Ads 468x60px

wtorek, 2 czerwca 2015

Marta Fox - Autoportret z Lisiczką

Autor:  Marta Fox
Tytuł: ,,Autoportret z Lisiczką
"
Wydawnictwo: Mała kurka
ISBN: 978-83-62745-10-4
Data wydania: 24 kwietnia 2013
Liczba stron: 431
Oficjalna strona autorki: http://www.martafox.pl/
Blog autorki: http://www.marta-fox.blog.onet.pl/
Podobno dobry pisarz nawet z banalnego motywu potrafi wykrzesać to, co najlepsze oraz stworzyć literacką perełkę na miarę swojego talentu. W przypadku autobiografii do tej pory myślałam, że jeśli chodzi o formę wyrazu, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Tymczasem w przypadku „Autoportretu z Lisiczką” trudno powiedzieć, że mamy do czynienia z błahymi wspomnieniami pisarki o bogatym dorobku. Ten tytuł trafił do mnie tuż przed spotkaniem autorskim z Martą Fox, co było prawdziwym zrządzeniem losu, gdyż już po przeczytaniu kilku stron wiedziałam, iż będzie mi dane obcować z unikatowym tekstem. Nie jest to, bowiem standardowy obraz sukcesów i porażek na drodze do uznania. Tu na pierwszy plan wysuwa się nie tyle aspekt życia prywatnego autorki, ile proces tworzenia i czynniki, które bezpośrednio lub pośrednio na niego wpływają.
Bycie w alegorycznym stanie „pomiędzy” bywa próbą znalezienia odpowiedzi i inspiracji na dwóch odmiennych biegunach, ale również szukaniem odpowiednich proporcji. Co jednak zrobić, gdy nie można jednoznacznie rozdzielić różnych sfer życia? Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak ważne jest miejsce, gdzie twórcy wymyślają swe fabuły. Gdy główną część profesji wykonuje się w domu, trzeba wypracować własny system pomagający w motywacji i skupieniu. W przypadku narratorki widać, jak ważna jest konsekwencja w działaniu. Sam fakt, że dzięki określonej liczbie stron dziennie, w czasie dwudziestu lat powstało ponad czterdzieści publikacji, robi ogromne wrażenie. W dorobku Marty Fox znajdują się zarówno powieści przeznaczone dla czytelników w różnym przedziale wiekowym, jak również literatura faktu i wiersze. „Autoportret z Lisiczką” stanowi idealne połączenie wszystkich nurtów stosowanych przez autorkę. Tu poetyckie wersy są kolejnym sposobem dopełnienia wspomnień i pokazania swoich odczuć. Oczywiście, szybko rodzi się pytanie, skąd tak duża i różnorodna ilość form wyrazu.
Zofia Chądyńska w latach trzydziestych XX w.
(zdjęcie  z archiwum rodzinnego Leszka A. Bledzkiego)
Wszystko zaczęło od poznania przez pisarkę książki, która przewróciła jej pogląd na literaturę do góry nogami. Nauczycielka języka polskiego, pracująca wówczas w jednym z katowickich liceów przeczytała „Grę w klasy” Julio Cortázara, co było tylko pierwszym z zapalników, mających sprawić, że dotąd niepozorna kobieta, na dobre wsiąknie w świat kultury. Ważny również okazał się kontakt autorki z tłumaczką i popularyzatorką literatury iberoamerykańskiej Zofią Chądzyńską. Choć los nigdy nie zetknął obu pań w realnym siecie, to przez pewien czas trwała bardzo ciekawa wymiana listów, których fragmenty odnajdujemy w książce. Świadczy to o tym, jak ważne jest dzielenie się poglądami i inspiracjami między twórcami.
Tym, co zdecydowanie wyróżnia panią Martę Fox na tle innych autorów, to wyjątkowa miłość do czytania. Pierwszy raz spotkałam się z tak dużą ilością odwołań do publikacji napisanych przez czasem zapomniane osoby. Załączona szczegółowa bibliografia stanowi ponad sto trzydzieści pozycji, o których narratorka wspomina w trakcie swych rozmyślań. Warto poznawać kolejne rozdziały nieśpiesznie, by odkrywać kolejne literackie smaczki.
Pisarka nie boi się otwarcie wyrażać swoich opinii. Na kartach „Autoportretu z Lisiczką” popularny w naszym kraju Éric-Emmanuel Schmitt został nazwany wprost hochsztaplerem, co odbiło się pewnym echem zarówno wśród czytelników, jak również krytyków, którzy sami zaczęli zgłębiać temat podobieństwa „Pana Ibrahima i kwiatów Koranu” z powstałym wcześniej „Życiem przed sobą” Émile Ajara. Identyczne imiona i zbliżone ukazanie jednego z bohaterów każe sobie zadać pytanie, gdzie znajduje się granica między inspiracją, a plagiatem, co zwykle nie jest proste do rozstrzygnięcia.
Książka polskiej pisarki nie porusza wyłącznie tematów związanych ze światem kultury, ale również ważnymi aspektami społecznymi. Przemoc wobec dzieci, uświadamianie młodzieży czy wciąż rosnące znaczenie świata arabskiego to tylko część zagadnień, jakie stają przed czytelnikiem w trakcie lektury tej pozycji. Szczerość autorki sprawia, że konserwatywni odbiorcy mogą nie podzielać przedstawionego punktu widzenia, co wcale nie oznacza, że nie powinni oni sięgnąć po ten tytuł.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem było pokazanie spotkań autorskich z dwóch przeciwstawnych perspektyw. Marta Fox w przeszłości organizowała wieczorki poetyckie i wywiady w bibliotekach. Dzięki temu mogła zetknąć się z takimi artystkami jak Nina Andrycz czy Agnieszka Fitkau-Perypeczko. Teraz sytuacja jest odwrotna i to pisarka gości w różnych częściach kraju, opowiadając o tym, co robi. Wspomnienia, jakie pozostają w jej pamięci są bardzo różnorodne, od kłopotów z dojazdem, aż po kontakt z wyjątkowymi ludźmi, promującymi czytelnictwo z dala od zgiełku wielkich miast. Te relacje pokazują, że życie osoby tworzącej bywa trudne, lecz wiąże się również z odkrywaniem nowych inspiracji.

