Jacka
Pałkiewicza nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu pasjonatowi literatury
podróżniczej. Ten niezwykły odkrywca zdążył już zapisać się złotymi zgłoskami w
historii geografii. Dokonał wręcz czegoś niemożliwego, gdyż w 1966 roku odkrył
źródła Amazonki. Jest członkiem
elitarnego, brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Geograficznego. Miejsce, w które tym razem zabiera nas słynny
globtroter jest tak niedostępne, że aż trudno uwierzyć w egzystencję człowieka
w tak niegościnnych terenach. Co wrażliwsi czytelnicy powinni przed sięgnięciem
po lekturę, uzbroić się w ciepły sweter, grube skarpetki i kubek gorącej
herbaty.
Syberia –
słowo wytrych. Od razu gdzieś w tle pojawia się obraz okrutnych obozów pracy
dawnego ZSRR i miejsca zsyłki polskiej inteligencji za czasów carskich. Autor
postanowił ostatecznie zburzyć ten jednostronny obraz tego regionu. W myśl
poprawy relacji polsko-rosyjskich, Pałkiewicz po raz kolejny postanowił
sprawdzić granice swoich możliwości. Tak w wielkim skrócie narodziła się misja
„Syberia ‘89”, która miała nie tylko złączyć dwa narody, ale również
przedstawić piękno dalekiego świata, gdzie człowiek by żyć musi walczyć nie
tylko z nieokiełznaną przyrodą, lecz także z własnymi barierami psychicznymi. Ekipa do tak ekstremalnej ekspedycji musiała
być jednak wyjątkowa. Każdy zdawał sobie sprawę, że nikt nie zdziała nic w
pojedynkę i do przetrwania potrzebuje zaufana i pomocy kompanów podróży. W
skład zespołu oprócz autora weszli: Nicola Cerfoglio, Graziano Piccinini,
Roberto Lorenzani, Władysław Boczkowski, Igor Michalew oraz Gabriella
Bordignon, która towarzyszyła grupie w pierwszym etapie podróży. Samo
wydarzenie zdobyło rozgłos dzięki patronatowi ówczesnego prezydenta Michaiła
Gorbaczowa. 7 lutego 1989 zespół kilkorga odkrywców ekstremalnych udał się w
pogoń za przygodą.
Czy wyobrażacie
sobie temperaturę -41 stopni Celsjusza? Dla mnie to coś nierealnego. Kiedy
czytelnik na kartkach książki śledzi wielodniową jazdę reniferowymi zaprzęgami,
wielokrotnie zadaje sobie pytanie jak ci niezwykle odważni ludzie zdołali
dokonać coś, co dla wielu jest poza granicami ludzkiej wyobraźni. Wszak wkoło
czyhało tak wiele niebezpieczeństw począwszy od odmrożeni i hipotermii na
atakach dzikich zwierząt skończywszy. Syberia to jednak nie tylko opis
niepotykanej nigdzie indziej natury i zmagań z nią, ale również być może
ostatnia okazja poznania niezwykle hardych ludzi, którzy na co dzień żyją na
Biegunie Zimna. To smutne, iż być może opisywana rzeczywistość już niedługo
zniknie i będziemy tylko z kartek książek poznawali tych, którzy jeszcze umieją
cenić bliski kontakt z naturą nie niszcząc jej. W trakcie lektury targały mną
kontrastowe przemyślenia. Z jednej strony przeraża wszechobecna nieczułość na
potrzeby społeczeństwa ze strony Moskwy, która jest oddalona o tysiące kilometrów,
z drugiej zastanawiam się czy takie zbliżenie nie podziałałoby destrukcyjnie na
unikatową kulturę przedstawianego miejsca.
Entuzjaści
historii również znajdą w publikacji coś dla siebie. Nie chodzi tu jednak tylko
o łagry, z którymi większość z nas kojarzy Syberię. Trudno w to uwierzyć, ale
chyba straciliśmy coś bezcennego, jeśli chodzi o wiedzę o tej nieprzystępnej
kranie. Zamazane zostało wspomnienie o wielkich odkrywcach i kolonizatorach
tego terenu pochodzących z Polski. To moim zdaniem przykre, że większość nawet
nie słyszało o osobach, które wpisały się w rozwój wiedzy o świecie, stąd warto
nadrobić zaległości w tym względzie. Jeśli chcielibyście sami przeżyć taką wyjątkową,
ekscytującą podróż, koniecznie poznajcie kilka drogocennych rad autora. Jestem
przekonana, iż wtedy zdacie sobie sprawę z tego, że egzotyczne obrazki widoczne
w telewizji to tylko wierzchołek góry lodowej i efekt końcowy wielu lat
żmudnych przygotowań nie tylko fizycznych, ale również mentalnych. Jak
błyskotliwie przypomina inny znany obieżyświat Wojciech Cejrowski, opisując
postać kolegi po fachu, należy dużo poświęcić przed samym wyjazdem np. spać w
zimie na balkonie, żeby, choć częściowo odtworzyć przyszłe warunki termalne.
