Autor: Maria Nurowska
Tytuł: „Zabójca"
Wydawnictwo: Znak
ISBN: 978-83-24028-73-3
Data wydania: 13 stycznia 2014
|
Życie każdego czytelnika bywa czasem zaskakujące.
Przekonałam się o tym całkiem niedawno, gdy w ramach Dyskusyjnego Klubu otrzymałam
książkę, która miała być bohaterką kolejnego spotkania. Sugestywny tytuł i
kontrastująca z nią delikatna (a może nieco intymna) okładka już na starcie
wzbudziły we mnie pewną dezorientację. Nie byłam w tym uczuciu osamotniona, bo
od miłej osoby usłyszałam pytanie czy powinna czytać „Zabójcę”, jeżeli raczej
nie przepada za kryminałami i horrorami. Szczerze mówiąc, pewnie teraz po
przeczytaniu całej pozycji, wciąż nie mogłabym jednoznacznie odpowiedzieć na to
pytanie.
Joanna Padlewska to młoda dziennikarka jednej z bardziej
poczytnych ogólnopolskich gazet. Podczas podróży do Zakopanego, by
przeprowadzić kolejny wywiad, jej uwagę zwraca współpasażer siedzący przy
oknie. Wydawałoby się zwykły mężczyzna w średnim wieku, który jest niechętny do
jakiejkolwiek konwersacji, staje się dla dziewczyny kimś fascynującym.
Reporterka może pod wpływem instynktu, bądź poczucia niedostępności postanawia
śledzić nieznajomego. Informacje, które uzyska zmienią nie tylko jej karierę,
lecz także dotąd uporządkowane życie.
Emigracja za ocean nie od dziś, jest postrzegana, jako szansa na poprawę losu. Już w XIX wieku nasi rodacy opuszczali ojczyznę, by móc spełnić „American Dream”. Niektórzy rzeczywiście znajdują tam swoje miejsce, ale są i tacy, mający mniej szczęścia. Dla Adama Stany Zjednoczone stały się przedsionkiem piekła. Nasza narratorka z trudem przyjmuje rzeczywistość więzienia Saint Quentin, gdzie na obszarze blisko dwóch kilometrów kwadratowych, stłoczeni są najbardziej niebezpieczni przestępcy. W końcu tu odbywali swoje kary zabójca Johna F. Kennedy'ego czy członek Czarnych Panter George Jackson, który zresztą został tam zamordowany w 1971 roku. Można zadać sobie pytanie czy większość z nas nie oceni pochopnie zdarzeń po przeczytaniu choćby takiego fragmentu:
„Jedno tyko powiem: nie należy sądzić po pozorach. Jeśli ktoś trzyma w ręku zakrwawiony nóż, to nie znaczy, że kogoś zabił[1]”.
Byłam zdziwiona, gdy odnalazłam w prozie autorki wątek
kojarzony raczej z publikacjami z zakresu kryminału, choć jeśli mam być
szczera, wzbudził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony jest on
skonstruowany poprawnie, lecz widać, że pani Maria zdecydowanie lepiej czuje
się w ukazywaniu emocji swoich bohaterów i malowaniu warstwy obyczajowej niż
budowaniu napięcia. Dużo bliższe jest chyba stwierdzenie, iż to raczej tylko
skromny dodatek dopełniający, główny temat powieści, czyli zderzanie swoich
barier i przekonań z rzeczywistością. Sama Asia jest jeszcze na tyle młoda, by
mieć okazję dziwić i uczyć się na własnych błędach. Podróż do Zakopanego i
spotkanie Adama jest dla dziewczyny złamaniem kilku jej wewnętrznych zasad.
Zacznijmy od tego, że dzięki mężczyźnie dziennikarka całkowicie zmienia swój
pogląd o góralach, a to dopiero początek zmian, które w niej zachodzą. Inaczej
zaczyna postrzegać różnicę wieku, która dla wielu jest nie do przyjęcia.
Wielki i Długi Giewont z przełęczy pod Kopą Kondracką (fot, Krzysztof Dudzik) |
„Zabójca” to raczej przeciętna książka o sporym, acz
niewykorzystanym potencjale. Wydaje mi się, że gdyby autorka zdecydowała się na
poszerzenie jednej z dwóch wiodących osi fabuły, efekt byłby dużo bardziej
zadowalający. Zastanawiam się, co by było, gdyby kilkanaście ostatnich stron,
autorka po prostu poszerzyła o emocje postaci, które stworzyła. W mojej opinii,
zastosowany złoty środek między kryminałem, a prozą kobiecą po prostu się nie
sprawdził.
[1]
Maria Nurowska „Zabójca” str. 41, Znak, 2014
***
Tekst powstał w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki realizowanego przez Gminną Bibliotekę Publiczną we Frysztaku.
Lubię tą autorkę, aczkolwiek tej pozycji nie czytałam,
OdpowiedzUsuńSzkoda. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką i muszę przyznać, że byłabym Twoich wrażeń.
UsuńJa tylko raz miałam przyjemność czytać książkę tej autorki i padło na chyba mocno wyróżniający się tytuł na tle innych jej autorstwa, bo na "Postscriptum".
OdpowiedzUsuńDla mnie to akurat ,,Zabójca" był pierwszym spotkaniem z Nurowską. Po lekturze zatęskniłam za prawdziwym kryminałem.
UsuńMam tą książkę, ale jeszcze po nią nie sięgnęłam. Ciekawa jestem jakie będą moje wrażenia:)
OdpowiedzUsuńMoże będą dużo bardziej pozytywne od moich. Kto wie? Fajnie byłoby poznać Twoje wrażenia.
UsuńJuż od jakiegoś czasu przymierzam się do poznania twórczości tej autorki, ale w ostatecznością ciągle wybieram coś innego... :) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńZe mną było podobnie, jednak przynależność do Dyskusyjnego Klubu Książki zobowiązuje,
UsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za dołączenie do grona czytelników mojego bloga :)
Brawo. Pod względem krytycznym to świetna recenzja. Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Olu :)
Usuń