Autor: Harlan Coben Tytuł: „Klinika śmierci" Tytuł oryginału: MIRACLE CURE Tłumaczenie: Robert Sudół Wydawnictwo: Albatros ISBN: 9788376595108 Data wydania: listopad 2011 Liczba stron: 512 |
Sara Lowell jest gwiazdą telewizji. Wszyscy ją uwielbiają,
bo wiedzą, że chociaż jest córką znanego onkologa, nie miała w życiu łatwo. Na
co dzień musiała się wszak męczyć z niezbyt praktyczną ortezą (protezą) stopy. Świat jednak wszystko jej wynagrodził. Jej
mąż Michael Silverman jest jednym z najlepszych zawodników ligi NBA. Koledzy
zazdroszczą mężczyźnie kondycji i stanu zdrowia, choć ze względu na to, że jest
wśród nich najstarszy, nazywają go „staruszkiem”. Co więc może pójść źle?
Całkiem niespodziewanie kapitan drużyny mdleje na parkiecie, rażony ostrym,
przenikliwym bólem. Doktor Harvey Rinker jest naukowcem. Właśnie wraz z
współpracownikami prowadzi tajne badania nad szczepionką na AIDS. Wyniki są
obiecujące, gdyż kilkoro pacjentów zdaje się być wyleczonych dzięki
eksperymentalnej terapii. Niestety, nad
kliniką zbierają się czarne chmury.
Ciągła troska o fundusze to nie wszystko. Wyleczeni pacjenci oraz jeden
z lekarzy pracujących nad projektem zostają brutalnie zamordowani przez tajemniczego
Homorozpruwacza. Harvey postanawia zająć się również Michaelem, który jest w
szoku, gdy dowiaduje się, że choruje na AIDS.
Książkę czyta się niesamowicie lekko. Strony uciekają w mgnieniu
oka. Zdecydowanie polubiłam styl autora, choć przyznam, że chwilami fabuła
była, aż nazbyt przewidywalna. Na szczęście wszystko ratuje w miarę zaskakujące
zakończenie.
Dobrym pomysłem było w moim odczuciu ukazanie problemu walki ze śmiertelną chorobą, przez pryzmat zdobywania subwencji. Czytając wielu będzie zmuszonych by skonfrontować się ze swoimi uprzedzeniami, gdyż tak naprawdę czasem osądzamy innych ie wiedząc nic o ich życiu. Tutaj mamy okazję popatrzeć na ludzi ze śmiertelną chorobą z innej perspektywy.Zawsze spojrzenie na ważny temat okiem autora, jest dla mnie niezwykle cenne. Tym razem jest tu być może zbyt dużo moralizatorstwa.
Każda postać jest precyzyjnie zarysowana. Jej charakter poznajemy zwykle zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym, co tworzy spójną całość. Zdecydowanym kłopotem jest określenie kręgu odbiorców pozycji. Z pewnością jestem w zdecydowanie mniejszej grupie czytelników akceptujących zarówno emocjonalny jak i sportowy aspekt powieści. Autor starał się połączyć te elementy tak, by były interesujące bez względu na płeć czytelnika. Książka ma raczej więcej kobiecego pierwiastka, aczkolwiek motyw sportowy jest bardziej przeznaczony dla panów.
Książka raczej dla fanów autora. Pozostałym radzę dobrze zastanowić się nad wyborem tej lektury. Dla mnie był to dobry pomysł na wieczór.
Moja ocena: 6/10 (dobra książka)
Dobrym pomysłem było w moim odczuciu ukazanie problemu walki ze śmiertelną chorobą, przez pryzmat zdobywania subwencji. Czytając wielu będzie zmuszonych by skonfrontować się ze swoimi uprzedzeniami, gdyż tak naprawdę czasem osądzamy innych ie wiedząc nic o ich życiu. Tutaj mamy okazję popatrzeć na ludzi ze śmiertelną chorobą z innej perspektywy.Zawsze spojrzenie na ważny temat okiem autora, jest dla mnie niezwykle cenne. Tym razem jest tu być może zbyt dużo moralizatorstwa.
Każda postać jest precyzyjnie zarysowana. Jej charakter poznajemy zwykle zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym, co tworzy spójną całość. Zdecydowanym kłopotem jest określenie kręgu odbiorców pozycji. Z pewnością jestem w zdecydowanie mniejszej grupie czytelników akceptujących zarówno emocjonalny jak i sportowy aspekt powieści. Autor starał się połączyć te elementy tak, by były interesujące bez względu na płeć czytelnika. Książka ma raczej więcej kobiecego pierwiastka, aczkolwiek motyw sportowy jest bardziej przeznaczony dla panów.
Książka raczej dla fanów autora. Pozostałym radzę dobrze zastanowić się nad wyborem tej lektury. Dla mnie był to dobry pomysł na wieczór.
