Pierwsze dni listopada dla wielu z nas to czas melancholii i wspominania
tych, którzy już odeszli. Często wtedy przypominamy sobie o pierwszych dniach
po śmierci kogoś bliskiego. Każdy na swój sposób przeżywa żałobę. Właśnie o tym
trudnym momencie opowiada Sandro
Veronesi w swojej książce.
Pietr Paladini to jeden z włoskich producentów telewizyjnych. Mężczyzna
od kilkunastu lat jest w szczęśliwym związku z Larą i ma z nią ukochaną
córeczkę Claudię. W chwili, gdy go poznajemy, pozostaje kilka dni do jego ślubu.
Ku wielkiej radości bliskich wybranki, w końcu ma nastąpić sformalizowanie
znanej wszystkim miłości. Nadchodzi jednak dzień, w którym wszystko się
zmienia.
Przyszły pan młody korzysta z ostatnich chwil kawalerskiego życia na
przepięknej, włoskiej plaży. Wtem zauważa wielkie zamieszanie, spowodowane
topieniem się dwóch osób. Wspólnie z bratem bohater ratuje życie dwóm kobietom,
co niestety nie zostaje zauważone. Biznesmen pełny rozgoryczenia wraca do domu,
mając nadzieję, że chociaż rodzina doceni jego chwalebny czyn. Niestety, tu
spotyka go kolejny cios. Ma miejscu okazuje się, że jego narzeczona zmarła. W
dniu, kiedy wszyscy mieli bawić się na weselu, odbywa się niespodziewany
pogrzeb.
Pietr musi zmienić swoje życie i zaopiekować się córką. Podświadomie
czuje, że teraz musi dbać o swoją Gwiazdeczkę, jak nigdy wcześniej, by nie
załamało jej odejście matki. W tym celu pierwszego dnia szkoły składa jej
niecodzienną obietnicę. „Będę tu na Ciebie czekał” – zwykłe zdanie, które
tysiące rodziców mówi swoim pociechom, co rano, żeby zapewnić je, że po nie
przyjadą, staje się dla mężczyzny niemal przykazaniem. Postanawia zamienić
zwykłe słowa w czyn. Odtąd przesiaduje długie godziny przed szkołą córki,
licząc chociażby na małe pozdrowienie w czasie przerwy. Przyjęte zachowanie początkowo budzi
współczucie, potem zdziwienie, a w końcu obojętność i nieartykułowane przeświadczenie,
że taka postawa nie jest normalna. Sam obiekt zainteresowania, którego oczami
obserwujemy fabułę, uparcie twierdzi, że nie cierpi po nieoczekiwanej stracie,
choć uważa się za „wdowca”. Czy tak jest naprawdę?
Faktem jest, że swoisty stan stagnacji bohatera wpływa na jego otoczenie w
dużo większym stopniu, niż można pierwotnie przypuszczać. Z czasem Pietr staje
się swoistym spowiednikiem dla rodziny, współpracowników i całkiem obcych ludzi,
co zmusza go do przeanalizowania swoich własnych doświadczeń i emocji.
W pozycji jest stosunkowo dużo odniesień do utworów literackich i
filmowych. Trochę szkoda, iż są to w większości pozycje amerykańskie, bo
przecież w kulturze Italii jest wielu autorów wartych przypomnienia.
Autor postanowił w dość kontrowersyjny sposób przedstawić jeden z
problemów współczesnego świata biznesu. Porównanie mającej nastąpić fuzji dwóch
korporacji, (w której Paladini odegra pośrednio rolę nie tylko, jako pracownik)
do dwóch religii może być dla wielu obrazoburcze. W trakcie czytania miałam wątpliwości czy
zestawienie judaizmu z chrześcijaństwem i wplecenie w ten wątek osobistych
przekonań ma jakikolwiek sens. Na pewno zastosowany zabieg wzbogacił jednak
dość spokojną akcję powieści psychologicznej. W książce występują jednak
również zauważalne sceny erotyczne. Veronesi nie boi się budować swoistego mrocznego
klimatu, głównego miejsca akcji, nieco podobnego do tych znanych z powieści Kinga.
Pierwsze spotkanie z serią „Europa odnaleziona” było dla mnie niezwykle udane.
Myślę, że to dobra pozycja, która
udowadnia, że współczesna, europejska powieść psychologiczna ma się naprawdę świetnie i nie należy o niej zapominać.
***
Przyznam szczerze, że książka mnie naprawdę zainteresowała. Jak gdzieś na nią trafię, to na pewno nie przejdę obok niej obojętnie. Lubię takie psychologiczne obyczajówki. :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dość spory wpływ na moją opinię, miało nie tylko to, że lubię książki psychologiczne, a trafiam na nie niezwykle rzadko. Czytałam tę pozycję w pierwszych dniach listopada i to wprowadziło swoisty klimat. Książkę szczerze polecam :)
UsuńOkładka tej książki wygląda jak screen z gry komputerowej. Za to fabuła wydaje się być interesująca. ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że okładka ze screenem z gry mi się nie skojarzyła, choć teraz gdy na nią patrzę, to myślę, że może masz trochę racji...
OdpowiedzUsuńJa nie do końca potrafiłam odnaleźć się w tej książce. Może po prostu nie dojrzałam do niej emocjonalnie. Ciężko mi stwierdzić to jednoznacznie, niemniej wiem na pewno, że powolna akcja odbierała mi w dużej mierze całą przyjemność czytania.
OdpowiedzUsuńTa książka jest specyficzna, dlatego pewnie nie każdemu się podoba. Nie sądzę, żeby to była kwestia dojrzałości, jak tę pozycję się odbiera. Każdy ma po prostu swój gust. Uważam, że Twoja recenzja jest bardzo profesjonalna i pozwoliła mi dostrzec pewne kwestie, na które początkowo nie zwróciłam uwagi.
UsuńNa podstawie Twojej recenzji mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie jesteś jedyny. Zresztą ta książka wzbudza dość specyficzne emocje :)
UsuńCzytałam recenzję tej książki na blogu Cyrysi :) Jest u niej też konkurs i chyba wezmę w nim udział.
OdpowiedzUsuńRównież czytałam recenzję Cyrysi i uważam, że jest niezwykle profesjonalna. Sama zachęcam do udziału w jej konkursie :)
UsuńU mnie również pojawiła się recenzja "Spokojnego chaosu" i muszę przyznać, że książka mnie zachwyciła, chociaż masz rację - wywołuje specyficzne emocje :).
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jest książka, po którą sięgnie szczególny odbiorca. Sam schemat, o którym wspominasz w swoim tekście, wymusza chyba pewien rodzaj specyficznego skupienia. Dziękuję za komentarz :).
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce i muszę przyznać, że skutecznie mnie zaintrygowałaś. Tematyka też bardzo mi odpowiada więc mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało mi się Ciebie zaciekawić. Mam nadzieję, że po nią sięgniesz, bo jestem bardzo ciekawa Twojej opinii.
Usuń