Wielu twórców od dawna zastanawia się, co jest
wyznacznikiem dobrego kryminału, który przejdzie do klasyki gatunku. Dróg jest
prawdopodobnie wiele, niemniej czasem te najbardziej oczywiste wydają się
najtrafniejsze. W przypadku Erlea
Stanleya Gardnera rozwiązanie było wręcz na wyciągnięcie ręki. Wszystko zaczęło
się dość niewinnie, gdyż prawnik w przerwach między nudnymi obowiązkami, zaczął
pisywać opowiadania kryminalne i rozsyłać je do różnych czasopism. Autor miał w
przyszłości tworzyć pod wieloma pseudonimami m.in. AA Fair, Kyle Corning, Charles M. Green,
Robert Parr, niemniej to seria, którą sygnował własnym nazwiskiem, przyniosła
mężczyźnie największą popularność, pozwalając mu w momencie śmierci, być
najlepiej zarabiającym pisarzem powieści detektywistycznych. Postanowiłam
sprawdzić, za co tysiące Amerykanów pokochało wykreowanego bohatera.
Perry Mason to adwokat specjalizujący się w
najtrudniejszych sprawach. To powoduje, iż często zgłaszają się do niego
wyjątkowo podejrzani klienci, którzy są gotowi na wiele, by nie znaleźć się za
kratkami lub na łamach plugawych magazynów plotkarskich. Adwokat podejmuje się
niemal każdego zadania, jeśli tylko zaproponowane honorarium jest wyjątkowo
wysokie. W zamian za to, nawet największy złoczyńca może być pewny, iż prawnik
zrobi wszystko, by nawet pozwany zasłużył
na karę, umknąć spod topora sprawiedliwości. Tym razem do kancelarii przychodzi
tajemnicza kobieta, podająca się za Evę Griffin. Piękność jest wyjątkowo
próżna, co wpędza ją w nie lada kłopoty. Na przyjęciu w jednym z hoteli,
dziewczyna bawiła się w towarzystwie znanego kongresmena. W pewnym momencie
padł strzał i zmienił wszystko. Nagle staje się jasne, że prasa wywietrzy
sensację, a przy okazji nie da się ukryć zdrady, której symptomy z pewnością
będą widoczne na zdjęciach. W dodatku bycie na miejscu zbrodni na pewno spowoduje
niepotrzebne plotki. Tutaj ma wkroczyć Mason i przekonać wydawcę „Pikantnych
Wiadomości” do ukrycia niewygodnych faktów z życia polityka. Sprawa zaczyna się
komplikować, kiedy okazuje się, iż mąż Evy zostaje zastrzelony, a ta w akcie
desperacji czy też świadomego działania, obwinia o zbrodnię mecenasa, do
którego parę godzin wcześniej zwróciła się o pomoc.
Gardner stworzył bardzo charyzmatyczną i niezwykłą
postać. To wcale nie prawnik o dobrym sercu, pragnący pomagać bliźnim, by nie
trafili do więzienia, gdzie powinien odbywać karę ktoś inny. Wręcz oczywiste
przestępstwo to dla niego niewiarygodna okazja, by udowodnić, iż ocali nawet
kogoś, na którego niekorzyść przemawia 99 procent dowodów. Sam pisarz tłumaczył
taką sytuację tym, iż w swoich powieściach kreował sprawy, jakimi sam chciałby
się zajmować, ale nie miał na to szansy, realnie wypełniając nudne papierki. W
związku z tym, chyba nie da się polubić Masona, aczkolwiek można być pod
ogromnym wrażeniem jego dociekliwości i umiejętności naginania prawa do swoich
potrzeb. Oczywiście samo dochodzenie nie byłoby możliwe, gdyby nie lojalna
sekretarka Della Street oraz prywatny detektyw Paul Drake, którzy są podporą
dla Perryego, gdy naprawdę trudno jest zdobyć niezbędne informacje. Gardner z
niezwykłą starannością zbudował łańcuszkową fabułę, którą czytelnik jest
zaskakiwany w finale powieści. Równocześnie na uwagę zasługuje niezwykły klimat
lat trzydziestych, których swoista aura, jest w pewnym sensie odczuwalna,
pomimo iż nie jest to wyróżniający się aspekt pozycji.
Kadr tytułowy
serialu opartego na serii Erlea Stanleya Gardnera
(fot CBS Television)
|
Generalnie,
„Aksamitne pazurki” powinny przypaść do gustu miłośnikom klasycznych
kryminałów, ceniącym sobie ciekawe i trudne zagadki, gdzie główną osią fabuły
jest rozwikłanie trudnej sprawy, a nie emocje bohaterów.
Może serial nie był dokładnym odbiciem książek, ale go lubiłam. Uwielbiam filmy, które często sprowadzają się na salę sądową. Chętnie poznam książkę, bo jeszcze nigdy nie sięgnęłam do pierwowzoru:)
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam Cię do sięgnięcia po którąś z książek. Swoją drogą trochę Ci, że miałaś okazję obejrzeć serial. Jestem ciekawa, czy telewizyjna wersja zrobi na mnie tak samo pozytywne wrażenie, jak książka.
UsuńAaaa czasem nachodzi mnie ochota na klasyczny kryminał. :) Zatem...będę pamiętać o „Aksamitnych pazurkach”. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że u Ciebie na półce klasyczne kryminały mają sporą konkurencję :)
Usuńhaha na pewno! kurcze zawsze nie wiem co napisać o książkach i autorach, których nie znam;/ tego zdecydowanie bym poznała!
UsuńW takim razie, polecam Ci nadrobienie zaległości :)
Usuń