Ads 468x60px

niedziela, 17 listopada 2013

Czasem marzenia czasem się spełniają...


Uczucie spełnienia jednego z największych marzeń jest czymś niesamowitym i wyjątkowym. A wszystko zaczęło pewnego ranka od krótkiego pytania „Przyjedziesz na mecz w sobotę?” Już od jakiegoś czasu chciałam zawitać na Podpromie, by stać się częścią biało-czerwonego tłumu kibiców siatkarzy z Rzeszowa. Ostatecznie, nie mogłam się doczekać tej chwili, więc pomyślałam: „Sobota – czemu nie?”. Przeciwnikiem Asseco Resovii była AZS Politechnika Warszawska. Na pozór miał to być mecz grany pod dyktando Mistrzów Polski. Naprzeciwko siebie stanęło doświadczenie i nieobliczalna młodość. Sportowe emocje nie były jednak największą niespodzianką, jaka spotkała mnie tego wieczoru.

Ja z Katarzyną i Wojciechem Grzyb

Na hali znalazłam się nieco ponad godzinę przed meczem. Budynek jest całkowicie przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych (szerokie przejścia, windy, dobre oznaczenia). Niebywałym doświadczeniem była obserwacja rozgrzewki.  Około pół godziny przed meczem stało się to, na co czekałam z wielką niecierpliwością. Katarzyna i Wojciech Grzybowie przywitali się ze mną, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Miałam już możliwość kontaktu z autorką „Emocjanów wybranych” wirtualnie, ale spotkanie z nią i jednym z najlepszych środkowych w naszym kraju, było dla mnie niezwykłe. To niesamowicie skromni i ciepli ludzie, którzy są utalentowani i mają niezwykle otwarte serca.  Sam uścisk dłoni wielokrotnego reprezentanta naszego kraju, było warte przyjścia na Podpromie.  Miałam wielką przyjemność poznać niemal całą rodzinę gracza.   Niestety, Pan Wojtek, nie znalazł się w meczowej dwunastce, ale z wielką uwagą oglądał spotkanie w towarzystwie swoich najbliższych.


Sam mecz zaczął się dość niespodziewanie, czyli od prowadzenia gości. W pierwszym secie dość długo zawodnicy nie mogli wstrzelić się w boisko przeciwników. Walka była zacięta i ostatecznie AZS wygrał tego seta, co dość mnie zaskoczyło, bo po cichu liczyłam na trzysetowy jednostronny wynik.  Druga odsłona pojedynku pokazała różnicę umiejętności obu zespołów. Drużyna z Rzeszowa ani przez chwilę nie straciła kontroli nad wynikiem. Pierwsze minuty trzeciego seta sprawiły, że zaczęłam się zastanawiać nad celowością dziesięciominutowej przerwy. W pewnej chwili wydawało się, że z zawodników Resovii uszło powietrze, ale wzmocnienie zagrywki, pojawiające się wybloku zrobiło swoje. Czwarty set był już tylko formalnością, choć nie był pozbawiony emocji.


Po meczu znów mogłam liczyć na wsparcie rodzinki Grzybów tym razem w zbieraniu podpisów. Tutaj szczególnie podziękowania dla Michała, który udał się na połów autografów dla niezorganizowanej fanki nie tylko jego taty. Generalnie nie udało mi się do końca opanować stresu i onieśmielenia, ale czyż mogło być inaczej, gdy przed tobą stoi Wicemistrz Świata?

Czyż nie widać, pod jakim jestem wrażeniem?
 Droga Kasiu i Wojtku dzięki Wam mam pewność, że jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie. Wyciągają ręce i spełniają marzenia. Dziękuję Wam z całego serca. 

Powiązane wpisy
 

Katarzyna Grzyb

14 komentarzy:

  1. Nie no zobaczyć Chłopaków na żywo - bezcenne!!! Gratuluję, Aniu. Ileż to ja razy się wybierałam na mecz Resovii i nie dotarłam. :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nie zawsze ma się okazję zobaczyć mecz na żywo. To niesamowite emocje. Teraz prócz chęci potrzebny potrzebny jest również refleks, bo bilety rozchodzą się w kilka minut. Mam nadzieje że uda ci się kiedyś zawitać na halę.

      Usuń
  2. Świetny tekst Aniu! Dziękujemy za piękne słowa od Ciebie! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za wszystko. To było niezapomniane przeżycie. Oczywiście dziękuję za ciepłe słowa w najnowszym artykule.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak! To był jednak efekt finalny niezwykłego tygodnia, o którego literackim aspekcie napiszę w kolejnej notce.

      Usuń
  4. Będziesz miała co wspominać do końca życia. Super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Tych chwil nie zapomnę z pewnością nigdy :)

      Usuń
  5. Tak tak tak ! ! ! A jednak pojechałąś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Oczywiście Twój szwagier może myśleć inaczej i dostanie mi się od niego, za to, że go nie zabrałam;)

      Usuń
  6. Super Aniu:) Sama wiem, ile radości dał mi mój pierwszy mecz siatkówki obejrzany na żywo. Teraz za każdym razem są to ogromne emocje, bez których już nie umiem żyć, ale ten pierwszy zawsze pozostanie dla mnie szczególny. Czułam dokładnie to samo, że spełniają mi się marzenia. Cieszę się niezmiernie, że i Twoje, te sportowe, w końcu się spełniły i życzę, aby takich przeżyć było jeszcze więcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te życzenia :) Całkowicie rozumiem, że te emocje są totalnie uzależniające, Nie da się tego z niczym porównać :)

      Usuń
  7. Gratuluję Ci spełnienia marzeń, Aniu!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.