Ads 468x60px

sobota, 8 czerwca 2019

Helena Kowalik - Miłość, zbrodnia, kara



Autor: Helena Kowalik
Tytuł: „Miłość, zbrodnia, kara"
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 978-83-28702-10-3
Data wydania16 marca 2016
Liczba stron: 416

O książkach Heleny Kowalik dowiedziałam się dopiero kilka tygodni temu. Całkowitym przypadkiem, podczas przeglądania opinii na jednym z portali czytelniczych, natrafiłam na wzmiankę o wydanej kilka lat temu książce Warszawa kryminalna. Sam zamysł ukazania spraw sądowych z przeszłości reporterskim okiem wydał mi się czymś fascynującym i godnym uwagi. Równocześnie zdałam sobie sprawę jak mało jest podobnych pozycji na polskim rynku wydawniczym. Wówczas jednak jeszcze nie wiedziałam, że dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza będę mogła  opowiedzieć Wam o najnowszej publikacji wspomnianej wcześniej autorki, czyli Miłości, zbrodni karze.


Zacznę, jak na mnie nietypowo – bo od pierwszego wrażenia. Zwykle widok okładki nie jest dla mnie wartością decydującą w doborze lektury i tak też było tym razem. Jednak zaraz po rozpakowaniu przesyłki przeżyłam miłą niespodziankę. Otóż niemal wszystkie elementy widoczne na okładce (kajdanki i krople krwi) są wypukłe i wyczuwalne pod palcami, co może wywołać chwilowe uczucie niepokoju u wrażliwych czytelników. Należy jednak o taki rodzaj wydruku szczególnie dbać, gdyż obwoluta przy dłuższym używaniu jest podatna na rozwarstwienie. Wewnątrz zadbano o piękny przejrzysty druk, oraz takie oznaczenia, by czytelnik mógł szybko znaleźć konkretny rozdział.

Jeśli chodzi o treść, to niezwykle trudno o niej opowiedzieć bez podawania wielu szczegółów. Publikacja zawiera opisy kilkudziesięciu procesów sądowych. Nie są to jednak jedynie skróty z przebiegu konkretnych spraw. W każdej z przytaczanych historii można dostrzec elementy przynajmniej jednego z trzech gatunków literackich.

Po pierwsze: REPORTAŻ

Podtytuł książki brzmi Reportaże z sali sądowej i doskonale obrazuje istotę publikacji. Helena Kowalik przestudiowała tony akt, aby obiektywnie przedstawić każdą z nich. Najczęściej są to historie, które przeszły przez wszystkie instancje – od sądów rejonowych po Sąd Najwyższy. Autorka mogła gruntownie zbadać punkt widzenia zarówno sprawców, jak również bliskich ofiar. Co ciekawe, choć odbiorca ma wrażenie, że czyta oryginalne akta, publicystka potrafi w odpowiednim momencie wtrącić kilka słów osobistego komentarza, co sprawia, że książka jest zrozumiała zarówno dla znawców prawa karnego, jak również dla tych, którzy nie wiedzą o nim zbyt wiele.