Ja wraz z panią Martą Fox na spotkaniu autorskim 19 maja 2015 r.
„Autoportret z Lisiczką” to publikacja wymykająca się wszelkim konwencjom, stąd pewnie nie spodoba się każdemu. Nie ma tu chronologicznego opisu zdarzeń, choć rozdziały są w większości podzielone według pewnych myśli przewodnich, oddzielonych krótkimi anegdotami autorki o jej wnukach. Ten zabieg pokazuje jak ważna jest dla narratorki rodzina, a jednocześnie pozwala w ciekawy sposób przejść do kolejnego zagadnienia, które często wymaga od czytelnika wzmożonej uwagi. To swoista podróż przez labirynt natchnienia osoby kreatywnej, wiedzącej o tym, iż warto iść własną drogą.


***
Tekst powstał w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki realizowanego przez Gminną Bibliotekę Publiczną we Frysztaku.


Opinia bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi oraz wyzwaniu bibliotecznym

Powiązane teksty
Majowe spotkanie autorskie z Martą Fox

10 komentarzy:

  1. Brzmi bardzo zachęcająco. Musze poszukać tej ksiażki. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisałaś o tej książce, jednak nie jestem przekonana czy chciałabym ją przeczytać :)) Osobiście uwielbiam prozę E.E. Schmitta, dla mnie to mistrz słowa ;) Niemniej jednak, być może poszukam tej publikacji i jednak po nią sięgnę... czas pokarze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najlepsze, że każdy ma swój gust. Nie jesteśmy w szkole i ja tylko dzielę się swoimi odczuciami. Jeśli czujesz, że to pozycja nie dla Ciebie to po nią nie sięgaj, Masz przecież tyle ciekawych tytułów i chętnie o nich na Twojej stronie przeczytam :)

      Usuń
    2. Też tak uważam, każdy ma swój gust i to jest super :)) Pięknie dzielisz się Swoimi odczuciami, bardzo mi się podoba jak napisałaś o tej książce :) A to prawda, w chwili obecnej zdecydowanie mam spory wybór, dlatego w pierwszej kolejności skoncentruję się na swoich półkach, ale nie mówię, nie... czasem warto sięgnąć po coś zupełnie innego :) Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za Twoje odwiedziny na moim blogu :)

      Usuń
    3. Ja również dziękuję Ci za cenne komentarze. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. A ja nadal z tą autorką nie miałam przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że chyba tym razem nie będę Cię zbytnio zachęcać :)

      Usuń
  4. Pięknie napisałaś o tej książce. Aż chce się po nią sięgnąć w przypływie wolnego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć dużo wolnego czasu i udanej lektury.

      Usuń

Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.