Autor: Janusz Korczak Tytuł artykułu: ,,Nędza Warszawy" Rok publikacji: 1901 Umiejscowienie w antologii 100/XX: Tom I (s. 23 - 39) |
Mając w dłoniach (czy raczej na stoliku, bo publikacja jest
dosyć ciężka, ze względu na swoje gabaryty) pierwszy tom antologii reportażu
pod redakcją Mariusza Szczygła, pomyślałam sobie, że muszę przygotować się na
to, że początkowo będę obserwatorem życia, które już dawno minęło, a wszystkie
problemy w nim zawarte będą dla mnie czystą abstrakcją. Wszak publicysta, będąc
naocznym świadkiem wydarzeń, o których pisze i żyjący ponad sto lat temu, miał
prawo do innego spojrzenia niż nasze, a rzeczywistość podlega przecież
nieustannym zmianom. Tymczasem już pierwszy artykuł udowodnił mi w jak ogromnym
byłam błędzie, sądząc, że nie znajdę w publikacji uniwersalnych dylematów
ludzkiej egzystencji.
Janusza Korczaka kojarzy chyba każdy. Maluchy poznają go
dzięki unikatowym przygodom „Kajtusia Czarodzieja” czy „Króla Maciusia Pierwszego”. Z czasem obraz
lekarza, pedagoga i pisarza nabiera bardziej realnego i tragicznego wyrazu. Marsz
opiekuna wraz z niczego nieświadomymi dziećmi do obozu śmierci w Treblince wbił
się w pamięć narodu. Choć relacje z okrutnej wywózki wychowanków Domu Sierot z
6 sierpnia 1942 są różnie opisywane przez świadków tego wydarzenia, to zawsze
widoczna jest postawa człowieka, który choć miał możliwość bezpieczniejszego
życia po „aryjskiej” stronie, nie opuścił swoich małych przyjaciół i zginął
razem z nimi. Heroiczna postawa zakryła w pewnym stopniu dokonania Korczaka na
polu publicystycznym, a przecież takich tekstów jest całkiem sporo. Sam wybór
felietonów wydany, jako „Koszałki Opałki”, z 1905 roku zawierał ponad dwieście
felietonów. Ten, na który natrafiamy w antologii, pokazuje jak dużą mądrość i
empatię wykazywał człowiek, umiejący dostrzec szerszy kontekst w życiu ludzi o
odmiennym statusie społecznym.
Wszystko zaczęło się zapewne od ciekawości. Autor pragnął
poznać bliżej rzeczywistość osób najbiedniejszych. Wraz z takimi
osobistościami, jak Zofia Nałkowska czy Ludwik Liciński zapuszczał się na
warszawskie Powiśle, Wolę, Zacisze i Starówkę. O ile wspomniani towarzysze tych
specyficznych wycieczek po pewnym czasie zrezygnowali, lekarz wyczulony na
ludzką krzywdę postanowił zgłębić mentalność uważanego wówczas za marginalne
środowiska. Człowiekowi z wyższych sfer pewnie trudno było zdobyć sobie
zaufanie stołecznych opryszków i złodziejaszków. Pomocna okazała się wspólna
wizyta w karczmie, gdzie w otoczeniu napojów wysokoprocentowych pękły wszystkie
bariery mentalne. Dzięki temu Korczak odkrył unikatowy „honor”, którym
kierowali się mieszkańcy biedniejszych dzielnic. Współczesnemu czytelnikowi trudno
jest zrozumieć, na czym dokładnie polegał ten oryginalny system zasad, pomimo
że autor przytacza przykłady jego zastosowania u swoich rozmówców. Pewną
filozofię tych zachowań poza polskim literatem przywołuje również ponad cztery
dekady później Stanisław Grzesiuk w jednej ze swoich najbardziej znanych
piosenek:
„Alejami wycackany szedł se
jakiś gość.
Facjata niby owszem, może
być.
Nagle potknął się o kamień
rycząc "Och, psiakość!
Jak oni mogą w tej
Warszawie żyć!"
I ciut mnie zalała mnie zła
krew,
Więc go na perłowo w tenże
śpiew:
Nie bądź za cwany w unre odziany.
To może mieć dla ciebie
skutek opłakany.
Nie masz cwaniaka nad
warszawiaka,
Który by mógł go wziąć pod
bajer lub pod pic”[1].
Mapa Warszawy (1831) |
„Nędza Warszawy” uczy współczesnego czytelnika mądrego i
skutecznego pomagania. Znany pedagog pokazuje, że rzucenie co jakiś czas,
pewnej kwoty do puszki bezdomnego, nie jest wcale dobrym i skutecznym rozwiązaniem. W taki
sposób można nauczyć kogoś bez dachu nad głową bierności, która nie pomoże mu w
poprawie swojego losu. Nie oznacza to, że mamy być nieczuli na ludzką krzywdę.
Wręcz przeciwnie. Widząc osobę, która prosi o kilka złotych na chleb, zamiast
szukać zagubionych grosików w portfelu, po prostu podzielmy się z nią kanapką,
a jeśli chcemy realnie pomóc dowiedzmy się czegoś więcej o sytuacji osoby
proszącej. Mądre powiedzenie głosi, że lepiej dać wędkę niż rybę, więc czasem
zamiast pieniędzy lepsze będzie wsparcie emocjonalne i pokazanie drogi, dzięki
której ktoś odzyska nadzieję na lepsze jutro i sam zawalczy o poprawę swojego
bytu.
[1]
Fragment piosenki „Nie masz cwaniaka nad Warszawiaka” (tekst: Albert Harris;
wykonanie: Stanisław Grzesiuk)
Tekst jest częścią projektu ,,Mistrzowie polskiego reportażu", którego pomysłodawczynią jest autorka bloga Inna Perspektywa
Słyszałam oni bardzo ciekawa postać, szkoda że nie żyje odał je za innego człowieka który był ocjem, i niechciał zginąć w obozie koncetracyjnym.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykół
Tak ten autor miał bardzo ciekawe życie, Był bardzo wrażliwy na krzywdę innych,
UsuńNa moich studiach dużo mówiło się o Korczaku. Wspaniały człowiek, wybitny pedagog.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) P.S, Nowy awatar?
UsuńCiekawy tekst Aniu... Korczak od zawsze kojarzył mi się z dziećmi...pokazałaś mi kolejną odsłonę Pana Janusza...co zmusiło mnie do przemyśleń...
OdpowiedzUsuńMi też do niedawna się tak kojarzył, ale zagłębiając się w jego życiorys odkryłam go na nowo. Jego postawa naprawdę skłania do przemyśleń.
Usuń