Po drugie: THRILLER PSYCHOLOGICZNY

Trudno przejść obojętnie obok bezmiaru okrucieństwa ukazanego w Miłości, zbrodni i karze.  Są tu przecież prawdziwe relacje napadów, kradzieży, gwałtów, przemocy domowej i morderstw, które przerażają niczym powieści Stephena Kinga. Jedyną różnicą jest fakt, iż czytelnik ma świadomość, że opisywane wydarzenia nie są fikcją. Autorka pomija jednak choćby nieszczęśliwe wypadki, by pokazać zło zamierzone, bądź wynikające z długotrwałego poniżania drugiego człowieka. Wszak wiadomo, że miłość od nienawiści dzieli czasem tylko krok… W książce znajdziemy wstrząsające historie, przekraczające wszelkie wyobrażenia. Któż z nas nie słyszał o głośnej sprawie „Aniołków księdza Jacka” czy pewnym wybitnym lekarzu oskarżonym o to, iż molestował swoich małoletnich pacjentów?
Nie sposób zrozumieć motywów sprawcy, który bez skrupułów znęcał się nad rodziną. Dla przykładu wspomnijmy choćby zachowanie pewnego „ojca”, niewidzącego nic zdrożnego w tym, że wysyłał własne dzieci do lasu w środku nocy, a następnie kazał im samotnie wracać do domu. Wstrząsające są również opisane przestępstwa dokonywane przez nastolatków, niemających żadnych hamulców moralnych. Nie wszystkie wydarzenia są jednak tak jednoznaczne w obiektywnej ocenie.
 W książce znajduje się historia mężczyzny, który przez kilkanaście lat był gnębiony przez własną żonę, co skończyło się całkiem niespodziewaną tragedią. Widać stąd, że nie zawsze od razu wiadomo, kto jest sprawcą, a kto poszkodowanym. Pewna kobieta bez mrugnięcia okiem opowiadała w telewizji śniadaniowej o swoim mężu-sadyście, podczas gdy całe jej otoczenie doskonale wiedziało o tym, że był to jeden z elementów walki o majątek. Sam pomawiany wstydził się przyznać, że przez całe swoje małżeństwo utrzymywał swoją ukochaną, a gdy ta uznała, iż ma już wszystko, zażądała rozwodu z orzeczeniem o winie partnera. Dopiero po przeczytaniu publikacji Heleny Kowalik można zdać sobie sprawę, jak trudnym zadaniem dla składu sędziowskiego jest postawienie sprawiedliwego wyroku.

Po trzecie KRYMINAŁ

Miłość, zbrodnia, kara prawie wcale nie przypomina choćby skandynawskich kryminałów, do jakich zdążyliśmy się przyzwyczaić. Niewielu sprawców potrafi skutecznie wywieść w pole organy ścigania, gdyż większość zbrodni rozgrywa się według pewnego schematu. Wyjątkiem od tej reguły są jednak działania recydywistów oraz osób o wysokim stopniu inteligencji. Stali bywalcy zakładów karnych doskonale wiedzą, gdzie znajdują się słabe punkty systemu orzekania. To oni zostawiają grypsy, choćby w więziennych bibliotekach, aby ustalić wspólny front ze współsprawcami znajdującymi w innej części budynku. Im również zawdzięczamy łzawe listy, które są pisane ze świadomością, iż i tak finalnie trafią one na biurko prokuratora prowadzącego.

W tym miejscu trudno nie wspomnieć o sprawie, która jakiś czas temu była na ustach wszystkich. Matce sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca współczuła niemal cała Polska. Tymczasem kobieta prawie od początku była na liście podejrzanych o zabójstwo. Dlaczego? Zainteresowanych zapraszam do przeczytana książki. Powiem tylko tyle, że kluczem okazały się nowoczesne techniki operacyjne i spryt policjantów.
Żeby jednak nie było tak jednostronnie autorka wspomina między wierszami o słabości systemu sądowego. Robi to przez przytaczanie procesów, które z pewnych względów możemy uznać za przełomowe, jak choćby jeden z pierwszych wyroków, dotyczących stalkingu, wielowątkowa sprawa mafii wołomińskiej czy uniewinnienie mężczyzny, który przez kilkanaście lat próbował dowieść, iż nie jest gwałcicielem.
Podsumowując, Miłość, zbrodnia, kara Heleny Kowalik to znakomity zbiór reportaży kryminalnych, opisujących najgłośniejsze procesy ostatnich 25 lat, które odarte z medialnej otoczki, stają się prawdziwymi symbolami bestialstwa. Pomimo tego, iż o wielu z nich można było usłyszeć już wcześniej w telewizji, radiu czy prasie, czytelnik poznaje je pod zupełnie nowym, unikalnym kątem, co jest największym atutem tej publikacji. Fanom trudnych zagadek polecam natomiast zastanowić się dwa razy przed sięgnięciem po tę lekturę.
***





Pierwotnie tekst ukazał się na  portalu Z kamerą wśród książek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania. Czuj się jak u siebie i pisz co myślisz, nie bądź jednak wulgarny/a ani chamski/a. Będę wdzięczna za każdy komentarz.
P.S SPAM będzie bezceremonialnie usuwany. Jeśli chcesz polecić mi jakąś stronę, skorzystaj proszę z zakładki kontakt u góry strony i wypełnij tam odpowiedni formularz.