takiego postępowania były nieskrywane
sympatie polityczne pisarza, które nie pokrywały się z ówczesną ideologią. O
tym fakcie dowiedziałam się niestety dopiero po tym, kiedy sięgnęłam po pierwszy
tom z serii audiobooków Mistrzowie Słowa. Wcześniej miałam okazję przesłuchać
już kilka tytułów z tej kolekcji (odpowiednio „Pana Wołodyjowskiego”
Sienkiewicza, „Folwark zwierzęcy” Orwella, „Bożą podszewkę” Teresy Lubkiewicz –
Urbanowicz oraz jedną z moich ulubionych pozycji „Lwy mojego podwórka”) i nigdy
nie czułam się zawiedziona. Tym razem było inaczej, a wszystko przez materiał
źródłowy wykorzystany do nagrań. Być może to ciekawostka, ale większość ścieżek
dźwiękowych użytych w słynnej kolekcji wydawnictwa Agora, to zapis słuchowisk
nadawanych przez Polskie Radio. Choć w większości przypadków to jest niebywały
atut, to jednak przypuszczam, iż rozgłośnia swego czasu po prostu nie miała
wyboru i musiała nadać powieść „Psy wojny” w skróconej wersji. Oczywiście, w
tej sytuacji sami musicie podjąć decyzję czy słuchać coś, co przez cenzurę
zostało tak bardzo uszczuplone. Generalnie w tym przypadku polecam wersje
papierowe wydane po 1990 roku.
Fantastyczna recenzja :) dojrzała, rzetelna, wciągająca i zachęcająca do czytania i dodatkowego pogłębiania wiedzy. Brawo :) Wiem, trochę się wymądrzam, ale co jeszcze powiedzieć, gdy ty powiedziałaś wszystko :) Bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Aż zaczynam się czerwienić, bo chyba nie zasłużyłam na tak miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPodpisuje się obiema rękami pod tym, co napisała Kornelia. :)
UsuńDziękuję Ewo. Przyznam, że byłam bardzo ciekawa co myślisz.
Usuń