Nie mogłabym
na koniec nie wspomnieć o niezwykłym wydaniu, wyróżniającym się swoim bogactwem.
Pierwszym, na co odbiorca zwraca uwagę to duża ilość świetnych fotografii,
zamieszczonych niemal na każdej stronie. Równocześnie tekst pomimo miejscami
kolorowego tła jest czytelny. To sprawia, iż publikację pochłania się z
niebywałą przyjemnością. Nie mam wątpliwości, że miałam zaszczyt trzymać w
dłoniach najlepszą książkę podróżniczą roku przedstawiającą Syberię w sposób
kompleksowy. Przejedziemy się nie tylko koleją Transsyberyjską, ale również
dzięki relacji sławnego podróżnika, odkryjemy tajemnice nieprzebytej
tajgi.
***
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Portalowi Sztukater.pl
Witaj :)
OdpowiedzUsuńCzytam książki pana Jacka od lat, za każdym razem zachwycona jego podróżniczym życiem; zawsze mi się kojarzy z PL-Indianą Jonesem ;D A jeśli chodzi o Syberię... Mnie ona wcale nie kojarzy się z gułagami. Pierwsze skojarzenie, jaki mi się nasuwa, to niczym nie zmącona Dzika Natura, która odsłania przed podróżnikiem całą prawdę o jego małości, o swojej nad nim przewadze a zarazem, uświadamia, jak cienka granica dzieli tę ostoję od zagłady, jeśli będziemy dalej pożerać świat tak zachłannie jak do tej pory. Chętnie przeczytam tę książkę, ale zapewne - jak zawsze - minie trochę czasu, zanim wpadnie mi w ręce. Chwilowo nie zamawiam żadnych książek przez net, bo sama wybywam wkrótce ;DDD
Pozdrawiam cieplutko :))
Witaj.
UsuńNawet nie wiesz jak miło, że jesteś pierwszą komentatorką, zwłaszcza, że Ty chyba jako jedna z nielicznych osób świetnie rozumiejących zew i pasję autora oraz jego rozterki związane z brakiem szacunku do Natury. Teraz, gdy jestem już po lekturze tego tytułu myśląc opisanej krainie, będę widzieć tę niczym nieskażoną przyrodę i ludzi żyjących w nierozerwalnej symbiozie z otoczeniem. Cały Twój komentarz to naprawdę esencja tego co autor chciał przekazać.
Co do porównania z Indianą Jonesem chyba coś w tym jest ;) Myślę jednak, iż to nieco niepełne, gdyż naszego podróżnika nie dałoby się tak bezwstydnie skomercjalizować
Dziękuję za celny komentarz i życzę powodzenia gdziekolwiek się udajesz,
Pozdrawiam serdecznie :)
Oj tam, oj tam... Indiana to klasyka ;D... Taka komeracha to palce lizać! A nie te wszystkie wampirokłaki czy Igrzyska Śmieci*, Pottery, od siedmiu boleści.
UsuńTęskno mi do starych dobrych czasów, kiedy Lucas i Spielberg szaleli za kamerą. Dzisiejsze kino, nie chodzi mi tylko o "amełykańskie", zeszło na psy.
Pan Jacek jest unikatem, to wymierający gatunek. Dzisiaj dotarcie do najdalszych zakątków świata jest praktycznie w zasięgu każdej osoby, przy wcale nie najwyższych kosztach... Ale trzeba jeszcze wiedzieć jak podróżować, dokąd i co się z takiej podróży przywiezie (w sobie, co się zachowa, jak dany wyjazd na nas wpłynie).
Pan Pałkiewicz to człowiek, który odkrywa, poszukuje, ale z wielkim szacunkiem a nie po to tylko, aby napstrykać sweet-foci na fejsa. Ja nie znam się na podróżowaniu, wszędzie poza własną skorupą, czuję się zagubiona, ale dzięki takim podróżnikom z pasją jak pan Jacek, uczę się dostrzegać wokół więcej, głębiej i oto chyba chodzi.
Pozdrawiam ciepło :))
Powiało chłodem! Chętnie przeczytam tę książkę, bardzo lubię takie historie. Zwłaszcza w wygodnym fotelu, owinięta kocem, z kubkiem gorącej herbaty... Nie czytałam jeszcze książek Pałkiewicza, czas to zmienić:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie nadrób tę zaległość. nadrób tą Mam nadzieję, że książka przypadłaby Ci do gustu :)
UsuńJa przyjemności z książkami tego pana jeszcze nie miałam, ale chyba to nadrobię. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że uda ci się znaleźć trochę czasu na przeczytanie którejś z książek tego autora:)
Usuńmnie jakoś nie do końca przekonuje sama tematyka, ale dla osób lubiących tego typu historie to musi być świetna lektura! Pozdrawiam ciepło i świątecznie! Odrobiny czasu dla siebie i rodzinki, ciepła i humoru, odpoczynku i radości w te święta!
UsuńJa również pozdrawiam i życzę zdrowych, radosnych, pogodnych Świąt Wielkanocnych :)
Usuń