Po przeczytaniu pierwszej części przygód szeregowca
Leńczyka, byłam pod tak wielkim wrażeniem, że wiedziałam, iż na tym jednym
tytule się nie skończy. Drugi tom serii poznawałam, więc z dużą dozą ciekawości
i niepokoju. Ciekawości, gdyż poprzednio fabuła urwała się w najciekawszym momencie,
kiedy to Piotr zostaje przydzielony, do plutonu rotacyjno-dyspozycyjnego. W
skrócie to oddział „ostatniej szansy”, gdzie trafiają wszyscy mający problemy z
dowództwem lub po prostu pechowcy. Nasz bohater spełnia obydwa te warunki, stąd
początkowe przypuszczenia czytelnika, iż może w końcu nasz bohater znalazł
sobie oazę spokoju. Nic bardziej mylnego. Rzeczony pluton jest wszak rzucany na
pierwszą linie strzału, gdzie często jest pozostawiony sam sobie. W końcu ktoś
musi rozbrajać IED prawda? Dowództwo jednak jednego nie przewidziało. Rover to
człowiek, który wymyka się wszystkim schematom. Na szczęście nowi kompani
szybko odkrywają swoistą zdolność pakowania się w kłopoty nowego towarzysza broni.
Niemniej sama świadomość pecha, jakie niesie ze sobą szeregowy, wcale nie
oznacza, iż chłopak zostaje zwolniony z żołnierskich obowiązków.
Niepokój, gdy poznaje się kontynuacje losów znanych już z
poprzednich tomów serii jest zawsze taki sam. Wydaje się, że może zabraknąć
elementu zaskoczenia. W przypadku prozy Władysława Zdanowicza jest całkowicie
odwrotnie. Tak naprawdę autor zdaje się dopiero podsycać zaintrygowanie
odbiorcy. Wprowadza jeszcze większa dynamikę wydarzeń, co powoduje wzrost
napięcia. „Jonasz” stanowi dużo bardziej różnorodną powieść niż „Pinky”, co oczywiście
nie jest zarzutem wobec tego pierwszego tytułu. Nowi bohaterowie są niezwykle
różnorodni i to oni dodają niezwykłego kolorytu przebiegowi akcji. Mamy tu
zarówno rodowitego Ślązaka, jak i dwóch szwagrów, którzy pomimo pozornej
niechęci stanowią trzon zespołu.
Humor, zastosowany przez autora, nieco się zmienił. Nadal
jest zabawnie, ale ze względu na intensywność fabuły nie jest to już element
tak widoczny, jak wcześniej. Spadła liczba „żołnierskich” słów, co wbrew
pozorom nie wpłynęło na zatarcie przedstawianych realiów. Polską bazę w Iraku
poznajemy również przez aspekt jej funkcjonowania, co uwydatnia wielkowymiarowość
prezentowanej rzeczywistości.
Autor niniejszą powieścią udowodnił, że jest
wszechstronny, a szeregowiec Leńczyk może nadal zaskakiwać, co jest jego
największą zaletą.
***
Opinia bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi
Oj, coś czuję, że na wakacjach nie będzie mi się nudzić :) Leci do listy 'do przeczytania' :) Swoją drogą świetna recenzja! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) A całą serię gorąco polecam, bo jest naprawdę świetna, W pierwszej części to na pewno musisz poznać historię z roverem, jeśli jeszcze jej nie znasz,
UsuńWidzę, że i ta część mocno przypadła Ci do gustu. :)
OdpowiedzUsuńOj mocno. Aż strach pomyśleć co będzie dalej :)
Usuń