Czesława Kwoka - jedno z dzieci Zamojszczyzny |
Pierwsze próby wysiedlenia polskiej ludności przeprowadzono od 6 do 25 listopada 1941 r. na polecenie Odilo Globocnika, pełniącego funkcję Dowódcy SS i Policji w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa. Wysiedlono wówczas ludność polską z siedmiu wsi, położonych w powiecie zamojskim: Huszczki Dużej, Huszczki Małej, Podhuszczki. Wysokiego, Białobrzegów, Bortatycz i Dulnika. Po powodzeniu tej akcji, naziści podjęli zabiegi pozwalające na efektywniejsze działania w przyszłości. Dokonano przymusowego spisu ludności oraz wstrzymano wydawanie kenkart, pełniących rolę dowodów tożsamości. Do końca grudnia 1942 r. mimo siarczystych mrozów oraz trudności organizacyjnych, akcją wysiedleńczą objęto 60 wsi i 33 832 mieszkańców. Wywózkom towarzyszyły także akcje pacyfikacyjne podjęte w stosunku do niektórych wsi, np. Kitowa, gdzie 11 grudnia 1942 r. Niemcy zamordowali 165 mieszkańców. Los wygnańców z Zamojszczyzny był o wiele tragiczniejszy od wysiedleńców z ziem anektowanych przez Rzeszę. Sztab Globocnika postanowił połączyć akcję wysiedleńczo-kolonizacyjną na Zamojszczyźnie z masową eksterminacją.
Polscy rolnicy wysiedlani z gospodarstw przez SS. Zamojszczyzna, grudzień 1942 |
W nocy z 27 na 28 listopada 1942r, wkroczono do Skierbieszowa i okolicznych terenów. Mieszkańców obudziły uderzenia w okna i ogólny harmider. Do domów wdzierali się naziści, dający tylko 10 minut na spakowanie swoich rzeczy. Wysiedlonym Polakom pozwolono jedynie na zabranie ze sobą bagażu osobistego o wadze do 30 kg oraz 20 złotych. Następnie zebrano wszystkich na boisku szkolnym i okrążono kordonami wokół miejsca zgromadzenia oraz na obrzeżach miejscowości. Już w miejscu zbiórki rozgrywały się brutalne sceny odbierania dzieci matkom i strzelania do osób podejmujących próby ucieczki. Wypędzonych kierowano do obozu przejściowego w Zamościu, gdzie mieli przejść selekcję decydującą o ich dalszym losie. W ramach dalszych działań w kolejnych miesiącach obozy przejściowe utworzono również w Zwierzyńcu oraz Budzyniu.
Rabunek dzieci polskich podczas niemieckiej operacji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie (1943-1944). |
Obóz utworzono w listopadzie 1942 r. na bazie ówczesnego obozu jeńców radzieckich. Wydzielony teren składał się z kilkunastu różnej wielkości drewnianych baraków, oddzielonych od siebie drutami kolczastymi, uniemożliwiającymi osadzonym więźniom kontaktowanie się z innymi. Już w bramie zabierano zmęczonym ludziom część posiadanego przez nich dobytku, po czym kierowano ich do baraku nr 5, gdzie przez wiele godzin czekali na rejestrację. Tam też często definitywnie rozdzielały się losy rodziców i dzieci przez dokonanie wstępnej selekcji. W baraku numer 3 specjalna komisja antropologiczna dokonywała dalszego podziału na grupy.
Przybyli byli przydzielani do jednej z pięciu klas. Do pierwszej z nich należały osoby o nordyckich cechach rasowych. Był to czynnik decydujący o ich przeznaczeniu do dalszych badań i zniemczenia w obozie specjalnym w Łodzi. Do drugiej klasy należeli ci, którzy mieli pracować przymusowo na terenie III Rzeszy. Dorośli powyżej 60 lat (klasa III), mieli wykonywać pracę u nowych kolonizatorów. W IV grupie znalazły przede wszystkim Dzieci Zamojszczyzny, czyli dzieci przeznaczone do germanizacji Klasa V była kierowana do bezpośredniej eksterminacji w obozach zagłady w Auschwitz-Birkenau i na Majdanku.