Moja ocena: 6/10 (dobra książka)
Z racji, że Cobena bardzo lubię to po tę pozycję pewnie prędzej czy później sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie Ci się podobać :)
UsuńFaktycznie, książka czyta się lekko. I całkiem przyjemnie, jeśli ma się na uwadze uwagę autora, że ma ona wiele wad, bo pisał ją jak był pod względem pisarskim bardzo niedoświadczony. :)
OdpowiedzUsuńMiałam tego pełną świadomość. a poza tym zwykle nie oceniam autora po jednej książce. W sumie dobrze, że sięgnęłam po tę pozycję. Tak naprawdę Ty droga Książkówko zachęciłaś mnie do lektury i dziękuję za to. Oczywiście każdy kij ma dwa końce. Sporo czasu zajęło mi zapomnienie o Twojej recenzji, a mój tekst i tak wydaje się słabszy. Nabawię się kompleksów przez Ciebie :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Hm..., w sumie przygodę z literaturą zaczynałem od thrillerów medycznych. Czytałem głównie Robina Cooka z jego sławetną Comą na czele (widziałem nawet bardzo udaną ekranizację tej powieści). Może kiedyś jeszcze wrócę do tego gatunku literackiego, który jest całkiem przyjemny (no i ten klimaty zgadywanki: kto? dlaczego?).
OdpowiedzUsuńCóż, dla mnie to forma relaksu. Z pewnym niepokojem stwierdzam, że im więcej ciepłych dni, tym częściej sięgam po ten gatunek. Chyba powinnam czytać więcej ambitnej literatury.
UsuńNo cóż wątek sportowy to rzecz dla Cobena tak charakterystyczne, że ciężko mi sobie przypomnieć, czy napisał książkę w której go nie było.
OdpowiedzUsuń"Klinika śmierci" wypada raczej blado na tle innych jego książek i chyba z wątkami medycznymi chętniej sięgałam po Robina Cooka.
Będę musiała przeczytać, którąś z książek Cooka, by sama się o tym przekonać. Jestem zagorzałym kibicem sportu więc akurat w tym wypadku ten wątek był dla mnie interesujący.
UsuńWstyd mi się przyznać, ale nie czytałam nic tego autora, chociaż ten gatunek bardzo lubię. No cóż do nadrobienia przy wizycie w bibliotece:) A recenzja bardzo dobra, więc nie masz się zakompleksiać :) pozdrawiam bardzo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i zachęcam do nadrobienia zaległości :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory czytałam tylko jedną książkę Cobena i to była część cyklu, ale nawet mi się podobała. Na chwilę obecną nie mam jednak rozeznania w jego twórczości, ale chcę coś jeszcze przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńTo jest debiut literacki, który powstał jeszcze przed słynnym cyklem. Jeśli późniejsza jego twórczość nie przypadła Ci do gustu, to radzę sięgnąć po jakąś inną pozycję tego autora, ale nie tą, którą tu opisałam :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę Cobena, ale jeszcze nie czytałam. (w sumie powinanm powiedzieć, że mój chłopak ją ma, ale co tam :P ) Jest to jeden z moich ulubionych amerykańskich pisarzy kryminałów :)
OdpowiedzUsuńP.S. Zachęcam do wspomożenia mnie komentarzem w konkursie: http://miqaisonfire.wordpress.com/2013/05/23/330-konkurs-fabryki-slow-zgadnij-co-to-za-okladka-2/
Ważne, że masz tę książkę. Chłopak możenie zauważy jak ją podkradniessz :)
OdpowiedzUsuńP.S Właśnie popełniłam u Ciebie na blogu poważny błąd detektywistyczny, choć będę szła w zaparte, że to po prostu ta okładka tylko w oddaleniu :)
No ja - na przykład nie słyszałam o tej książce;)Podobają mi się Twoje "czary" zanim przystąpisz do lektury:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWszystko robię według pewnego schematu. Taki mój urok. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZ twórczością tego autora chyba się jeszcze nie zetknąłem, ale po lekturze Twojej recenzji trochę o nim poczytałem i może kiedyś na coś się skuszę. Niekoniecznie na Klinikę śmierci, gdyż nie wiem dlaczego dałaś jej ledwo zaliczenie (50%+1), a nie napisałaś o żadnych minusach. Dlaczego taka ocena, skoro brak widocznych niedoróbek?
OdpowiedzUsuńCo do moich ocen, to ostatnio zauważyłam, że jestem recenzencką jędzą ;) Tak naprawdę szóstka to u mnie dobra ocena. Procentowo bym tergo nie przeliczała. System oceny jest zapożyczony z LC dla ujednolicenia ocen i stąd takie kwiatki :)
UsuńA minus był jeden: przewidywalna fabuła. Książka może się zgubić wśród wielu podobnych pozycji, a ja szukam swoistej świeżości, bez powielania wzorców.
To ostatnie najważniejsze. Popieram i pozdrawiam :)
Usuń
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały Cobena, choć nie ukrywam mam teraz mała przerwę
w ich czytaniu:) Za dużo jest na tym świecie książek wartych mojej
uwagi...:)
Całkowicie rozumiem i zazdroszczę :)
UsuńCoben ma świetny styl :) szkoda, ze jego ksiażki zapomina się tak szybko :)
OdpowiedzUsuńCzasem i takie książki są potrzebne :)
OdpowiedzUsuńja właśnie czytam
OdpowiedzUsuńJestem w Takim razie ciekawa Twojego zdania :)
UsuńP.S Zdjęcia na Twoim blogu są naprawdę piękne.