Autor: Łukasz Piotr Kotwicki
Tytuł: ,,Siła spokoju"
Wydawnictwo: Taidal Books
ISBN: 978-83-94457-90-7
Data wydania: maj 2016
Liczba stron: 270
|
Łukasz Piotr Kotwicki stał się ostatnio dla mnie autorem-zagadką. Po lekturze „Po drugiej stronie”, niemal bez namysłu wybrałam „Siłę spokoju”. Z każdą kolejną kartką moje oczy stawały się coraz większe ze zdziwienia, bo po całkiem udanym kryminale sensacyjnym, nie spodziewałam się, że twórca uraczy mnie powieścią obyczajową, która w moim odczuciu nożna zaliczyć do gatunku literatury młodzieżowej.
Eryk wraz z żoną i synem mieszka w Świebodzinie. Maja jest księgową i to na jej barkach w znacznej mierze spoczywa ciężar utrzymania domu. Kobieta nie narzeka, bo dokonała wyboru, wiążąc się z dobrze zapowiadającym się pisarzem. Ta decyzja nie spotkała się z akceptacją ojca Mai, który twierdzi, że córka popełniła błąd, wiążąc się z kimś o niższym statusie społecznym. W dodatku Henryk uważa wybranka swojej ukochanej jedynaczki, za człowieka bez żadnych ambicji. Nawet umowa podpisana ze znanym wydawnictwem nie przekonuje biznesmena do zmiany zdania. Przez lata panowie wypracowali wspólne stanowisko – nie wchodzą sobie w drogę. To nie oznacza, że Maja wraz ze swoją matką nie próbują pogodzić teścia z zięciem. Sposobnością do zakopania topora wojennego mają być święta Bożego Narodzenia. Niespodziewanie jednak dojdzie do wypadku, który położy się cieniem na życiu całej rodziny.
Utrata bliskiej osoby zwykle związana jest z bólem i mniejszym lub większym szokiem. Każdy radzi sobie z uczuciem pustki w inny sposób. Eryk po śmierci żony coraz częściej sięga po alkohol, powracając m.in. do czasów studenckich, gdy spotkał kobietę swojego życia. W tym momencie należy wspomnieć, iż autor opisując przeszłość, wprowadził niesamowity klimat lat osiemdziesiątych. Pomimo, że przez moment widać pewne nieścisłości, to jednak mroczna aura może uwieść młodego czytelnika.
Gdy jedni rozpaczają, inni próbują spełniać marzenia pomimo wszystko Bartek od dawna, chciałby posiadać własną firmę w branży informatycznej. Co jakiś czas wpada na kolejny „świetny" pomysł, który nie doczekuje się realizacji. Tym razem ma być inaczej. Po odnalezieniu dość taniego lokalu nadającego się na sklep komputerowy, trzeba tylko wymyślić, skąd wziąć pieniądze na rozkręcenie interesu. Żaden bank nie przyzna wielotysięcznej pożyczki bezrobotnemu. Bartek stawia wszystko na jedną kartę. Zaciąga pożyczkę pod zastaw domu u podejrzanego właściciela warsztatu samochodowego. Czy ta decyzja wyjdzie mężczyźnie na dobre?
Mateusz po śmierci mamy nie może znaleźć sobie miejsca. Chłopak jest nastolatkiem, który właśnie wkracza w okres buntu. Jak każdy młody człowiek w tym wieku, pragnie akceptacji rówieśników. Ma niewielką grupkę oddanych kumpli, z którymi zorganizował nielegalną siłownię w piwnicy. Niestety wkrótce okazuje się, iż konkurencyjna banda małolatów ma za nic prawo własności. Rozpoczyna się walka o zachowanie dotychczasowego stanu rzeczy. To jednak dopiero początek kolejnych trudności, mogących skończyć się tragicznie. Czy Eryk w porę zauważy, że jego syn powoli się stacza? A może to Mateusz zda sobie sprawę, że powinien zawrócić ze złej ścieżki?
Łukasz Piotr Kotwicki stworzył fabułę z niezwykle ciekawym wątkiem młodzieżowym. To losy najmłodszego bohatera powieści najbardziej przyciągają uwagę czytelnika. W głównej mierze spowodowane jest to faktem bardzo aktualnego tematu poruszanego przez autora. Nadużywanie niedozwolonych środków psychoaktywnych jest dzisiaj coraz większym problemem. Na przykładzie Mateusza zauważamy, iż ta kwestia nie dotyczy jedynie środowisk patologicznych.
W literaturze obyczajowej jesteśmy przyzwyczajeni do opisywania skomplikowanych relacji między kobietami. Łukasz Piotr Kotwicki wbrew temu schematowi w centrum wydarzeń stawia mężczyzn. Budowa i utrzymanie nici porozumienia między ojcem a synem, teściem i zięciem czy przyjaciółmi jest główną osią fabuły. To dość ciekawe jeśli chodzi o ten typ literatury.
„Siła spokoju” wzbudziła we mnie jednak spory niedosyt. Początkowo akcja wydaje się mieć wiele interesujących wątków. W dalszym toku fabuły, autor rozwija jedynie kilka z nich, by inne bezpowrotnie porzucić. Widać to chociażby jeśli chodzi o postać Henryka, który jest chyba najbardziej tajemniczą postacią. Rodzi się pytanie, czemu twórca nie pokusił się o rozbudowanie jego historii. Książka spokojnie mogłaby być dwa razy dłuższa, nie tracąc nic ze swej dynamiki. Łukasz Piotr Kotwicki wszak pisze zwięźle wciągająco i prosto, co daje wręcz pewność, że czytelnicy ani przez moment nie poczuliby się znudzeni odkrywając blaski i cienie życia mieszkańców Świebodzina.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Taidal Books
Zawsze z zaciekawieniem podchodzę do pozycji odbiegaących gatunkowo od poprzednich książek autora. Można się niekiedy rozczarowć ale w tym przypadku raczej mi to nie grozi. Z zaciekawieniem sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńAutor sam twierdzi, że nie chce być kojarzony tylko z jednym gatunkiem. Podejrzewam, że w Twoim przypadku ten tytuł zdecydowanie lepiej się sprawdzi niż poprzednia powieść Łukasza Piotra Kotwickiego.
UsuńKochana jak wiesz zachęciłaś mnie ;) Wiem też na co Ty liczysz w moim "wirtualnym światku". Kto wie, kto wie... ;)
OdpowiedzUsuńMarcin Ty nie obiecuj tylko to zrób!
Usuń