Dzieci polskie w niemieckim obozie pracy w Dzierżąznej, gdzie były więzione m.in. dzieci z Zamojszczyzny. |
W obozie przejściowym w Zamościu przebywało średnio około 1000 dzieci. Liczba ta zmieniała się, gdyż dzieci, co pewien czas wywożono z obozu, a na ich miejsce przywożono nowe. Ogółem przez obóz przeszło około 100 000 osób, z których 20% stanowiły dzieci. Te poniżej 14 lat, a także osoby schorowane oraz starców powyżej 60 roku życia umieszczano w najgorszych, tzw. końskich barakach, gdzie były tylko jednopiętrowe prycze, co w praktyce dla wielu wiązało się ze spaniem w błocie sięgającym kostek. Poza tym osadzonych dręczył głód i chłód oraz choroby, które prowadziły do śmierci wielu osób. Uwięzieni skarżyli się na wszechobecne robactwo, wszy i świerzb.
Pobyt w obozie trwał od kilku do kilkunastu tygodni. Kolejnym etapem gehenny wysiedlonych był transport do różnych miejsc, w zależności od przydzielonej grupy. Dzieci i starców (należących do klasy IV) wywożono w kierunku Warszawy, Wspomniany przejazd nie miał nic wspólnego z wygodną podróżą Małoletni tak naprawdę byli bez opieki, jedzenia i środków higienicznych, a nieprzystosowane bydlęce wagony nie gwarantowały dopływu świeżego powietrza. To skutkowało tym, że wiele maluchów umierało w trakcie transportu. Naziści kierowali najmłodszych do obozów selekcji wartościującej dla dzieci, gdzie dokonywano dalszej oceny przynależności rasowej. Stowarzyszenie Lebensborn e.V., było głównym wykonawcą zbrodniczego programu rabunku najmłodszych. Ta okrutna organizacja zajmowała się umieszczaniem dzieci w zakładach specjalnych lub w niemieckich rodzinach zastępczych. W ramach przygotowań do adopcji fałszowano metryki urodzeń, zaświadczenia oraz zmieniało dzieciom imiona i nazwiska na niemieckie. Nim np. mały Polak trafił do nowego domu musiał spełnić 62 warunki określone w specjalnej instrukcji. W razie negatywnych wyników testów, określających m.in. kolor oczu i kształt czaszki, badany mógł trafić do obozu koncentracyjnego.
Ceremonia „chrztu” dziecka adoptowanego przez niemiecką rodzinę z ośrodka Lebensborn |
Na szczęście nie wszystkie Dzieci Zamojszczyzny doznały tak okrutnego losu. Na ich ratunek zdecydowały się organizacje podziemne oraz zwykli mieszkańcy poruszeni losem zesłańców. Duże zasługi na rzecz ratowania dzieci z transportów miał ruch oporu oraz kolejarze Polscy. Partyzanci przeprowadzali akcje dywersyjne, polegające na wysadzaniu torów, a kolejarze wykupywali, bądź wykradali transportowanych rodaków i pomimo trudnych warunków, przygarniali ich pod swoje dachy. Niestety, w porównaniu dużo większymi możliwościami nazistów działania te miały charakter doraźny. Ocenia się, że Niemcy przymusowo wywieźli 200 000 polskich dzieci. Po wojnie udało się odnaleźć zaledwie 30 000 z nich.
Bibliografia:
• Beata Kozaczyńska - „Losy dzieci z Zamojszczyzny wysiedlonych do powiatu siedleckiego w latach 1943-1945”, Stowarzyszenie "tutajteraz" w Siedlcach, 2006
• „Okupacja i ruch oporu w Dzienniku Hansa Franka 1939-1945” KIW, Warszawa 1972, Tom I, s. 404.
• Monika Wach, „Historia Dzieci Zamojszczyzny". Stowarzyszenie Domu Dziecka - Pomnika im. Dzieci Zamojszczyzny w Siedlcach, 2015.
• Czesław Madajczyk "Generalna Gubernia w planach hitlerowskich. Studia", Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa, 1961, s. 49
• Roman Z. Hrabar: Hitlerowski rabunek dzieci polskich. Uprowadzanie i germanizowanie dzieci polskich w latach 1939-1945. Katowice: Śląski Instytut Naukowy w Katowicach, Wydawnictwo Śląsk, 1960, s. 22, 28, 29, 43, 93.
Poruszające, to właściwe słowo.
OdpowiedzUsuńTak, mnie też ten temat bardzo poruszył.
Usuń